Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcę odzyskać swoje dzieci! Robert Bielecki walczy o Sebastiana i Małgosię

Magda Mrozek
Sąd kierując się dobrem dzieci - po śmierci matki, powierzył je pod opiekę ciotki. Ojciec Sebastiana i Małgosi tej decyzji nie rozumie

Robert Bielecki z Rząśnika od kilku miesięcy walczy o prawo do wychowywania dwójki swoich dzieci: czteroletniego Sebastiana i trzyletniej Małgosi. Przed śmiercią żony pana Roberta, Sąd Rejonowy w Wyszkowie ustanowił Elżbietę Ł., siostrę zmarłej, opiekunką dzieci, a następnie tymczasową rodziną zastępczą. Ojciec nie zgadza się z decyzją sądu. Walczy o dzieci i nie zamierza się w tej walce poddać. (...)

15 grudnia 2010 roku Elżbieta Ł., ciotka dzieci, wyrokiem sądu otrzymała opiekę nad Sebastianem i Małgosią. Wcześniej, na początku listopada, złożyła wniosek o ustalenie opieki nad dziećmi siostry.
- Nie pogodziłem się z tym. Matka żyje, ojciec też i skąd ta rodzina zastępcza? Od tego postanowienia odwoływałem się.
Na tej rozprawie pan Robert dowiedział się o chorobie żony.
- Moja żona była cały czas pod kontrolą swojej rodziny, nie mogliśmy spokojnie porozmawiać. Tak było do jej śmierci. Zawsze w asyście rodziny. Matka i Elżbieta miały na nią największy wpływ. Ewa była po chemioterapii, a oni w domu robili remonty. Wyburzali ściany, wymieniali okna. Oni chcieli jej śmierć przyśpieszyć. Ewa nie zmarła na raka, a na nerki. Wnieśliśmy do sądu, żeby udostępniono całą historię choroby żony. Do tej pory jej nie dostaliśmy. Umierała siedem dni w szpitalu w Makowie Mazowieckim. O czym też nie wiedziałem. Dowiedziałem z Urzędu Stanu Cywilnego w Brańszczyku. W szpitalu było zastrzeżenie, że jedyną osobą, która może mieć wgląd w informacje o zmarłej, jest Elżbieta. I nie wydali mi żadnych dokumentów. Pielęgniarki mówiły, że żona chciała się ze mną skontaktować. Jej rodzina nie ma sumienia - wyrzuca z siebie rozżalony.
Zabierz mnie tato …
14 marca tego roku, trzy dni po śmierci żony, Robert Bielecki złożył w sądzie wniosek o wyłączną opiekę nad dziećmi.
- Na jego rozpatrzenie sąd miał dwie doby, bo to jest nadzwyczajna sytuacja. Sędzia stwierdziła, że potrzebuje siedmiu. Minęło dwa tygodnie i też nie było odpowiedzi.
27 marca pan Robert miał wyznaczoną wizytę u dzieci.
- Miałem nadzieję, że nie będą mi jej utrudniać. Pojechałem ze swoją siostrą, jej dziećmi, chrześniakiem - mówi.
- My nie mogliśmy wejść do domu, bo Elżbieta zabroniła - przypomina pani Agata, siostra Roberta Bieleckiego. W końcu zgodziła się. Sebastian wyszedł na dwór, bawiliśmy się i wszystko było w porządku. Robert trzymał Małgosię, a Elżbieta ciągnęła dziewczynkę za głowę, nie patrząc, że tym szarpaniem kręgosłup jej złamie. Dostałam pięścią w zęby od matki, byłej teściowej Roberta. Obdukcja jest, ale prokuratora ją odrzuciła jako dowód. Robert miał ślad ugryzienia Eli, ale to też odrzucili. One robiły, co chciały. Robert puścił Małgosię, bo dziewczynce stałaby się krzywda. Sebastian powiedział, żeby tata go zabrał stamtąd - opowiada.
Pan Robert dodaje, że Sebastian wielokrotnie go prosił, żeby tata go zabrał do siebie.
- Ale nie mogłem. Ja musiałem tam zawsze być sam, żeby nie było świadków. Mam nagrania z tych wizyt, ale sąd nie wziął ich pod uwagę. Mam zdjęcia. Nagranie, jak teściowa do mnie z kijem biegnie. Wielokrotnie wnosiłem wnioski, żeby Elżbietą Ł. i jej matkę skierować na badania psychiatryczne. W czasie tej wizyty 27 marca, Elżbieta urwałaby głowę mojej córce, więc odpuściłem. Przyszła mi myśl, że syn jest na dworze. Pomyślałem, że chociaż syna uratuję. Takim sposobem Sebastian jest ze mną. Jestem bardzo szczęśliwy. Mając tylko te dwie godziny wizyty w niedzielę nie uczestniczyłem w urodzinach dzieci, świętach. Wierzę, że córka też będzie ze mną. (...)

Sprawę naświetlił nam Wacław Dąbkowski, wiceprezes sądu.
15 grudnia 2010 roku Sąd wydał postanowienie, na mocy którego udzielił zabezpieczenia wnioskowi Elżbiety Ł. w ten sposób, że powierzył małoletnich jej pieczy z jednoczesnym ustanowieniem nadzoru kuratora nad jej przebiegiem.
Po śmierci 11 marca 2011 roku matki Sebastiana i Małgorzaty B., Elżbieta Ł. złożyła wniosek 21 marca 2011 roku o zmianę postanowienia zabezpieczającego z dnia 15 grudnia 2011 roku poprzez umieszczenie powierzonych jej pieczy małoletnich w rodzinie zastępczej, ustanowionej w jej osobie. Sąd 28 marca 2011 roku zmienił wcześniejsze postanowienie z dnia 15 grudnia 2010 roku w ten sposób, że udzielił zabezpieczenia wnioskowi Elżbiety Ł., ustanawiając ją rodziną zastępczą do czasu prawomocnego zakończenia postępowania w sprawie, z jednoczesnym udzieleniem jej pomocy w formie współpracy z kuratorem sądowym - opisuje sprawę wiceprezes.

W ocenie sądu, dom ich ciotki jest aktualnie dla dzieci najlepszym środowiskiem, bo tam się dotychczas wychowywały, a ich ciotka jest im dobrze znana i silnie emocjonalnie z nimi związana - mówi Wacław Dąbkowski.
Postanowienie to zaskarżył ojciec dzieci i Sąd Okręgowy w Ostrołęce zażalenie to oddalił 3 czerwca 2011 roku. Sąd Okręgowy w Ostrołęce podzielił w całości argumentację Sądu Rejonowego w Wyszkowie, stwierdzając w uzasadnieniu, że wbrew stanowisku skarżącego zawartego w zażaleniu, zaskarżone postanowienie nastawione było przede wszystkim na dobro małoletnich, które po śmierci matki nie powinny być poddawane dodatkowym emocjom związanym ze zmianą miejsca zamieszkania i głównego opiekuna, a tym samym utratą stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa. Sąd Okręgowy ponadto stwierdził, że bezwzględne pierwszeństwo, którego domagał się skarżący - ojciec małoletnich dla respektowania własnych praw ojcowskich i posiadanej władzy rodzicielskiej nie jest zgodne z aktualnym dobrem dzieci.

Imiona dzieci zostały zmienione.

Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Głosu Wyszkowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki