Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ania wycisnęła brąz

A. Rusinek
A. Rusinek
Ania Kubaszewska ma osiemnaście lat. Porażenie mózgowe od urodzenia. I brązowy medal w wyciskaniu sztangi na ławeczce, zdobyty na 40. Mistrzostwach Polski dla niepełnosprawnych w podnoszeniu ciężarów

Z Bydgoszczy, gdzie na początku października odbyły się mistrzostwa, wróciła szczęśliwa. Z nowymi marzeniami.

- Kwiecień - maj jakoś tak to się zaczęło - mówi Ireneusz Pepłowski, trener Ani, nauczyciel wychowania fizycznego w Zespole Szkół im. Żołnierzy AK w Makowie Mazowieckim. - Całkiem przypadkiem się wydało, że Ania ponad czterdzieści kilo na sztandze, jak piórko unosi. To, mówię, Anka, do roboty się bierzemy, bo siły szkoda. Zaczęliśmy trenować. A ja jednocześnie obdzwoniłem kolegów, że mam taką świetną sztangistkę, ale klubu dla niepełnosprawnych nie mam. Podpięliśmy się więc pod Klub Herkules, prowadzony w Ciechanowie przez Pawła Rabczewskiego, ojca Dody. On Anię przygarnął pod szyld, żeby można ją było zgłosić na mistrzostwa. Ale trenowałem ja. Niestety, na mistrzostwa Polski nie mogłem pojechać do Bydgoszczy z Anią. W tym samym czasie byłem na mistrzostwach pod Terespolem, gdzie moja córka była najlepsza w kategorii do lat piętnastu.

A Ania w Bydgoszczy zdobyła brązowy medal. W wyciskaniu sztangi na ławeczce leżąc.
Sukces zaprawiony goryczą.

- Ania miała złoty medal w kieszeni - uważa Ireneusz Pepłowski. - Ale i pecha. Po kilku miesiącach treningów wyciskała w naszej siłowni siedemdziesiąt kilogramów. Ale w naszej siłowni miała spokój, znajome otoczenie. Tam była pierwszy raz, w obcym środowisku. W dodatku Ania ma kłopoty ze słuchem. Nie słyszała dokładnie komend sędziego. I Anię zdyskwalifikowano. Bo nie zmieściła się w trybie komend. A wycisnęła 60 kilogramów, znacznie więcej niż zawodniczka, która zajęła pierwsze miejsce, wyciskając 47,5 kilograma. Wskutek protestu trenera Rabczewskiego i widocznej siły ramion Ani, po obejrzeniu zapisu komputerowego zweryfikowano jej wyciskanie. Wycisnęła powtórnie 55 kg. Nie mogli dać jej już pierwszego miejsca, by nie burzyć całej punktacji zawodów. Ale dostała trzecie miejsce i zaproszenie do kadry Polski. Paweł Rabczewski stwierdził, że Ania jest najsilniejsza w Polsce. Ale po zdyskwalifikowaniu Ania krzyczała mi do słuchawki, że jest do niczego, do niczego - wspomina trener.

- Proste dla mnie to nie było. Pierwsze w życiu zawody, konkurencja, obcy ludzie. I brak mojego trenera. Jak uczeń może pracować, gdy nie ma swego mistrza obok - mówi Ania.
Trener bije się w piersi: Przyrzekam, że nigdy to się nie powtórzy - obiecuje.

Ania o podnoszeniu ciężarów marzyła już od pewnego czasu. Konkretnie - odkąd zobaczyła Szymona Kołeckiego. Wyciskanie sztangi okazało się zresztą dobrym ćwiczeniem korekcyjnym, dodatkową rehabilitacją.

Ania jest uczennicą trzeciej klasy liceum socjalnego. Po maturze chce studiować socjologię. I godzić sport z nauką. Bo zasmakowała już w tym:
- Trenuję dla siebie. Sukcesy mogą być bardzo przyjemnym dodatkiem do tego ciężkiego wysiłku - mówi.
W styczniu skończyła 18 lat. Nie wyobrażała sobie w ogóle wówczas takiej wolty w swoim życiu. I tego, że będzie tak szczęśliwa.

Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu “Tygodnika Ostrołęckiego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki