Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biały Wyszków. Śnieg zasypał i sparaliżował miasto

(ek)
Gdyby nie pospolite ruszenie wyszkowian z łopatami, chodnikami nie dałoby się przejść
Gdyby nie pospolite ruszenie wyszkowian z łopatami, chodnikami nie dałoby się przejść E. Kosewska
Od rana w poniedziałek 11 stycznia wyszkowianie ruszyli do łopat. W przeciwnym razie nie daliby rady wyjechać nawet sprzed własnych posesji. Około 30-centymetrowa warstwa śniegu, która spadła w nocy, dosłownie przysypała miasto.

Rano 11 stycznia oczom wyszkowian ukazał się niespotykany od lat widok. Wszystko było dosłownie przysypane grubą warstwą śniegu a biały puch wciąż sypał z nieba. Odśnieżając podjazdy, wyszkowianie wspominali zimę stulecia sprzed 30 lat. Od wczesnych godzin rannych po ulicach jeździły pługi, które zgarniały hałdy śniegu. Firma odśnieżająca wysłała na ulice zamiast trzech, pięć pługów. Miasto w pierwszej kolejności udrożniało główne ulice.

Spółdzielnia Mieszkaniowa "Przyszłość" także wynajęła koparki z pługiem do odśnieżania uliczek osiedlowych. Ale bez prawdziwego pospolitego ruszenia wyszkowian z łopatami, przejście chodnikami było wprost niemożliwe. A nogi były i tak tego dnia najlepszym środkiem lokomocji, gdyż wyjazd z parkingu graniczył niemal z cudem.

- Telefony z interwencjami od przysypanych śniegiem mieszkańców dosłownie urywają się w urzędzie już od niedzieli - mówił w poniedziałek rano wiceburmistrz Adam Mróz. - najgorzej jest na wsiach. Postaramy się dziś popołudniu wszędzie dotrzeć i odblokować wyjazdy.

Problemy napotkali także kierowcy PKS. Wiele dróg było nieprzejezdnych.

- Drogą Ulasek-Kozłowo nie dało się przejechać, kierowcy utknęli w zaspach. Mamy opóźnienia w kursach, bo drogi są nieprzygotowane - usłyszeliśmy na dworcu PKS w Wyszkowie.

Straż pożarna została wezwana do zawalonego dachu stajni w Tumanku. Strażacy musieli ewakuować konia. Ale poza tym zgłoszeniem nie było innych podobnych przypadków, co potwierdza także inspektorat nadzoru budowlanego. Fachowcy apelują jednak o odśnieżanie nie tyko chodników, ale też dachów.

- Metr sześc. śnieżnego puchu waży około 200 kg, mokrego śniegu - 800 kg, a śniegu z lodem około 900 kg. Wystarczy to pomnożyć przez powierzchnię dachu i widać, że to ogromny ciężar. Z tym nie ma żartów - mówi Ignacy Woźniak, komendant straży pożarnej.

Na szczęście służby energetyczne nie miały zbyt wiele pracy. W naszym regionie linie energetyczne wytrzymały ciężar śniegu i nie było przerw w dostawie prądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki