Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie boją się wychodzić z domów. Psy terroryzują wieś (drastyczne zdjęcie)

Ewelina Przygoda
Dwa wilczury terroryzują Dalekie Tartak w gminie Brańszczyk. Zagryzły już dwa psy, rozszarpały brzuch innego, pogryzły mieszkańca wsi. Ich właściciel problemu nie widzi, bo twierdzi, że to nie jego zwierzęta.
Ludzie boją się wychodzić z domów. Psy terroryzują wieś (drastyczne zdjęcie)
Fot. E. Przygoda

(fot. Fot. E. Przygoda)

Suka Czesława Godlewskiego, Pusia, została pogryziona przez wilczury ponad dwa tygodnie temu. Nieszczęśliwe wydarzenie miało miejsce po godz. 22.00, kiedy pan Czesław wyszedł na spacer ze swoimi pięcioma psami.

- Nagle pojawiły się te wilczury i moje psy uciekły. Dorwały jednak Pusię, atakowały ją, ale wtedy jeszcze nic się nie stało. Zdenerwowałem się, wsiadłem na rower i pojechałem chcąc znaleźć właściciela psów. Wróciłem do domu i zobaczyłem, że wszędzie jest krew, a Pusia ma rozerwany cały bok. Była noc i nie mogłem jej udzielić żadnej pomocy. Nie mogłem się uspokoić, bo mam ją już szesnaście lat. Nikt nie dawał Pusi szans na przeżycie, ale ona nadal żyła. Pojechałem następnego dnia do weterynarza, ale o uśpieniu nie chciałem słyszeć. Weterynarz polał jej ranę pianką, dał kilka zastrzyków i kazał czekać. Przez tydzień jeździłem z nią na zastrzyki. Teraz czekamy, żeby zszyć ranę - opowiada pan Czesław.

Chciał porozmawiać z właścicielem wilków.
- Poszedłem do niego i powiedziałem, że to jego psy to zrobiły i będzie za to płacił. On bezczelnie wypierał się, że to nie jego psy. Wtedy zadzwoniłem na policję. Kiedy policjanci przyjechali zaprzeczył, że zrobiły to jego psy. Dopiero kolejna interwencja przyniosła jakiś efekt. Wcześniej ten człowiek twierdził, że to nie jego psy, bo jego są uwiązane. Policjanci naocznie stwierdzili, że to kłamstwo, bo psy biegały poza ogrodzeniem.

Pan Czesław jest rozczarowany zachowaniem innych osób z tej wsi.
- Policja potrzebowała świadków, ale nikt się nie chciał zgłosić. Ludzie uważają, że to nie ich sprawa. Byłoby inaczej, gdyby psy rozszarpały dziecko. Wtedy zaczęłyby się lamenty, płacze, że dlaczego nikt nie zareagował wcześniej.

Jednak nie tylko psa Czesława Godlewskiego dopadły te psy.
- Rozerwały mojego małego kundelka, którego spuściłem na noc na podwórko. Wieczorem po godz. 22.00 usłyszałem skamlenie. Wyszedłem przed bramę. Leżał tam mój rozszarpany pies, o obok niego te dwa wilczury. Podgryzły drewnianą furtkę i szczeniaka zagryzły - opowiada nam jeden z mieszkańców Dalekiego, który prosi o anonimowość.

Więcej na ten temat przeczytacie w najbliższym papierowym wydaniu Głosu Wyszkowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki