Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęście w pączku

(am, ar)
W najstarszej ostrowskiej firmie cukierniczej Burkiewiczów od 18 lat tłustoczwartkowa tradycja pączkowa wzbogacana jest "specjalnością zakładu". Wśród 20 tysięcy wypiekanych w tłusty czwartek pączków znajduje się jeden szczególnie cenny - ze złotym pierścionkiem zamiast słodkich konfitur.

- Naturalnie nie wkładamy do środka pierścionka, aby nie narazić na szwank zębów naszych klientów - wyjaśnia Hanna Burkiewicz. - Znajduje się w nim karteczka-kupon z informacją dla szczęśliwego konsumenta, aby zgłosił się do naszej firmy po odbiór pierścionka. Karteczkę w największej tajemnicy wkłada do pączka tuż przed smażeniem sam szef firmy Marek Burkiewicz.
W tym roku pączki szły jak woda. W kolejce przed południem stanęła także Halina Kacpura. Kupiła dziesisięć pączków na rodzinny podwieczorek.
- Tego dnia był pogrzeb pani dyrektor Ziółkowskiej, ze szkoły, w której uczy się mój syn. Przybiegłam strasznie zziębnięta z tej smutnej uroczystości. Siedliśmy do gorącej herbaty z pączkami. Nagle coś mi w ustach zaczęło przeszkadzać. Jakaś folia czy co? - oddałam nadgryzione ciastko mężowi. A to była karteczka z informacją o pierścionku. W cukierni nawet nie zwróciłam uwagi na informację o takiej niespodziance, więc zaskoczenie było ogromne. Pojechaliśmy do cukierni. Pan Burkiewicz wręczył mi pierścionek. Śliczny, złoty z cyrkoniami. Z firmy ostrowskiego jubilera Marka Kruka. To pierwsza w życiu rzecz, jaką wygrałam. Pomyślałam, że może przyniesie mi szczęście i znajdę pracę. A pierścionek podaruję córce. Ma 22 lata i też bardzo jej się podoba - opowiada szczęśliwa pani Halina.
- Kilka lat temu zdarzyła się w związku ze "złotym pączkiem" zabawna historia. Przez kilka dni po tłustym czwartku nikt nie zgłaszał się po pierścionek. Dopiero w środę popielcową zjawiła się zaaferowana kobieta z pomiętą karteczką. Okazało się, że przygotowując mężowi drugie śniadanie do pracy, zapakowała mu także jeden pączek. Mąż najwyraźniej nie miał w tym dniu ochoty na nic słodkiego i schował go do szafki. Przypomniał o nim sobie dopiero w poniedziałek i jedząc lekko zeschnięte już ciasto, znalazł w nim karteczkę papieru. Zirytowany wyrzucił ją do kosza, a w domu powiedział, co myśli o firmie nadziewającej pączki makulaturą zamiast konfiturą. Gdy dowiedział się, co mogła zawierać wyrzucona karteczka, następnego dnia zjawił się w pracy skoro świt i bardzo skrupulatnie przeszukał kosz. Karteczka na szczęście się znalazła i uszczęśliwiona żona mogła odebrać swoje złote "nadzienie" - opowiada ze śmiechem Hanna Burkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki