Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rososz. Kto donosi na gospodarstwo ekologiczne Farat?

Mieczysław Bubrzycki
Mieczysław Bubrzycki
Gospodarstwo ekologiczne „Farat” należy do Mariusza Farata
Gospodarstwo ekologiczne „Farat” należy do Mariusza Farata
Właściciele gospodarstwa ekologicznego „Farat” z Rososzy, pow. ostrowski, mieli w ostatnim roku kontrolę za kontrolą. To efekt skarg, które ktoś rozsyła do różnych instytucji i inspekcji.

To jedyna taka firma w powiecie, a podobno także w województwie. Rodzinne przedsiębiorstwo na końcu niewielkiej wsi od ponad roku jest przedmiotem zainteresowania różnych instytucji, inspekcji i organów ścigania.

Zajrzeli nawet do kosza na śmieci

Przed rokiem w Rososzy, przed bramą posesji Faratów, zatrzymało się kilka aut. Panowie i panie po cywilnemu wysiedli, zapukali do drzwi i oznajmili, że są z wydziału do spraw przestępstw gospodarczych policji.

- To nie było przyjemne, ale przynajmniej ich wizyta trwała krótko - mówi Jadwiga Farat z Rososzy. - Chodzili po całym domu, szukali chyba jakichś dokumentów, przeglądali nawet rzeczy leżące na parapetach, zaglądali do kosza na śmieci... - opowiada.

Inne kontrole trwały dłużej. Niektóre cały dzień.

Pierwsze anonimowe skargi na Faratów zostały wysłane ponad rok temu. Od tamtej pory było ich bardzo dużo. Pewnie nawet więcej niż kontroli, które były efektem anonimów. Jadwiga Farat mówi:

W sumie od grudnia 2015 roku mieliśmy około dwudziestu kontroli. Za każdym razem powodem były anonimowe doniesienia na działalność naszego rodzinnego gospodarstwa ekologicznego. Prowadzimy je od 2004 roku. Ani razu nie zostaliśmy ukarani, a efektem niektórych kontroli były drobne zalecenia. Nigdy jednak nie potwierdziły się zarzuty, które stawia nam osoba pisząca anonimy.

Kilka tygodni temu do naszej redakcji dotarło anonimowe i pisane odręcznie „Zawiadomienie”, nadane na poczcie w Goworowie. Autor dość długiego listu przedstawił szereg zarzutów pod adresem gospodarstwa ekologicznego Faratów, ale przede wszystkim to, że do ich ubojni ekologicznego drobiu trafiają kurczaki z niedalekiej fermy drobiu w Brzeźnie, która w żadnym razie ekologiczna nie jest. Do sklepów ekologicznych trafiają więc - zdaniem autora - zwyczajne kurczaki, które można kupić w promocji w każdym supermarkecie. „Dla nich liczy się tylko ilość i kilkukrotny zysk” - twierdzi anonimowy autor listu.

Nęka nas i jest bezkarny

- Taki sam zarzut pojawił się też w innych anonimach, które był powodem kontroli - twierdzi Jadwiga Farat. - Owszem, przywożone są czasem do nas kurczaki, ale z gospodarstwa mego brata w gminie Goworowo. To gospodarstwo dzierżawi mój syn Mariusz i tam hoduje kurczaki.

Jadwiga Farat ma żal, że do tej pory autor bezpodstawnych anonimów działa zupełnie bezkarnie.

Niezliczona ilość kontroli nie potwierdziła jego zarzutów, a my czujemy się zupełnie bezbronni wobec tego nękania. To kosztuje mnie oraz moją rodzinę sporo zdrowia. Sprawę nękania skierowałam nawet do policji, ale jestem zawiedziona, bo zakończyło się niczym. Może dobrze, że w końcu napisał ten anonim do redakcji. Dopiero teraz mam szansę się bronić.

Rodzinny, ekologiczny interes

Ich gospodarstwo przede wszystkim zajmuje się ekologiczną hodowlą kurczaków i indyków (karmią je tylko produktami ekologicznymi) oraz ich ubojem.

Praktycznie cała produkcja trafia na rynek warszawski. Oprócz tego prowadzą sprzedaż bezpośrednią ubitego drobiu. Mają wszystkie niezbędne atesty i zezwolenia, a od dwóch lat gospodarstwo ekologiczne „Farat” należy do syna Mariusza, który wraz z żoną i dwojgiem dzieci mieszka w rodzinnym domu. W rodzinny, ekologiczny interes zaangażowana jest także córka Małgorzata oraz jej narzeczony, który jest jedynym pracownikiem firmy.

Jest niemal pewne, że autor anonimów mieszka w Rososzy. Podaje w swoich pismach takie szczegóły, że musi znać je z bezpośredniej obserwacji. Warszawska firma „Agrobiotest” wydawała atest gospodarstwu Faratów i w zeszłym roku, po kolejnym anonimie, przeprowadziła dodatkową kontrolę, która nie wykazała żadnych uchybień: „względem wymogów rolnictwa ekologicznego, a w próbce paszy dla brojlerów pobranej bezpośrednio z karmnika nie stwierdzono pozostałości niedozwolonych środków ochrony roślin”.

„Agrobiotest” do Powiatowego Lekarza Weterynarii tak napisał: "Bezpodstawność donosów wynika prawdopodobnie z „podglądactwa” przy niepełnej znajomości faktów dotyczących działalności gospodarczej rodziny Faratów oraz powierzchownej znajomości kryteriów produkcji ekologicznej."

Więcej na ten temat w aktualnym "Tygodniku w Ostrowi".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki