Spis treści
Bociany odlatują w cieplejsze miejsca
– Niektóre młode ptaki, które opuszczają Polskę przed dorosłymi, są już w Afryce, tak przynajmniej wskazują sygnały z zakładanych bocianom nadajników, a dokładnie jeden w Egipcie, a drugi w Sudanie, czyli tradycyjnie przemieszają się doliną Nilu na południe – wyjaśnia prof. Piotr Tryjanowski z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
– Dorosłe też już lecą i co bardzo interesujące, jeden z ptaków jest już w Jordanii – dodaje Joachim Siekiera z Grupy Silesiana, lider znakowania bocianów w Polsce. Spora część ptaków jest w Bułgarii i Turcji.
Czy w Polsce można jeszcze zobaczyć bociany?
Zwykły obserwator przyrody, miłośnik bocianów, nie ma dostępu do nowych technologii i się zastanawia, czy można jeszcze zobaczyć bociany?
– Sami chcieliśmy zobaczyć ostatnie bociany w terenie i nam się udało – mówi prof. Piotr Profus z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie. – Wczoraj wraz z kolegami, z którymi opracowujemy naukowo dane bocianie, udaliśmy się z lunetą i lornetkami na tradycyjne noclegowisko bocianów na Opolszczyźnie.
W szczycie sezonu przelotu, a więc jeszcze dwa tygodnie temu na drzewie, gdzie bociany spędzają noc, można było zobaczyć i 60 ptaków, a teraz pozostało kilkanaście.
Jak dodaje Joachim Siekiera, ciekawe jest to, że część z nich, choć nie ma nadajników, to posiada plastikowe obrączki, które – po odczytaniu numeru – dostarczają informacji o oznakowanym osobniku, a naukowcom fantastycznych danych do badań.
Bociany powinny z nami zostać jeszcze do początku września – zgodnie potwierdzają badacze – ale ostrzegają, że nawet z tymi, co pozostają dłużej, powinniśmy ograniczać kontakty i zostawić miejsce dla działania sił natury. Chociaż gdy bocian zostaje w kraju do zimy, to jego prawdopodobieństwo przeżycia bez pomocy człowieka jest naprawdę znikome.
Niebezpieczeństwa czyhające na bociany
Wędrówka dla bocianów, zresztą jak dla wszystkich ptaków, to nie lada wyzwanie, zwłaszcza dla młodych, niedoświadczonych jeszcze osobników.
Po drodze czyhają na nie problemy – drapieżniki, zła pogoda, no i bariery zbudowane przez człowieka. Potwierdzają to Joachim Siekiera i prof. Profus, którzy mówią, że więcej niż połowa młodych bocianów ginie na niezabezpieczonych słupach energetycznych średniego napięcia i poprzez zderzenia z infrastrukturą, głównie przewodami (liniami) energetycznymi.
– Problem ma charakter niemalże globalny, bo tak ginie wiele migrujących gatunków – dodaje inny badacz bocianów, prof. Leszek Jerzak z Uniwersytetu Zielonogórskiego. – To zresztą każe nam inaczej zupełnie myśleć o ochronie ptaków.
Nie wystarczają zabiegi na terenach lęgowych, ale trzeba też pamiętać o tym, co na zimowiskach i oczywiście na trasach przelotów. – Dlatego nawiązaliśmy współpracę z kolegami z Bułgarii, co było konieczne po to, by zdejmować nadajniki z naszych ptaków, które ginęły porażone prądem. Dzięki temu zdiagnozowaliśmy „czarne punkty”, miejsca, gdzie ginie najwięcej osobników. Wiedzę już mamy, teraz czas na działania – tłumaczy prof. Jerzak.
Nie jest to niestety takie proste, ponieważ wiąże się ze znacznymi kosztami. – Jest to sygnał dla całej ochrony przyrody. Jednak ludzie w tym kontekście nie lubią i nie chcą poruszać wątków ekonomicznych, a przecież wiadomo, że finansowa „kołdra jest zawsze za krótka” – podkreśla prof. Łukasz Jankowiak z Wydziału Biologii Uniwersytetu Szczecińskiego.
– Wiadomo jednak, że jeśli chcemy wiosną widzieć bociany, to musimy działać, tak w skali lokalnej, jak i międzynarodowej – zgodnie podkreślają polscy badacze tego gatunku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?