Wszyscy nowi wójtowie muszą Panu zazdrościć. Nad gminą Różan zawsze bowiem wisiała wielomilionowa nadwyżka, a nie długi. Taką Pan przejął. Ale głowa może boleć i od nadmiaru. Poprzedniemu burmistrzowi tę nadwyżkę niektórzy radni stale przecież wypominali. Więc czy to aby szczęście?
- Gmina nie jest zadłużona, faktycznie. Ale nie jest też przesadnie bogata, tezy na ten temat to mit. Mamy po prostu stabilną sytuację finansową. Nadwyżka, którą dysponujemy nigdy nie brała się z jednego roku, to była kumulacja pieniędzy, które rezerwowaliśmy na wkład własny dla planowanych inwestycji. Jeżeli nie dostawaliśmy dotacji, inwestycje wypadały z budżetu, rosła nadwyżka, której nie starczało - z drugiej strony - na samodzielną realizację poważnych inwestycji. Mam nadzieję, że w tym roku zostanie ona w znacznej mierze wykorzystana.
Dlaczego tak nagle, choć do tej pory się to nie udało?
- W ubiegłej kadencji rzeczywiście niewiele udało nam się pozyskać pieniędzy z zewnątrz. Ale w latach 2002-2006 gmina z pomocą dotacji zmodernizowała dom kultury i oczyszczalnię ścieków. To były dwie potężne inwestycje. W tej chwili mamy kilka projektów do realizacji, a za nimi pójdą wnioski o dofinansowanie, częściowo przygotowane jeszcze przed wyborami. Wierzę, że tym razem zostaną rozpatrzone pozytywnie i część nadwyżki zostanie zużytkowana.
Mimo wysokiego tak zwanego "wskaźnika G", czyli przeliczenia dochodów na jednego mieszkańca, powodowanego rekompensacją za wysypisko odpadów promieniotwórczych? Ten czynnik przecież się nie zmienił, a w poprzednich latach używano go jako głównego argumentu na niepowodzenie wniosków. Choć poprzedni burmistrz zawsze wspominał także o nieprzyjaznych waszej gminie układach politycznych na wyższych szczeblach. Układy polityczne się zmieniły?
- Trudno mi to ocenić. Abstrahując od nadziei, że tzw. "układy polityczne" będą bardziej przyjazne dla Różana, mamy silne argumenty we wnioskach o dofinansowanie, np. w postaci kompletnej dokumentacji na budowę zalewu w Szygach, infrastruktury informatycznej czy wodociągów i kanalizacji. Jesteśmy tutaj zapięci praktycznie na ostatni guzik. I gmina wiele pieniędzy w to zainwestowała. Nie wiem, jakie argumenty można by znaleźć, by te wnioski odrzucić. Chociaż to potężne zadania, sam zalew ma wartość ponad dwudziestu milionów złotych.
Muszę zadać prywatne pytanie: czy jest Pan kontrowersyjnym Agentem Orange na naszym forum internetowym? Taki nick przypisuje Panu wielu forumowiczów. Coś w tym jest?
- To mylny trop. Nie jestem Agentem Orange, choć muszę przyznać, że domyślam się kto to jest. A raczej domyślałem, bo nie zaglądam na forum od wielu miesięcy.
Rozmawiała Aldona Rusinek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?