Na szczęście wszystkie alarmy z gminy Myszyniec okazały się fałszywe.
Podejrzenia o występowaniu niebezpiecznych roślin były w Cięćku, Krysiakach i Wydmusach. Pierwsze było w maju, ostatnie w sierpniu. Mieszkańcy zgłaszali problem sołtysom, dzwonili do urzędu miejskiego, przychodzili osobiście a także wysyłali zdjęcia.
- Ostatnie zgłoszenie było w Cięćku i dotyczyło poparzenia skóry u dziecka, które jadąc rowerem otarło się o roślinę rosnącą przy drodze. 22 sierpnia pojechaliśmy na miejsce, ale okazało się, że jest to barszcz zwyczajny, miał inny układ liści i zaledwie 150 cm wysokości. Barszcz Sosnowskiego osiąga wysokość nawet do 4 m a poparzenia nim bywają bardzo dotkliwe i ciężko się goją - tłumaczy Kamil Kolimaga z Urzędu Miejskiego w Myszyńcu.
I wyjaśnia, że gdy mamy podejrzenie, iż w naszym otoczeniu rośnie barszcz Sosnowskiego lub barszcz Mantegazziego (olbrzymi), należy zrobić zdjęcie tym roślinom, zanotować miejsce ich występowania i zgłosić to do władz samorządowych lub na adres [email protected] Warto jednak wcześniej sprawdzić w Internecie, np. na stronie barszcz.edu.pl, czy mamy do czynienia z tym właśnie barszczem czy inną, niegroźną rośliną.
- Ale zawsze zachowajmy ostrożność. Nie wolno zrywać ani dotykać tych roślin ani przedmiotów, które miały z nimi kontakt. Obrażeń można nabawić się nawet bez bezpośredniego kontaktu z rośliną, a jedynie na skutek przebywania w jej sąsiedztwie - dodaje Kamil Kolimaga
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?