Radny Adam Kurpiewski (PO) do Zakopanego pojechał razem z żoną Ewą i bratem Krzysztofem.
- Jesteśmy doświadczonymi turystami górskimi z pełnym sprzętem i przygotowaniem, a więc wybraliśmy się na Granaty - opowiedział nam. - Wyruszyliśmy z Kuźnic. Rano pogoda była dobra, wiatr się pojawił koło południa i wzmagał się wraz z upływem czasu. W górach nie ma małych odległości, więc zanim się zaczęliśmy wycofywać, to doszliśmy już do Czarnego Stawu Gąsienicowego, a następnie Zmarzłego Stawu. Tam pogoda była już tak ekstremalna, że wspinacze chronili się w wykopanych śnieżnych okopach.
Zawrócili więc i dotarli do schroniska Murowaniec, gdzie na poprawę warunków pogodowych czekało kilkadziesiąt osób.
- Jak się okazało, najtrudniejsza była droga powrotna ze schroniska do Kuźnic. Od szczytu Wielkiej Królowej Kopy do szczytu Boczeń wiatr się rozpędzał na dolinkach i przejście szczytem było wręcz niemożliwe. Ja sam nie mogę jeszcze dojść do siebie... Szok, że nas coś takiego spotkało. Czołgaliśmy się kilkaset metrów do lasu, walcząc o oddech i wzrok, żeby wypatrzeć ścieżkę przy urwisku! Wiatr był ciągły, jakieś 160km/h, i odrywał kawałki lodu, przez co nie było nic widać.
Na szczęście udało się wyjść z opresji i bezpiecznie powrócić do Zakopanego.
Rzeczywiście warunki do chodzenia po górach były niezwykle trudne. Poniżej wideo, które radny Adam Kurpiewski zamieścił w schronisku, czyli po pierwszej części wyprawy:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?