„Cherchut”, bo tak potocznie nazywany był przez mieszkańców Myszyńca stary żydowski cmentarz w dzielnicy Browary, dziś w niczym nie przypomina miejsca grzebania zwłok. Jest całkowicie zarośnięty drzewami i krzewami. Nie zachowała się żadna stela nagrobna.
W sądzie toczy się postępowanie o nadanie własności Związkowi Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. Związek zwrócił się też do władz Myszyńca o udostępnienie dokumentacji tego miejsca i powiadomił o planach.
- Napisali do nas, że chcą ogrodzić to miejsce - tłumaczy Bogdan Glinka, burmistrz Myszyńca.
Cmentarz powstał w pierwszej połowie XIX w. Pogrzebanych mogło tu zostać ok. 60 osób. Wcześniej myszynieccy Żydzi chowali zmarłych prawdopodobnie na cmentarzu w Ostrołęce. Ze wspomnień najstarszych mieszkańców miasteczka wynika, że przed drugą wojną światową cmentarz był ogrodzony drewnianym płotem. Przy wejściu znajdował się dwuizbowy drewniany budynek. W jednej izbie mieszkał polski dozorca wraz z rodziną, druga służyła prawdopodobnie jako dom pogrzebowy.
Podczas wojny cmentarz został zniszczony. Źródła podają, że miejsce stało się kopalnią piasku, a przy jego wybieraniu dochodziło do niszczenia grobów i rozrzucania kości. Groby rozkopywano w poszukiwaniu złotych zębów i kosztowności. Przez cmentarz przeprowadzono linię elektryczną. Granice obszaru grzebalnego są nieczytelne. Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich chce zapobiec dalszej dewastacji i uczcić pamięć zmarłych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?