Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bagatele: Niezwykła pasja - rodzina gra na ligawce

(mb)
Wojciech i Łukasz Zdziarscy zagrali nam na ligawkach
Wojciech i Łukasz Zdziarscy zagrali nam na ligawkach Mieczysław Bubrzycki
Na ligawkach grają teraz trzy pokolenia Zdziarskich z Bagateli. Ta przygoda zaczęła się od dziadka.

Rodzina Zdziarskich mieszka w Bagateli. Gdy ich odwiedziliśmy pod koniec listopada, przygotowywali się właśnie do kolejnego XXXII Konkursu Gry na Instrumentach Pasterskich w Ciechanowcu.

- Jeździmy tam co roku - mówi Łukasz Zdziarski, dwudziestoletni student. - W tym roku też pojedziemy

Zdziarscy występowali już wiele razy w konkursie, zdobywali też nagrody. Najwięcej uzbierał ich Bartosz - obecnie 16-latek, uczeń szkoły zawodowej w Starym Lubiejewie. Kilka razy zdobył pierwszą nagrodę, ale Łukasz też raz był pierwszy.

W tym roku pojechali we trzech. Po raz pierwszy w konkursie zagrał najmłodszy ze Zdziarskich - dziewięcioletni Mateusz. Zdobył wyróżnienie. Wyróżniono także Wojciecha Zdziarskiego, ich dziadka.

Przeczytaj również: Najlepszy na ligawce

Przygoda z ligawkami zaczęła się właśnie od dziadka.

- Z dzieciństwa pamiętam, jak ojciec grał - mówi Wojciech Zdziarski. - Pewnie grałby i po wojnie, ale zginął zabity przez Niemców, a jego ligawki spaliły się w podpalonym przez okupanta domu. Dokładnie nie pamiętam, jak to było, bo miałem zaledwie siedem lat.

Wojciech Zdziarski pozostał na ojcowiźnie. Ożenił się, ustatkował. Czasem, jak sięgał wspomnieniami do dzieciństwa, jak przez mgłę widział ojca, jego ligawkę i niecodzienne dźwięki wydobywające się z niej.

- Sam ją zrobił, chyba z drzewa sosnowego, ale nie jestem pewien - mówi. - On był spec do takich rzeczy. Pamiętam, jak przyszedł adwent i jak już się ściemniło, ojciec brał swoją ligawkę, wychodził na dwór i grał. Grali także inni. Gdy tylko któryś z sąsiedniej wsi usłyszał to granie ojca, też brał ligawkę i grał. Ja byłem za mały, żeby grać, choć czasami udało mi się truknąć w tę ojcową ligawkę…

Po wojnie tradycja adwentowego grania na ligawce powoli zanikała. Wojciech Zdziarski próbował ją podtrzymać.

Kilkanaście lat temu dowiedział się, że w Ciechanowcu - w pierwszą niedzielę adwentu - odbywają się konkursy gry na ligawkach. Pojechał więc z najstarszym wnuczkiem do Ciechanowca. To przecież nie tak daleko z Bagateli.

Za pierwszym razem przyglądaliśmy się tylko i słuchaliśmy, jak inni grają - wspomina Wojciech Zdziarski. - Podobało nam się, kupiliśmy w Ciechanowcu pierwszą ligawkę.

Zobacz także: Taki miał plan na emeryturę. Co pasjonuje prawdziwego mężczyznę?

Jak kupili, to zaczęli grać. Najpierw dziadek, a potem syn i wnuczki.

- Najstarszego syna, a potem tego młodszego, do grania dopingował mąż - mówi Agnieszka Zdziarska, synowa pana Wojciecha. - Potem jeździli razem do Ciechanowca. Ja byłam tylko dwa razy.

Więcej o niecodziennej pasji rodziny Zdziarskich przeczytasz w najbliższym papierowym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki