Jan Wójcicki z Broku ma dwadzieścia osiem lat. Jest ojcem dwojga małych dzieci. Z ich matką żyją bez ślubu.
- Dopóki nie miałem dzieci, sprawa mieszkania nie była taka pilna - tłumaczy. - Teraz jednak chcę zapewnić im dach nad głową. Przeszkadza mi w tym matka.
Z Janem Wójcickim rozmawiamy na działce należącej do jego matki. Stoi na niej drewniany dom w marnym stanie oraz stodoła, też drewniana. Rodzinny dom stoi dwie ulice dalej. Jan Wójcicki bywa w nim często, choć ostatnio może trochę rzadziej.
- Kiedy urodziło mi się dziecko, matka obiecała mi, że tę działkę przepisze na mnie - tłumaczy. - Skoro tak, postanowiłem wyremontować ten stary dom, bo do niczego się nie nadaje. Matka była innego zdania, twierdzi, że można i tak w nim mieszkać, choć pewnie ze czterdzieści lat nikt tu nie mieszka. Remontuję więc dom po trochu, a nawet rozbudowałem go, żeby było miejsce na niewielką kotłownię. Matka jednak zmieniła zdanie i mówi teraz, że działki mi na razie nie przepisze. To gdzie mam się podziać z dziećmi?
- Nikt go stamtąd nie wypędzi i on o tym dobrze wie - zapewnia matka. - Ale on swoim zachowaniem na to nie zasłużył. Ma nas za nic. Dopóki będzie nas tak traktował, nie ma mowy o tym, żeby mu to przekazać. Jak się nie zmieni, to zapiszę to jego dzieciom.
Więcej o tym rodzinnym konflikcie przeczytasz w najnowszym papierowym wydaniu TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?