Pani Maria boi się o Czarnego, brata Tofika. A jeżeli i on padnie ofiarą sąsiada?
(fot. Fot. M. Bubrzycki)
Tofik jest piątym kotem Marii Warackiej, który zniknął w tajemniczych okolicznościach. Tym razem jednak nasza Czytelniczka nie ma wątpliwości, kto zabił zwierzę.
Morderca kotów
Maria Waracka z Ugniewa (pow. ostrowski) lubi zwierzęta, zwłaszcza koty.
- Na wsi kot jest w domu potrzebny - mówi.
Dwa kociaki przywiózł jej niedawno syn. To kocie rodzeństwo. Czarnego jak smoła kotka nazwali po prostu Czarny, a biało-czarna kotka dostała typowo męskie imię Tofik.
Poniedziałek 16 listopada Maria Waracka będzie długo wspominać.
- To było późne popołudnie - mówi. - Byłam w domu, kiedy usłyszałam strzał. Wyszłam na podwórko, rozejrzałam się, ale nie zauważyłam nic niepokojącego. Weszłam do domu i kiedy spojrzałam przez okno, zobaczyłam jak sąsiad idzie przez podwórko, a w ręku trzyma strzelbę. Lufa była skierowana w dół. Zaniósł ją do domu. Za chwilę wyszedł i poszedł w stronę stawu.
Pani Maria zamarła, kiedy zobaczyła, co w ręku niesie sąsiad.
- Nie miałam wątpliwości, że to nasz Tofik - mówi.
Przerażona patrzyła w okno. Za chwilę brama otworzyła się i pojawił się w niej samochód sąsiada. Skręcił w lewo, w stronę lasku. Zdążyła tylko zauważyć, że dalej pojechał prosto.
- Sąsiad wrócił za kilka minut - relacjonuje Maria Waracka. - Niewiele myśląc wsiadłam na rower. Ponieważ ziemia jest wilgotna, więc na leśnej drodze widać było świeże ślady opon samochodu sąsiada. W pewnym momencie urywały się, więc postawiłam rower i zaczęłam rozglądać się.
Tofik leżał niedaleko drogi, na leśnej działce, na której niedawno posadzono drzewa.
- Może bym go nie zobaczyła, ale był biało-czarny, więc widać go było z daleka - mówi Maria Waracka. Kot nie żył.
Sekcja zwłok Tofika
Po przyjeździe do domu kobieta telefonuje na policję. Dyżurny przyjmuje niecodzienne zgłoszenie, w kilkadziesiąt minut później pod dom Warackich podjeżdża radiowóz.
- Policjanci potraktowali sprawę bardzo poważnie - Maria Waracka nie kryje uznania dla funkcjonariuszy. - Kiedy zaprowadziłam ich na miejsce, gdzie leżał kot, postanowili ściągnąć techników. Panowie zabezpieczyli wszystkie ślady, sfotografowali też to miejsce, a zwłoki Tofika zabrali na komendę.
Z sekcji kocich zwłok wynikło, że powodem jego śmierci było postrzelenie. W jego ciele znaleziono śrut z broni myśliwskiej. Dwa dni później Maria Waracka odbiera z ostrowskiej komendy zwłoki Tofika, które zakopuje niedaleko domu.
- Sprawa jest nietypowa - mówi nadkom. Ewa Ruszkowska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Ostrowi Mazowieckiej. - Ponieważ mężczyzna wskazany przez zgłaszającą, który ma status świadka, nie przyznaje się do popełnienia czynu, musimy wykonać kosztowne i czasochłonne badania DNA. W samochodzie, którym miał być przewożony nieżywy kot, zabezpieczono sierść i to ona właśnie zostanie poddana analizie. Właściciel auta twierdzi, że znaleziona sierść pochodzi od jego psa.
Maria Waracka ma teraz podejrzenia, że sąsiad ma związek z tajemniczym zniknięciem jeszcze czterech kotów. Tofik był piąty.
Więcej na ten temat przeczytacie w najbliższym papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?