- Najpierw myślałem, że to mały kociak, ale to kwilenie dało mi do myślenia. Wyszedłem na dwór i na schodach zobaczyłem zawiniątko. Odchyliłem becik i zobaczyłem rączkę. Wtedy już nie miałem wątpliwości, że to dziecko - opowiada mężczyzna, który w poniedziałkowe przedpołudnie znalazł noworodka na schodach swojego kiosku w Rybienku Leśnym.
Mężczyzna natychmiast wezwał karetkę pogotowia. Dziewczynka, którą znalazł, była urodzona krótko przedtem. Nagusieńką zawinięto ją w becik i pozostawiono na schodach kiosku, który mieści się na stacji PKP w Rybienku Leśnym. Nie płakała, tylko kwiliła, ale na tyle głośno, że usłyszał ją właściciel kiosku.
- Czytałem gazetę i słyszałem to kwilenie. Z początku myślałem nawet, że to kociak. Dziecko było calutkie zawinięte w becik, nawet główka - opowiada mężczyzna.
Dziewczynka nie leżała długo na schodach.
- 15 minut wcześniej wychodziłem z kiosku i nic tam jeszcze nie było - mówi i próbuje w pamięci odtworzyć, kto kręcił się wokół kiosku. Potrzebne to będzie policji do ustalenia tożsamości matki. Prawdopodobnie nie przyjechała ona pociągiem, gdyż żaden nie przejeżdżał przez stację w tym czasie. Wiadomo jedynie, że dziecko było urodzone krótko przed znalezieniem. Trafiło do wyszkowskiego szpitala, gdzie lekarze badają stan jego zdrowia. Stwierdzą też, w jaki sposób dziecko się urodziło
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?