Proszę spojrzeć na samochody, które są teraz produkowane. Wszystkie są jednakowe. Nic w sobie nie ma mają, a na pewno nie posiadają duszy - mówi Wiesław Kordowski, właściciel dwóch stylowych amerykańskich aut.
Kiedy jedzie swoim cabrioletem MG, mieszkańcy Ostrołęki, jak zaczarowani, zatrzymują się i przyglądają. Na ulicach naszego miasta można go spotkać od niedawna. Beżowo-brązowy, samochód z długim przodem, z błyszczącymi reflektorami jest inny niż wszystkie i niezaprzeczalnie robi wrażenie.
- Podobnym MG jeździł James Bond w którymś z filmów o swoich przygodach - mówi pan Wiesław.
Niczym agent 007
Nasz rozmówca jest mężczyzną średniego wzrostu. Włosy ma już ciut przyprószone siwizną. I choć nie przypomina wyglądem brytyjskiego agenta, to jednak klasy i elegancji właściwej 007, odmówić panu Wiesławowi absolutnie nie można. Wrażenia dopełnia fakt, że po polsku mówi z angielskim akcentem. W zdania wplata angielskie słówka. Zdaje się, że mężczyzna na razie nie może (a może nie chce) pozbyć się tego nawyku. Długi pobyt w Stanach Zjednoczonych zrobił swoje.
W Ostrołęce mieszka od niedawna. Wrócił tu ponad dwa miesiące temu.
- Wyemigrowałem tam jeszcze w latach 70. - opowiada. - Mieszkaliśmy i pracowaliśmy z żoną w Nowym Jorku. Ja pracowałem jako elektryk. Żona sprzątała. Pracę miała bardzo ciężką. Do sprzątania były wręcz hektary pokoi. Kolorowo tam nie było ale najgorzej też nie mieliśmy. W końcu zdecydowaliśmy się jednak wrócić do Polski, do Ostrołęki. Tutaj chcemy przygotować się do spędzenia spokojnej emerytury. Tutaj można odetchnąć, poczuć komfort psychiczny, spokojnie spotkać z przyjaciółmi. Tam też mieliśmy przyjaciół ale w swoim kraju jest zawsze inaczej.
To była miłość...
Pan Wiesław od zawsze lubił oryginalne pojazdy i jako mechanik samochodowy lubił przy nich majsterkować.
- Nawet swoją pierwszą syrenkę chciałem przerobić na cabrio. Do skutera "Osa" dorobiłem kierunkowskazy. Wtedy to była zupełna nowość - śmieje się.
Podczas pobytu na innym kontynencie państwo Kordowscy zdobyli wiele doświadczeń. Mają teraz niemało wspomnień. Ale pan Wiesław odkrył tam przede wszystkim swoją ogromną pasję.
- Jadąc gdzieś, zajechałem sobie tak po prostu do dilera samochodów. Spojrzałem na MG i już wiedziałem, że muszę go mieć. To była miłość od pierwszego wejrzenia - opowiada z iskrami w oczach.
Auto zbudowano na podzespołach VW garbusa, na specjalne zamówienie właściciela pewnej amerykańskiej sieci sklepów w 1988 roku. Po jego śmierci, samochód trafił na aukcję.
Są tylko cztery takie auta
- Tym samochodem interesowali się nawet ludzie w New Yorku - mówi z angielkim akcentem. - Kiedy parkowałem przed drapaczami chmur, potrafili wyjść i gratulować mi wyboru. W Ostrołęce, kiedy zacząłem nim jeździć, mieszkańcy na początku byli w szoku. Ale teraz chyba się przyzwyczaili. Ostatnio byliśmy na pokazie aut podczas pikniku Country w Mrągowie. Zebraliśmy mnóstwo oklasków. Od machania do publiczności aż bolały ręce - dodaje ze śmiechem.
Pytamy, ile kosztuje to cacko na kółkach.
- Tyle ile dobry motor - odpowiada bez wahania jego właściciel. - 60 tysięcy złotych.
Drugie auto pana Wiesława, które właściciel zamierza teraz sprzedać, jest repliką mercedesa z 1936 roku. Samochód został zrobiony w 2000 roku przez profesjonalną, amerykańską firmę.
- To był już zakup bardziej planowany - wyjaśnia.
Auto jest zrobione na podzespołach corvetty. Tych replik jest podobno cztery: dwie trafiły do Rosji, jedna do Niemiec, jedna do Polski.
- Oryginalny samochód Mercedes 540K miał podobno dostać w prezencie Józef Stalin od Adolfa Hitlera, jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Oryginał tego samochodu może według znawców osiągnąć cenę nawet od trzech do sześciu milionów dolarów - właściciel aut retro sypie ciekawostkami na ich temat jak z rękawa.
Pytamy ile pali taki samochód.
- Gentlemeni o takich sprawach nie rozmawiają - śmieje się ich właściciel.
Oszczędne jednak z pewnością nie są. Zwłaszcza replika mercedesa. Pod stylową maską kryje się blisko 6-litrowy silnik. Ostrołęczanin wycenił pojazd na 200 tysięcy złotych.
- Podobno milionerów u nas przybywa. Czyżby nie mieli oni wcale fantazji i nie chcieli jeździć takim autem? - pyta ze szczerym zdziwieniem właściciel repliki.
Z panem Wiesławem rozmawialiśmy jeżdżąc po ulicach Ostrołęki jego samochodem MG. Otwarte buzie, przystawanie i przyglądanie się z zaciekawieniem - właśnie w taki sposób bardzo często reagowali mieszkańcy, widząc to oryginalne auto. N
Iza Wysocka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?