Czy kaloryfery ostrołęczan z PGO przestaną grzać?

- Zakład będzie wystawiony na sprzedaż - mówi Stanisław Pliszka, kierownik ostrołęckiego zakładu PGO. - Na ukończeniu jest jego wycena. To niemały majątek. Dalszej możliwości produkcji w obecnej technologii nie ma, ponieważ jest ona przestarzała. Liczę na wykup zakładu, a nie dzierżawę. Nowy właściciel musi się liczyć z tym, że będzie musiał postawić nowe szklarnie.

Likwidacja zakładu martwi z pewnością przede wszystkim pracowników, których zatrudnia PGO. Lecz nie tylko ich.
- Prawie 100 rodzin mieszkających na "osiedlu PGO" korzysta z wody i energii cieplnej, których dostawcą jest zakład - mówi radna Grażyna Sosnowska, która sama mieszka w jednym z "bloków PGO". - W sytuacji likwidacji zakładu dosyłanie energii do osiedla rurociągiem przewyższającym kilkakrotnie zapotrzebowanie osiedla na energię będzie nieracjonalne z uwagi na ogromne straty na przesyle, niemożliwe do poniesienia przez mieszkańców osiedla.

Ponieważ nie ma na nim poza zakładem innego źródła dostawy energii cieplnej, możliwy do ziszczenia jest czarny scenariusz, w którym w zimę 2014 kaloryfery ostrołęczan z PGO przestaną grzać. Aby tego uniknąć Grażyna Sosnowska i mieszkańcy Wspólnot Mieszkaniowych Krańcowa 1, 1A, 1C, 1H podjęli kroki, które uchroniłyby ich przed taką ewentualnością. W tej sprawie spotykali się kilka razy z władzami miasta, ale także z przedstawicielem Agencji Nieruchomości Rolnej, która jest właścicielem ujęcia wody i sieci cieplnej na terenie PGO.

A zarząd PGO, myśląc m.in. o ostrołęczanach z ich osiedla, przedłużył produkcję do listopada 2014 roku.
- Zarząd poszedł w dobrym kierunku - mówi Stanisław Pliszka, który sam jest mieszkańcem osiedla.
Jak mówi, zarząd chciał dać czas mieszkańcom na wykonanie sieci cieplnej zasilającej "bloki PGO".

Jej koszt szacowany jest na ponad 850 tys. zł netto.

Więcej przeczytasz w najbliższym, wtorkowym wydaniu Tygodnika.