Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie Magdy wisiało na włosku. Pomógł przeszczep

B. Bębenkowska
Magda (po lewej), obok jej młodsza siostra Ewelina
Magda (po lewej), obok jej młodsza siostra Ewelina B. Bębenkowska
Magda ma 13 lat. Jest wesołą dziewczyną i wzorową uczennicą. Gdyby nie przeszczep wątroby nie byłoby jej wśród nas…

Rodzina Borkowskich mieszka w Ulatowie Pogorzeli (gmina Jednorożec w powiecie przasnyskim). Jest babcia Halina, mama Maria, która pracuje jako pielęgniarka i tata Dariusz, elektryk. Są też dwie córki: obecnie 13-letnia Magda oraz 12-letnia Ewelina. Ich codzienność jest podobna do wielu innych rodzin, rodzice pracują na etatach i zajmują się gospodarką, dzieci chodzą o szkoły, a babcia tak łączy elementy tej układanki, by nic nie zgrzytało. Zwykła rodzina, która ma swoje troski i chwile szczęścia. Osiem lat temu jednak szczęścia było bardzo niewiele, a trosk całe morze.

Wątroba przestała pracować
- Zaczęło się od niewielkiej infekcji wirusowej. Magda zaczęła przyjmować leki. Po jakimś czasie doszły bóle brzucha, wzdęcia, wymioty. Stwierdzono o niej niewydolność wątroby. Jaka była tego przyczyna? Tego nie wiedzą nawet lekarze. Może leki przyjmowane na infekcję? - zastanawia się pani Maria.

Dziewczynka, wówczas pięcioletnia, zaczęła wędrówkę po szpitalach, gdzie wykonywano jej wciąż nowe badania i, wciąż nie było wiadomo co jej dolega.

- Magda czuła się coraz gorzej. Kiedy któryś raz z kolei trafiliśmy do przasnyskiego szpitala i lekarze sprawdzili parametry wątroby, okazało się, że wątroba jest już całkowicie niewydolna. Po wielkich trudach i pomocy dyrekcji szpitala w Przasnyszu Magda została przewieziona do Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. Wątroba w zasadzie była całkowicie zniszczona - opowiada pani Maria. Magda trafiła od razu na OIOM. - Wszystko działo się bardzo szybko. Lekarze wyjaśnili nam, że potrzebny jest przeszczep. Zbadali mnie i męża. Okazało się, że oboje możemy być dawcą. Lekarze jednak zdecydowali, że to mąż odda córce część wątroby. Wyjaśnili, że ja muszę być silna, bo będę potrzebna córce po operacji.

Godziny pełne strachu
Dariusz Borkowski trafił do szpitala na Banacha w Warszawie, gdzie pobrano od niego wycinek wątroby. Magda była operowana następnego dnia rano. Był to 2 marca 2005 roku.

- Pojechała na blok operacyjny o godzinie 8.00, a wyjechała o 23.00. To były bardzo trudne godziny, pełne strachu o życie córki. Otarła się o śmierć i mamy tego świadomość. Pomimo że teraz jesteśmy spokojni, potrafimy o tym mówić, to wtedy byliśmy bardzo przerażeni - przyznaje pani Maria. Kiedy kobieta weszła na salę po operacji, aby zobaczyć swoje dziecko, ledwo je odnalazła w plątaninie kabli i sprzętu medycznego. - Pomimo, że pracuję w szpitalu, to jednak widok własnego dziecka przypiętego do tak dużej ilości aparatury medycznej był przerażający. Stanęłam i nie wiedziałam co mam zrobić, jak ją dotknąć, przytulić.

Cały artykuł tylko w papierowym wydaniu najnowszego Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki