Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Sosnowski

marbon
fot. Mariusz Bondarczuk
fot. Mariusz Bondarczuk
Rozmowa Mariusza Bondarczuka ze Zbigniewem Sosnowskim - właścicielem Firmy KROSS, która jest największym producentem rowerów w Polsce. U nas jest "załatwianie", a nie ma konkretnego i przejrzystego programu współpracy ze sferami gospodarczymi w mieście. Nie wypracowano w przasnyskim samorządzie rozwiązania systemowego, które wspierałoby inwestowanie i tworzenie nowych miejsc pracy. ***

- Kim pana zdaniem winien być przyszły burmistrz Przasnysza, którego będziemy wybierać w bezpośrednich wyborach 27 października? Jak ma on zarządzać miastem w tym zakresie, który leży w gestii samorządu? Wiadomo dziś, że samorządowa władza wykonawcza zyska w nowej kadencji w bardzo istotny sposób na znaczeniu.
- Nowy, przasnyski burmistrz nie może piastować swoje stanowiska na dotychczas obowiązujących zasadach. Na funkcję tę winna być wybrana osoba, która reprezentuje określony potencjał intelektualny, ktoś z inicjatywą oraz pomysłami, które będzie konsekwentnie realizował. Powinien być to prawdziwy menadżer, a jednocześnie społecznik, bo przecież dochody burmistrza w stosunku do obowiązków i odpowiedzialności, jaka na niego spadnie, są w gruncie rzeczy niewielkie. Przed Polską rysuje się w najbliższych latach szansa przystąpienia do Unii Europejskiej, co również przed naszym miastem otwiera określone perspektywy. Ale istotny udział w tym zakresie będą miały osoby kierujące samorządem terytorialnym i od nich w dużej mierze będzie zależało, czy uda się wykorzystać nowe możliwości. .
- Jakie zatem szanse rysują się obecnie przed Przasnyszem. Znam pana pesymistyczną opinię o ewentualności zainteresowania ponad 300 hektarowym terenem podprzasnyskiego lotniska przedstawicieli wielkiego biznesu: bo Przasnysz nie ma gazu, bo Przasnysz nie ma kolei szerokotorowej, bo leży na uboczu, a także brakuje u nas odpowiednio wykwalifikowanej siły roboczej. Jak zatem promować nasze miasto, jak tutaj przyciągnąć nowych inwestorów?
- Przasnysz nie jest dobrym miejscem na wielkie inwestycje. Kwestie związane z lotniskiem odnosiły się do ewentualnego zbudowania tutaj fabryki samochodów z czym starostwo powiatowe wystąpiło do jednego z francuskich koncernów. Ale nasze miasto jest przecież doskonałym miejscem dla małego i średniego biznesu. .
- Jakiego rodzaju przedsięwzięcia produkcyjne ma pan na myśli?
- To nie ma specjalnego znaczenia. Liczy się pomysł i sam inwestor, a także nastawienie miasta do tego rodzaju inicjatyw. Dziś rywalizacja pomiędzy poszczególnymi ośrodkami miejskimi jest w tym zakresie coraz większa. Czas najwyższy, aby w sposób przemyślany zająć się także u nas pozyskiwaniem inwestorów.
Czy da się zarządzać miastem tak jak czyni to pan ze swoim przedsiębiorstwem? Są przecież w społeczności miejskiej sprawy, problemy, których nie da się rozwiązać "na telefon". Mieszkańcy miasta to nie dyspozycyjny aparat podlegający burmistrzowi, ale społeczność, której członkowie mają różne opinie, odmienne dążenia i cele. Wielu z nich, może nawet większość, nie legitymuje się społecznikowskim podejściem do problemów swojego najbliższego środowiska.
Sporo osób, które zasiadają obecnie w organach samorządu terytorialnego to ludzie przypadkowi, nie znający się na sprawach, którymi przychodzi im się zajmować. Włos się jeży często na głowie, gdy okazuje się, że zarządzają oni 20. milionowym budżetem miasta. W mojej firmie jeśli ktoś posiada określone przygotowanie, to ma wpływ na podejmowanie określonych decyzji. W przeciwnym razie wykonuje to, do czego uprawniają go jego kwalifikacje. To daje gwarancję powodzenia jakiegoś przedsięwzięcia i zmniejsza ryzyko "wpadki". Sądzę, że zapowiadane zmiany w zakresie funkcjonowania samorządów lokalnych mają charakter pozytywny. Burmistrz czy wiceburmistrz (dotyczy to nie tylko Przasnysza) mieli do tej pory związane ręce. Niejednokrotnie brakowało zaufania do ich pomysłów i koncepcji ze strony części radnych. Jeśli będziemy mieli to szczęście i wybierzemy kogoś, kto okaże się prawdziwym menadżerem zdolnym do przeprowadzenia zmian, otwartym, kreatywnym - będzie to przysłowiowe 5 minut dla Przasnysza - jedyna w swoim rodzaju szansa dla całego miasta. Za większą samodzielnością i jednocześnie odpowiedzialnością ojców miasta winno iść zwiększone zaufanie do osób pełniących w samorządach najważniejsze funkcje. Nie możemy np. zajmować się w nieskończoność tym, że w pobliżu domu należącego do osoby z władz lokalnych położono kostkę. Jeżeli ten ktoś - a też wszakże ma on prawo mieszkać w przyzwoitych warunkach - jest oddany sprawom miasta, ma w tym zakresie rozmaite osiągnięcia, to niech to będzie nawet posrebrzany czy pozłacany bruk.
- Skoro w pana firmie są znakomici menadżerowie, to proszę namówić jedną z tych osób, aby ubiegała się o fotel burmistrza.
- W tym przypadku będę egoistą. Bliższe mi są sprawy mojej własnej firmy, aniżeli całego Przasnysza. Co nie znaczy, iż te ostatnie nie są mi również drogie i bardzo często też się w nie angażuję.
- Jak zachęcić inwestora, aby zechciał ulokować w Przasnyszu swoje pieniądze?
- Nie mam na to złotego środka, ale gdybym obecnie sam stanął przed tego rodzaju decyzją i zaczynał od początku swoją działalność, na pewno bym zainwestował w Przasnyszu. Uważam jednak, iż władze lokalne muszą być bardzo wyczulone na tego rodzaju kwestie. Obecnie ktoś, kto chce zatrudnić 50 czy 100 osób, może to uczynić w 100 różnych miejscach na terenie Polski. Stad też trzeba inwestorom stworzyć takie warunki, taki wokół nich klimat, aby chcieli do nas przyjść ze swoimi pieniędzmi. Co więcej, musimy się nauczyć bić o nich, bo jak wspomniałem, konkurencja w tym zakresie jest już ogromna.
- Mówimy o pozyskiwaniu inwestorów, ale przecież już mamy w Przasnyszu pewną ich grupę z panem na czele. Czy pana zdaniem nie powinno się traktować tych przedsiębiorców, którzy przecież tworzą miejsca, a każde z nich jest na przysłowiowa wagę złota tak bardzo obecnie poszukiwaną - w sposób szczególny?
- W tej chwili powstaje w moim przedsiębiorstwie magazyn logistyczny dla hipermarketów. Mogłem tę inwestycję wartości kilku milionów złotych zlokalizować w okolicach Częstochowy, co byłoby może korzystniejsze z handlowego punktu widzenia, jednak zdecydowałem się na Przasnysz. I muszę przyznać, że ze strony samorządu lokalnego spotkałem się z maksymalną pomocą, jaką mogłem z tej strony uzyskać.
- Ale mnie chodzi o rozwiązania systemowe, nie na zasadzie: idę do burmistrza i może uda mi się coś załatwić. Biznesmen powinien wiedzieć jeszcze przed ewentualną wizytą u ojca miasta, na jakiego rodzaju wsparcie i to konkretnie może liczyć ze strony samorządu, jeżeli chce inwestować swoje pieniądze w Przasnyszu, albo jeżeli powiększy zatrudnienie w swoim przedsiębiorstwie.
- Bardzo dobrze byłoby, gdyby powstał tego rodzaju program wsparcia dla inwestorów. Takich rozwiązań w naszym mieście nie ma i zapewne do końca tej kadencji nic w tym zakresie się nie zmieni. Faktycznie u nas jest "załatwianie", a nie ma konkretnego i przejrzystego programu współpracy ze sferami gospodarczymi Przasnysza. Wypracowanie takiej strategii jest bardzo potrzebne, wręcz niezbędne. Świetnym przykładem dla mnie w zakresie podejścia do inwestorów jest Ostróda, gdzie mam różne kontakty. W tamtym mieście jeżeli ktoś wyrazi jakąkolwiek tylko chęć w zakresie inwestowania, zaprasza się go do ratusza i pada pytanie: w jaki sposób możemy być pomocni w realizacji takich, czy innych zamierzeń? Sądzę, że u nas musi się zmienić podejście do tych spraw i nie można na nie szczędzić publicznych środków (choć stale narzeka się, że pieniędzy w budżecie jest mało), bo to będzie decydowała w bardzo dużym stopniu o rozwoju lokalnej społeczności i jej przyszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki