Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuczyńskie. Wiktoria Gawrych jest przykuta do wózka inwalidzkiego. Mamo, czy ja będę chodzić? To pytanie jest jak cios

Beata Modzelewska
Beata Modzelewska
Beata Modzelewska
To pytanie pada w domu Gawrychów nadzwyczaj często. Stawia je 4-letnia Wiktoria, przykuta do wózka inwalidzkiego. Dla jej matki - Doroty - to pytanie jest jak cios. Bo jedyne co może, to dać dziecku nadzieję…

- O tym, że urodzę chore dziecko dowiedziałam się w 25. tygodniu ciąży - mówi Dorota Gawrych. - Natychmiast zostałam skierowana do Warszawy. Lekarze uprzedzali, że rokowania nie są dobre.
Wiktoria urodziła się miesiąc przed terminem, z rozszczepem kręgosłupa, przepukliną oponowo-rdzeniową, wodogłowiem, porażeniem nóg, stopą końsko-szpotawą.

Pięć operacji w ciągu czterech lat

W pierwszej dobie dziewczynka przeszła dwie operacje: na główkę i kręgosłup. To uratowało jej życie. W kolejnych miesiącach więcej czasu spędzała w szpitalu niż w domu. Często miała zakażenia układu moczowego, co spowodowało uszkodzenie nerek. Do 24 listopada 2009 roku była cewnikowana. W kwietniu 2011 roku Wiktoria miała zabieg nacięcia ścięgna Achillesa, w lipcu 2012 roku jej końsko-szpotawa nóżka (to wrodzona deformacja, najprościej mówiąc, stopy skierowane są do środka, mają też sierpowaty kształt. Za przyczynę uznaje się obciążenie genetyczne bądź nieprawidłowe ułożenie płodu - red.) znów była operowana. Do tego wszystkiego doszedł reflux (schorzenie polegające na nieprawidłowym cofaniu się kwaśnej treści żołądkowej do przełyku - red.). Z powodu problemów z przełykaniem dziewczynka je tylko zmiksowane posiłki.
Od pierwszych chwil życia Wiktoria jest pod opieką neurochirurgów, urologów, neurologów, audiologów, nefrologów, okulistów, gastrologów, ortopedów, pediatrów i rehabilitantów.
- Wizyty w gabinetach lekarskich i szpitalach to jej i nasza codzienność - z bólem zaznacza Dorota Gawrych.

Ona jest naszym promyczkiem

Wiktorię i jej rodziców odwiedzam w środę, 21 listopada. Mieszkają w Kuczyńskich, gm. Kadzidło. W trójkę, w jednym niedużym pokoju.
- Wiktoria marzy o własnym pokoiku - Dorota głaszcze jedynaczkę po głowie. - Ona jest naszym promyczkiem.
Dziewczynka przygląda mi się badawczo. Ustawia się wózkiem obok mamy. Dorota zachęca cór_kę, aby się przywitała. Małą wyraźnie krępuje obecność obcej osoby w domu. Ale jest ciekawa, więc nie opuszcza pokoju.
- Czym lubisz się bawić - próbuję ośmielić czterolatkę.
Na małym stoliku dostrzegam pluszowe misie i lalki, na regale klocki, książeczki dla dzieci. Wiktoria leciutko się uśmiecha, ale najwyraźniej nie ma ochoty na konwersację. Ożywia się, kiedy słyszy hałas za drzwiami. Do domu wchodzi babcia. Dzie_wczynka sprytnie manewruje wózkiem inwalidzkim i szybko przemieszcza się do kuchni. Rzuca się babci na szyję i szepce jej coś do ucha.
- Zapytała, jak się czuję. Bo właśnie wróciłam z rehabilitacji - wyjaśnia nam kobieta, odwzajemniając uścisk.
- Moja kochana - czule zwraca się do wnuczki, pierwszej zresztą.
Od powrotu babci Wiktoria krąży między kuchnią a pokojem. Z różową torebką w dłoniach.
- Nowe łuski trzeba zrobić, bo córce noga podrosła (chodzi o łuski ortopedyczne, które stabilizują nóżki i chronią przed dal_szymi zniekształceniami - red.). Właśnie wczoraj byłyśmy w Warszawie. Nowe łuski kosztują prawie 2200 zł, na szczęście całości są finansowane przez NFZ - z wyraźną ulgą podkreśla mama.

Potrzebny aparat

Bo pieniądze są największą przeszkodą w usprawnianiu dziewczynki. Kosztuje rehabilitacja, wyjazdy do warszawskich szpitali, lekarstwa (co najmniej 130 zł miesięcznie), pieluchy jednorazowe (których potrzeba ok. 60 tygodniowo). Dorota Gawrych nie pracuje, bo córka wymaga całodobowej opieki. Jej mąż pracuje dorywczo.
- Ale tylko do końca listopada - mówi kobieta. - Właściwie jesteśmy na utrzymaniu rodziców - przyznaje cicho.
Kilka lat temu podjęli decyzję o budowie domu. Dostali działkę od rodziców i postawili stan surowy - niedaleko domu, w którym teraz mieszkają. Na wykończenie gotówki zabrakło.
- Bardzo chcielibyśmy zapewnić jej lepsze warunki, ale, niestety, nasza sytuacja jest coraz trudniejsza - Dorota Gaw_rych spuszcza wzrok. Przez chwilę wpatruje się w dywan.
Jakiś czas temu Gawrychowie zaczęli zbierać plastikowe nakrętki. Pomagają im w tym znajomi.
- Może uda nam się ich uzbierać tyle, żeby sfinansować sprzęt, który pomoże w rehabilitacji Wiktorii - matka zdaje sobie sprawę, że potrzeba kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu ton tych nakrętek, ale ima się wszelkich sposobów, by zdobyć pieniądze. Bo chce, żeby jej dziecko stanęło na nogach.
Najpilniejszy jest teraz zakup aparatu do pionizacji i nauki chodzenia. Kosztuje on ok. 15 tys. zł. NFZ refunduje jedynie 2,5 tys. zł. A z tym aparatem Dorota Gawrych wiąże ogromne nadzieje.
- Jest szansa, że Wiktoria będzie chodzić i zrobimy wszystko, żeby jej to umożliwić - deklaruje.
Każdy z was, drodzy Czytelnicy, może pomóc tej małej, sympatycznej dziewczynce. Przyda się każdy grosz. Pieniądze można wpłacać na konto Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą", ul._Ło_miańska 5, 01-685 Warszawa

BPH SA o/Warszawa,
nr 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615 z dopiskiem: 7145 Dorota Wiktoria Gawrych na leczenie i rehabilitację. (Uwaga: bardzo ważne jest umieszczenie dokładnie takiej treści, bo podopiecznymi fundacji są dwie dziewczynki o takim imieniu i nazwisku).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki