Wypadek w parku linowym w Uniejowie. Chłopiec spadł z kilku metrów na ziemię. Zawinił system asekuracji?
- Tory linowe podlegają jedynie certyfikacji dowolnej, czyli na życzenie. Nie ma nawet obowiązku odbioru technicznego takiego parku - mówi Maciej Zagrobelny, rzecznik Urzędu Dozoru Technicznego. - My atestowaliśmy tylko jeden taki obiekt i to kilka lat temu - dodaje urzędnik.
Wykonawca parku zapewnia, że zrobi wszystko, aby wyjaśnić okoliczności tragicznego wypadku oraz zapobiec takim sytuacjom w przyszłości. Przedstawiciele firmy są przekonani, że wszystkie haki miały poprzeczne zabezpieczenie przed przesuwaniem się lonży.
- Park linowy w Uniejowie przeszedł przegląd techniczny w kwietniu 2018 roku. Wszystkie urządzenia były sprawne - mówi Jacek Kula z firmy realizującej budowę parku.
Choć park linowy przy zamku w Uniejowie należy do spółki Termy Uniejów, to za jego obsługę odpowiada operator zewnętrzny. Firma zapewnia , że park posiada pełną dokumentację w tym certyfikaty na materiał z którego zostały wykonane podesty, stanowiska, akcesoria łącznikowe (szekle, ogniwa obrotowe, zaciski, itp.), liny stalowe, systemy asekuracyjne (karabińczyki, lonże, uprzęże, kaski, urządzenie samohamowne, przeciągarki linowe). Personel parku został też przeszkolony i ma zaświadczenia o ukończeniu szkolenia specjalistycznego: instruktor - ratownik parku linowego oraz zaświadczenia o ukończeniu kursu udzielania pierwszej pomocy lub kwalifikowanej pierwszej pomocy. Dlaczego więc dziecko spadło a karabińczyk (hak) został na linie asekuracyjnej?