Pożar w Ostrowi
Ogień w mieszkaniu na parterze zauważyły dwie młode kobiety, które w sąsiednim bloku akurat patrzyły przez okno.
- Nie miałam wątpliwości, że to pożar - relacjonuje Marta Kisielmanow. - Od razu wystukałam numer straży pożarnej. Przyjechali za kilka minut.
W płonącym mieszkaniu na parterze nikogo nie było. Nie wiadomo więc, jak doszło do pożaru.
- Przed dziewiątą wieczorem zmywałam w kuchni talerze i usłyszałam na dole wybuch - opowiada Dorota Michalik, która mieszka na piętrze, dokładnie nad spalonym mieszkaniem - To było strasznie głośne. Gdy zajrzałam do łazienki, było w niej już pełno dymu. Wybiegłam z krzykiem na korytarz. Sąsiadka zbiegła na dół, spod drzwi mieszkania pode mną wydostawał się dym. "Pali się!", krzyknęła. Ja złapałam oboje dzieci, które już spały. Najstarsza 8-letnia była prawie bez ubrania. Wybiegłam na podwórko. Dzieci spały gdzie indziej. Ja wróciłam do domu po kilku godzinach, ale nie zmrużyłam oka do rana. Strażak powiedział mi później, że gdyby przyjechali trzy minuty później, byłoby po nas, bo na pewno wybuchłaby butla w mojej kuchni.
Ogień strawił całe mieszkanie, jedno z pięciu na parterze. Remontu wymagać będą także mieszkania znajdujące się obok.
- Gdyby pożar wybuchł dwie godziny później, kiedy wszyscy by spali, mielibyśmy drugi Kamień Pomorski - mówi z przekonaniem kobieta napotkana na podwórku.
Dużo więcej o pożarze w Ostrowi przeczytasz w najbliższym wydaniu papierowym TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
