Bydgoski port ponoć świetny, ale i tak musi gonić - komentarz Jarosława Reszki

Z tego, że bydgoski port żyje i ma się nieźle, cieszyć się trzeba tym bardziej, że perspektywy powstania Centralnego Portu Komunikacyjnego na sąsiednim Mazowszu są coraz bardziej mgliste. Wiele wskazuje więc na to, że nasz region będzie musiał nadal chuchać na najbliższe okno na świat. W tym kontekście miło powitać w bydgoskiej w ofercie nowy kierunek: Egipt. Wprawdzie ożyje on dopiero w Wigilię, lecz w wypadku Egiptu zima to wcale nie najgorsza dla Europejczyka pora roku. Letnie upały w Egipcie są tak dokuczliwe, że Polak, jeśli nie chce ryzykować poparzenia czy udaru, niemal całe wakacje spędza na terenie hotelu. Zima tam jest znacznie lepsza do zwiedzania. Średnia temperatura grudnia to 20 stopni, a temperatura wody w morzu - 24 stopnie. Bajka!

Warto też pamiętać o tym, że im więcej pasażerów będzie wylatywać z Portu Lotniczego Bydgoszcz, tym więcej będzie on przeznaczał na rozwój, także portowej infrastruktury. Z Bydgoszczy na wakacje leciałem tylko raz, do Tunezji, kilkanaście lat temu, krótko przed Arabską Wiosną. Wcześniej na urlopy latałem m.in. z Gdańska. Port imienia Lecha Wałęsy, podobnie jak Bydgoszcz, nie jawił mi się wtedy jako szczególnie ładny i wygodny. Teraz przeczytałem wypowiedź jednej pasażerek pierwszego lotu czarterowego w tym sezonie, która upodobała sobie Antalyę: - Bydgoskie lotnisko jest świetne, przytulne, komfortowe - mówi. Miłe słowa.

Nie da się jednak ukryć, że w XXI wieku port lotniczy w Gdańsku (a ostatnio leciałem stamtąd pół roku temu) rozwinął się bardziej niż Bydgoszcz. Powstały też ekspresówki i autostrady, łączące Bydgoszcz z Gdańskiej i Poznaniem, dzięki czemu podróż na lotniska w tych miastach zajmuje bydgoszczaninowi dwie godziny, nawet mniej. Jeśli więc nasz port chce utrzymać się na powierzchni, to pomimo braku dobrego klimatu politycznego dla CPK, musi uparcie gonić konkurencję w sąsiedztwie.