W sobotę, 21 maja, przed godziną 21.00, w Niemirach 18-letni Kamil B. z tej wsi jechał fordem ojca od strony Zaręb. Ściemniało się już, o tej porze ludzie siedzą w domach.
- Straszny huk był - mówi mieszkaniec niedalekiej posesji. - Kiedy tu przyszedłem, nie było jeszcze pogotowia. Przyjechało za kilka minut. Chłopak już jednak nie żył.
Roztrzaskany ford zatrzymał się w miejscu, gdzie stała ich kapliczka.
Policja wstępnie ustaliła, że Kamil B. wyprzedzał inny pojazd, zjechał na lewy pas ruchu, a następnie na pobocze. Auto wymknęło się spod kontroli, co musiało się stać na tak wąskiej szosie i uderzyło w ogrodzenie i metalową bramę pobliskiej posesji, ale nie zatrzymało się.
Ford znieruchomiał dopiero kilkanaście metrów dalej, po przejechaniu metalowego ogrodzenia kapliczki, a potem uderzeniu w granitowy cokół. Cała kapliczka przewróciła się, a metalowy krzyż urwał się i leżał kilka metrów dalej.
W poniedziałek 23 maja trwała już naprawa kapliczki. Kamieniarz spod Szulborza, którego wynajął Urząd Gminy w Zarębach Kościelnych, ustawił wywrócony cokół, potem na jego szczyt miał umocować krzyż. Póki co krucyfiks leżał wciąż na ziemi.
Kamil był uczniem II klasy Technikum Pojazdów Samochodowych w Zespole Szkół w Małkini Górnej. Bardzo dobrym uczniem.
- Jesteśmy wszyscy zszokowani - mówi Waldemar Bartosik, dyrektor szkoły. - Kamil był bardzo dobrym uczniem, ale i kulturalnym chłopakiem oraz lubianym przez innych kolegą. Widzę, jak przygnębieni są koledzy z jego klasy. Wszyscy wybierają się na jego pogrzeb.
Więcej przeczytasz w następnym papierowym wydaniu TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?