Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcemy zaskakiwać oryginalnością

possowski
Rozmowa z Mariuszem "Denatem" Denstem, liderem grupy Lao Che

Lao Che

Lao Che

Zespół Lao Che powstał w 1999 roku w Płocku. Założyli go byli członkowie zespołu Koli. Nazwa zespołu pochodzi od Lao Che - Starego Che, jednej z drugoplanowych postaci z filmu "Indiana Jones i Świątynia Zagłady". Swój debiutancki album, zatytułowany "Gusła", zespół wydał w styczniu 2002 roku. Wielką popularność przyniosła grupie druga płyta - "Powstanie Warszawskie". Latem 2011 roku zespół Lao Che wziął udział w serii koncertów z cyklu Męskie Granie. Obecnie muzycy pracują nad nowym krążkiem.

Ostatnio wpadłeś na pomysł przygotowania niecodziennych słuchowisk - przy muzyce o wojnie...
- Mariusz Denat Denst: Wynika on z głębokiego zainteresowania historią wojny. Pasjonuje mnie środowisko walki, a akcje zbrojne podziemia, dywersja, są przedłużeniem tych zainteresowań. Postanowiłem zrealizować dwa słuchowiska i opowiedzieć o mniej znanych epizodach wojennych.

Kogo zaprosiłeś do projektu?
- Kolegów z Lao Che. Filip Różański przygotował miks i mastering a pozostali panowie przeczytali fragmenty partii narratora. W pracy wziął też udział mój przyjaciel Radek Łabarzewski, który dzieli ze mną podobne zainteresowania.

Przy której z dotychczasowych płyt pracowało Ci się najlepiej? Jeśli oczywiście da się to ocenić?
- Rzeczywiście, trudno to ocenić. Każda płyta wymagała dużo pracy i zaangażowania. Może płyta "Powstanie Warszawskie" stanowiła odmienność, ale to z racji zainteresowań.

O Lao Che mówi się, że jest grupą "crossoverową". Czy możesz w kilku zdaniach wyjaśnić naszym Czytelnikom, jaka stylistyka mieści się w tej nazwie?
- Jest to mieszanka wielu form i naleciałości stylistycznych, które wykorzystujemy w ramach potrzeb ilustracyjnych tematu. Mieszamy wszelakie pomysły często pozornie oddalone od siebie gatunkowo i z tej mieszanki powstaje nowy - posiadający inną wyrazistość twór, który stylistycznie przekształcony nabiera ciekawych wartości słowno-muzycznych.

Ponoć muzycy zespołu mają swoje korzenie w muzyce metalowej?
- Tak. Graliśmy w zespołach metalowych i takiej muzyki słuchaliśmy w latach dziewięćdziesiątych.

Powiedziałeś kiedyś, że jeśli publiczność identyfikuje się z tym, co gracie i dobrze się bawi, to tworzy się niecodzienna energia. Czy Twoim zdaniem jest więc jakiś sposób, recepta na udany koncert?
- Szczerość i prawda przekazu. Słuchacz to czuje. Jeśli nic nie jest nachalne i wali piąchą po oczach, to działa na słuchacza i nie pozostaje on obojętnym.

Nad czym obecnie pracujecie?
- Nad nowymi utworami. Będzie to już piąty album Lao Che. Praca wre, w marcu nagrywamy, na jesieni tego roku odbędzie się premiera.

Jak wygląda tzw. proces twórczy zespołu Lao Che?
- Rozmawiamy, powstają pomysły w zarysie, tematy, a potem realizujemy je muzycznie. Gdy gotowa jest muzyka, Spięty pisze tekst. Zawsze przygotowujemy wstępne nagrania demonstracyjne.

Wasze muzyczne inspiracje?
- Wszystko. Zależnie od chwili, miejsca i potrzeb.

Powiedziałeś kiedyś: "Zawsze byliśmy bardzo ambitni. Chodziło nam o oryginalność i chyba udało się nam ją osiągnąć". Czym jest według Ciebie ta oryginalność?
- Wyrażanie siebie w niesztampowy, niebanalny sposób bez materialnej motywacji.

Zdarzają się Wam konflikty w grupie? Jak je rozwiązujecie?
- Nasz zespół to liczna grupa ludzi - przyjaciół, działamy w pełni demokratycznie i wszystko udaje się nam rozwiązać poprzez rozmowy. Dbamy o siebie więcej niż bardzo.

Czy wydając płytę "Gusła" nie baliście się, że może nie trafić do publiczności?
- To był wtedy bardzo niszowy zespół i nic nie miał do stracenia.

Na płycie "Prąd Stały / Prąd Zmienny" każda piosenka opowiada odrębną historię. Ponoć tworzyliście krążek bez żadnego konceptu. Tak jest prościej, czy wręcz przeciwnie?
- Tyle było już konceptów, a na każdej płycie chcemy zaskakiwać odmiennością, więc ostatnia nasza produkcja przyjęła właśnie taki obraz. Trudno odpowiedzieć, czy koncept czy nie. Każda z tych form ma swoją jakość i aby ją uchwycić, przekazać, musimy wiedzieć czego chcemy. W obu formach czujemy się dobrze jako twórcy.

Płyta "Powstanie Warszawskie" stała się wielkim wydarzeniem na_scenie muzycznej. Spodziewaliście się tego, że traficie do młodych ludzi, dla których powstanie to odległa już historia i zapewne niewiele o nim wiedzą? Czy sukces tej płyty trochę Was zmęczył?
- To było zaskoczenie dla nas. Graliśmy te kompozycje na okrągło i przyszedł przesyt - po kilku latach jednak wróciliśmy do "Powstania Warszawskiego" na koncertach i cieszymy się z energii, jaką niezaprzeczalnie te utwory posiadają. Gramy większość kompozycji powstańczych teraz na koncertach ku uciesze publiczności, i ta przerwa myślę zrobiła tej sytuacji dobrze.

Czego Twoim zdaniem jest obecnie za dużo na polskiej scenie muzycznej, a czego brakuje?
- Trudno powiedzieć - są umiejętności, ale mało inwencji, oryginalności, charyzmy...

Naszą muzyką budujecie niesamowitą przestrzeń, ciekawe światy. Jakie jeszcze światy poznamy w najbliższym czasie?
- Światy wynikają z podstawowej zasady naszej twórczości - ilustracyjności. Pragniemy pokazać coś konkretnego, namacalnego. Myślę, że one będą pojawiały się nadal, ale ich zakres i spójność nie powinny być jak na płycie "Powstanie Warszawskie". Zawsze będziemy uciekać od tego, co już zrobiliśmy i ambitnie szukać nowych pomysłów i inspiracji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki