Z walką Marka Pietruczuka kibice wiązali bardzo duże nadzieje. W zwycięstwo utalentowanego, zaledwie 19-letniego pięściarza z Ostrołęki wierzył mocno trener Hubert Migaczew. Niestety reprezentant biało-czerwonych w piątkowy wieczór podczas meczu w Wyszkowie nie były zbyt dobrze dysponowany.
Marek Pietruczuk przed walką bardzo ciężko trenował i nie opuścić nawet treningów w Święta Bożego Narodzenia. Wówczas odbywał indywidualne zajęcia, gościnnie w klubie Fight Academy, prowadzonym przez trenera Arkadiusza Ludwiczaka. Ostrołęczanin ambitnie szykował się do drugiego pojedynku w ramach World Series of Boxing. Pierwszą przegrał po zaciętej walce z Gaiberkiem Germachonowem z Azerbejdżanu.
- Zebrałem dobre recenzje za walkę z Gairbekiem Germachanowem z Azerbejdżanu i trener Hubert Migaczew obdarzył mnie zaufaniem, dając mi kolejną szansę - podkreślał przed walką Marek Pietruczuk. - Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wykorzystać swoją szansę.
Na kilka dni przed pojedynkiem Marka Pietruczuka złapała infekcja, przez którą trzy dni spędził w łóżku, a następnie powrócił na salę treningową. Przed walką musiał zrzucić także kilka kilogram, co dodatkowo mogło osłabić organizm. Niestety druga walka w elitarnej lidze nie była wymarzoną dla ostrołęczanina.
Meirbolat Toitov dominował nad osłabionym chorobą zawodnikiem Victorii, a na dodatek mógł skończyć walkę przed czasem. Już w pierwszym starciu Marek Pietruczuk był liczony, po niezwykle silnych ciosach na korpus. Mimo tak silnych ciosów ze stony Kazacha, ostrołęczanin dotrwał do końca pierwszej rundy. W kolejnych starał się dotrzymać kroku rywalowi i boksował nawet jak równy z równym, jednak zdecydowanie na punkty wygrał bardziej doświadczony rywal.
Marek Pietruczuk jest najmłodszym zawodnikiem caych rozgrywek World Series of Boxing i z pewnością jest to odpowiedni czas na zbieranie doświadczenia. Ostrołęczanin pozostaje w grupie zawodników, którzy są objęci planem przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku. Już 1 lutego kolejna ciężka próba przed naszym pięściarzem, a mianowicie wyjazdowe spotkanie z Kubańczykami.
- Szkoda mi tej walki, gdzie kluczowa okazała się pierwsza runda - mówi Marek Pietruczuk. - Przyjąłem bardzo mocne ciosy, popełniłem jeden bardzo kosztowny błąd. - Dzięki wspaniałemu dopingowi publiczności, moich kolegów i trenerów z Victorii zdołałem się pozbierać. Wiedziałem, że już nie mam szans na zwycięstwo w tym pojedynku. Robiłem wszystko, co w mojej mocy, aby powalczyć i stworzyć dobre widowisko. Rywal był naprawdę bardzo dobrze dysponowany.
Marek Pietruczuk odniósł się także do swojej dyspozycji i faktu, że kilka dni przed walką miał przerwę w treningach spowodowaną chorobą.
- Chorowałem, ale było to kilka dni przed walką i czułem się dobrze przed piątkowym pojedynkiem - mówi Marek Pietruczuk. - Nie chciałbym zrzucać wyniku tej walki na gorsze przygotowanie ze względu na chorobę. Byłem dobrze przygotowany, zrobiłem wagę, ale rywal miał swój dzień, był lepszy i odniósł zasłużone zwycięstwo.
Więcej o drugiej walce Marka Pietruczuka w barwach Hussars Poland przeczytasz we wtorkowym papierowym wydaniu "Tygodnika Ostrołęckiego"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?