MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Coraz mniej świadków

Jarosław Sender
Ppor. rez. Wacław Mierzejewski na wojnę wyruszył z ostrowską "osiemnastką”
Ppor. rez. Wacław Mierzejewski na wojnę wyruszył z ostrowską "osiemnastką”
Ppor. rez. Wacław Mierzejewski na wojnę wyruszył z ostrowską "osiemnastką”
Ppor. rez. Wacław Mierzejewski na wojnę wyruszył z ostrowską "osiemnastką”

Ppor. rez. Wacław Mierzejewski na wojnę wyruszył z ostrowską "osiemnastką"

Por. rez. Stanisław Dardziński z Nowych Kupisk ma dzisiaj 102 lata i jest najstarszym żołnierzem 33 łomżyńskiego pp, w którym służył w plutonie saperów. Zmobilizowany 20 sierpnia 1939 roku, tak zapamiętał wybuch wojny.

- Rano 1 września dowiedzieliśmy się, że Niemcy ok. godz. 5.00 zbombardowali Zambrów. Na drugi dzień cały pułk złożył na placu koszar przysięgę, a następnie skierowano nas do fortów w Piątnicy - wspomina sędziwy weteran. - Na fortach saperzy budowali stanowiska do broni maszynowej. Od strony Małego Płocka ostrzeliwała nas niemiecka artyleria. Jeden z pocisków trafił prosto w kuchnię polową.

Po wycofaniu się z Piątnicy, saperzy wysadzili jeszcze most na Narwi. Droga odwrotu wiodła przez Konarzyce, Podgórze, Paproć. Pan Stanisław zapamiętał z niej lotnicze bombardowania, niemieckich dywersantów wskazujących lotnikom, gdzie znajdują się polskie oddziały i dojmujący głód.

- Jak szliśmy do Łętownicy, z lasu zaatakowali nas Niemcy. Nasz dowódca krzyknął "Bagnet na broń" i uderzyliśmy na nich. Ustąpili szybko, bo nie lubili walczyć na białą broń. W Łętownicy był najgorszy bój. Jak zamknęło się okrążenie, dowódca powiedział, że idziemy do niewoli. Ustawiliśmy broń w kozły pod płotem i ruszyliśmy pod konwojem do Zambrowa. Co jakieś sto metrów jechał niemiecki samochód z wycelowanymi w nas karabinami maszynowymi. Pamiętam taki przydrożny krzyż, pod który znoszono naszych zabitych. Jak przechodziliśmy obok, było ich już pięć rzędów.

Potem Stanisław Dardziński przeżył upiorną noc na placu zambrowskich koszar, gdzie Niemcy otworzyli ogień do bezbronnych polskich jeńców. Jego kule ominęły. Dalsza jeniecka droga wiodła przez Łomżę do Olsztyna, skąd rozpoczynała się niemal sześcioletnia tułaczka po niemieckich obozach. Do domu wrócił aż z Nadrenii w roku1945.

92-letni dzisiaj ppor. Wacław Mierzejewski z Głębocza na wojnę wyruszył z ostrowską "osiemnastką" (18 Pułkiem Artylerii Lekkiej). Przypomina sobie, że tuż przed wybuchem wojny, razem z kolegami śpiewali taką piosenkę: "A nasza bateria tu w Ostrowi stoi i pisze do Hitlera, że się go nie boi...". Rzeczywistość okazała się jednak mniej optymistyczna. Pan Wacław był jezdnym amunicyjnego jaszcza w 4 baterii por. Mieczysława Zielińskiego. Podczas walk o Nowogród podawał amunicję do działa. A potem był odwrót w kierunku Zambrowa.

- Przez lornetkę zauważyliśmy, że na kościelnej wieży w Zambrowie są niemieccy obserwatorzy i nasze działa rozbiły tę wieżę razem z Niemcami. Z naszej piechoty, która poszła do ataku na Zambrów, wróciła tylko garstka, resztę Niemcy wybili - wspomina Wacław Mierzejewski. - Nie udało się zdobyć miasta i znów zaczęły się nocne marsze tym razem w kierunku Bugu.

Doszli tam wprawdzie, ale zostali rozbici. Por. Zieliński rozwiązał oddział, dając każdemu wolną rękę. On wraz z czterema kolegami wrócił do domu. - Jak przyszedłem, to wszyscy myśleli, że zmartwychwstałem, bo jakiś przechodzący przez wioskę żołnierz powiedział rodzicom, że widział, jak zginąłem - snuje wspomnienia Wacław Mierzejewski. Obok ich wioski wkrótce wytyczono granicę sowiecko-niemiecką. Oni znaleźli się po stronie niemieckiej. Pan Wacław przez jakiś czas ukrywał się w specjalnej kryjówce w stodole, bo ogolona głowa zdradzała żołnierza. Z ukrycia wyszedł dopiero, gdy włosy odrosły. Jednego z jego braci zastrzelił niemiecki żołnierz, gdy przechodził przez granicę, drugiego wywieziono na roboty. Ponieważ był zbyt hardy, wkrótce trafił do obozu koncentracyjnego, ale powrócił i żyje do dzisiaj.

Takich wspomnień słyszy się coraz mniej podczas andrzejewskich (i nie tylko) uroczystości, gdyż z roku na rok maleje liczba świadków i uczestników tamtych wydarzeń. Spieszmy się zatem słuchać ludzi... n

Tekst i fot. Andrzej Mierzwiński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki