Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa ciosy prosto w serce. Niegowscy walczą z rakiem matki i syna

Redakcja
- Moja choroba nowotworowa jest w tej chwili nieważna. Staram się o niej nie myśleć. Najważniejsze dla nas teraz to uratowanie Kubusia - mówi łamiącym się głosem Ewa Niegowska. Czteroletni Kuba ma raka nerki, jego mama - raka przewodu słuchowego

20 września Kubuś Niegowski skończył 4 lata. Mieszka wraz z rodzicami w Smólniku, gm. Goworowo. Ich dom - murowana piętrówka - stoi na uboczu. Wśród pól, łąk i lasów, wyjątkowo urokliwych jesienią.

W ich życie wdarł się okrutny intruz - rak. Zaatakował nie tylko Kubę. Jego mama od trzech lat walczy z guzem przewodu słuchowego. Ziarniakiem.

- Kiedy Kuba miał 8 miesięcy, dostałam silnego krwotoku z ucha - 25-letnia Ewa Niegowska mówi o początkach swojej choroby.

W ciągu półtora roku przeszła pięć operacji. Guz został usunięty. Do dziś jest po opieką specjalistów ze szpitala przy ul. Banacha w Warszawie. Na 10 października miała wyznaczoną wizytę u cenionego docenta. Nie pojechała.

- Nie mam pieniędzy na dodatkowe wyjazdy - tłumaczy. - Zresztą teraz Kuba jest najważniejszy. Dla niego zrobimy z mężem wszystko. O mojej chorobie staram się nie myśleć.
Ewa cierpi - fizycznie z powodu własnej choroby, psychicznie z powodu choroby synka.

Ewa i Paweł Niegowscy utrzymują się z niedużej gospodarki. Kokosów z niej nie mają, ale od pierwszego do pierwszego im wystarcza. A właściwie wystarczało. Do sierpnia.
18 lipca usłyszeli, że ich syn ma nowotwór nerki. Miał wtedy półtora roku.

Z tym medycznym problemem lekarze uporali się szybko. Chłopiec, także szybko, wracał do zdrowia, a życie całej rodziny do normy. Kiedy więc w lipcu jechali na wizytę kontrolną, przez myśl nie przeszło im, że Kuba może być poważnie chory.

Z podejrzeniem tzw. guza Willmsa Kuba trafił na oddział onkologiczny. Miał kilka cykli chemioterapii, a potem operację. Lekarze usunęli guza. Miał ponad 2 cm. Wczesne stadium.

Jeżdżą teraz do Centrum Zdrowia Dziecka raz w tygodniu, na chemioterapię. Podczas każdego cyklu Kuba spędza kilka godzin z wpiętą w małą rączkę kroplówką. W sumie zaplanowano 27 chemioterapii. Do tego dwa razy w tygodniu badanie krwi w Ostrołęce.

Kuba kiepsko znosi wyjazdy do Warszawy.
- W drodze jest niespokojny, płacze, nic nie jest w stanie go pocieszyć, nawet tablet, który uwielbia. Żeby go nie narażać na dodatkowy stres, staram się zmieniać trasę, ale prędzej czy później i tak wyjeżdżam na drogę nr 8 w kierunku Warszawy - a to dla niego sygnał, że zmierzamy do szpitala. I jest awantura, że on jedzie na "kuj, kuj" - opowiada Paweł.

- Niedawno, gdy jechaliśmy do Warszawy, miał gorączkę, 38 stopni. Zniknęła tak nagle jak się pojawiła. Okazało się, że tak zareagował na wyjazd. To dla niego potworny stres. Generalnie w drodze płacze, aż się zanosi. Strasznie się boi. Ale tyle, ile on już przeszedł… - Matka zawiesza głos. - I tak jest dzielny. Lekarze i pielęgniarki mówią o nim: "mały twardziel".

Każdy z nas może sprawić, że ich walka zakończy się zwycięstwem. Pomóc rodzinie Niegowskich można, wpłacając pieniądze na konto nr 98 8915 0003 0002 2868 3000 0010 w Banku Spółdzielczym w Goworowie. Liczy się każda złotówka!

Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu “Tygodnika Ostrołęckiego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki