Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawiedli się na maszcie

Aneta Kowalewska
Maszt stanął mimo protestów mieszkańców
Maszt stanął mimo protestów mieszkańców Fot. A. Kowalewska
Mimo protestów mieszkańców ulicy Daszyńskiego firma Centertel zbudowała na dachu biurowca Telekomunikacji Polskiej przy tej samej ulicy maszt telefonii komórkowej. Firma nie widzi niebezpieczeństwa dla mieszkańców związanego z lokalizacją masztu, mieszkańcy zaś czują się oburzeni lekceważeniem ich problemu przez lokalne władze

Maszt stanął mimo protestów mieszkańców
(fot. Fot. A. Kowalewska)

Maria i Jerzy Kornaccy - właściciele kamienicy przy ulicy Daszyńskiego - od kilku miesięcy sąsiadują z potężnym masztem telefonii komórkowej.
- Wyszków nie jest ogromnym miastem o wielkiej gęstości zaludnienia, gdzie nie byłoby pustej przestrzeni do postawienia masztu. Władze powinny się czuć zobowiązane do dbania o interesy mieszkańców w taki sposób, by nie czuli się oni zagrożeni ani na zdrowiu, ani w żaden inny sposób - mówi Maria Kornacka, pokazując teczkę pełną dokumentów, zebranych w sprawie budowy masztu. Zdaniem państwa Kornackich samorządowe władze zlekceważyły ich stanowisko w sprawie lokalizacji masztu Centertela.

Nie chcemy takiego sąsiada

- Wiedzieliśmy o planach ustawienia tutaj tego masztu, bowiem firma, a właściwie jakiś przedstawiciel działający w jej imieniu, najpierw do nas zwróciła się z propozycją zlokalizowania go na naszym dachu. Proponowała nam miesięczną opłatę w wysokości 1500 złotych. Odrzuciliśmy tę propozycję, zdając sobie sprawę z zagrożeń dla życia i zdrowia, jakie niesie ze sobą lokalizacja takiego masztu - mówi Maria Kornacka, współwłaścicielka dwu wyszkowskich aptek.
W ostatnim dniu lutego minionego roku Kornaccy otrzymali z Urzędu Miejskiego pismo, informujące o tym, że wszczęte zostało postępowanie w sprawie wydania decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu na instalację zespołu anten oraz urządzeń z aparaturą sterującą i kablem zasilającym dla stacji bazowej sieci komórkowej telefonii cyfrowej. Inwestycja miała powstać na dachu sąsiadującego z domem Kornackich budynku Telekomunikacji Polskiej.
- Skorzystaliśmy z możliwości złożenia wniosku w tej sprawie i wyraziliśmy swój sprzeciw wobec planowanej inwestycji. Naszym zdaniem, nie istniało i nie istnieje żadne logiczne uzasadnienie dla lokowania tego typu anten w centrum miasta, zwłaszcza że istnieje poważna obawa, że wytwarzane pole magnetyczne może zaszkodzić zarówno zdrowiu osób mieszkających w sąsiedztwie, jak i zakłócić pracę urządzeń używanych w gospodarstwie domowym - mówi pani Maria Kornacka.
Kornaccy zapoznali się z raportem oddziaływania na środowisko planowanej inwestycji, wykonanym na zlecenie inwestora przez biegłego wojewody mazowieckiego w zakresie sporządzania ocen oddziaływania na środowisko - Mirosława Stępniewskiego.
- Naszym zdaniem, znalazło się w nim wysoce pokrętne stwierdzenie, że zainstalowanie anten jest korzystne z punktu widzenia ochrony środowiska - wspomina pani Kornacka. Raport ten podaje również, że na dachu budynku istnieją stare maszty antenowe bez wyposażenia, które przewidziane są do demontażu. Enigmatyczne stwierdzenie "do demontażu" oznacza, że może on nastąpić i za piętnaście lat. A jak oddziałuje kompleks tych anten, plus te, które jeszcze mają być zainstalowane, na środowisko? Nasze bezpośrednie sąsiedztwo jest naszpikowane urządzeniami telekomunikacyjnymi, nie tylko tymi umieszczonymi na dachach - wszystkie wytwarzają pole elektromagnetyczne. Gdzie zatem ocena sumaryczna tych oddziaływań? - zastanawia się pani Kornacka.
Sprzeciwiając się lokalizacji masztu Kornaccy zwracali uwagę także na aspekty bezpieczeństwa swojego budynku pod względem budowlanym i pożarowym.
- Czy taki maszt wytrzyma silną wichurę? Czy instalacja odgromowa nie sprawi, że pioruny będą go omijać, co zagrozi budynkowi? Ponadto raport ten nic nie mówi na temat szkód, jakie może dać emisja pola magnetycznego z tych anten, jeśli w jakikolwiek sposób uszkodzone zostaną ekrany nadajników radiowych lub falowodów. Naszym zdaniem inwestor nie przekazał biegłemu tworzącemu raport całości i złożoności tego problemu - mówi Maria Kornacka. Jej zdaniem także nie jest obiektywny raport przygotowywany na zlecenie i za pieniądze inwestora.
Państwo Kornaccy odwoływali się więc od decyzji starostwa o pozwoleniu na budowę masztu.
- Odwołaliśmy się od tej decyzji do wojewody mazowieckiego, ale ten utrzymał ją w mocy. Pozostaje nam jedynie droga sądowa w dochodzeniu swoich racji, ale nie będziemy z niej korzystać, bo w tej sytuacji wydaje się to nam zupełnie bezsensowne - mówi Maria Kornacka.

Kłopotliwe maszty

Z dokumentacji zebranej w sprawie budowy masztu wynika, że zarówno władze miejskie, jak i powiatowe działały zgodnie z prawem. Wedle informacji wydziału budownictwa i architektury starostwa jest ono zobowiązane wydać zgodę na budowę inwestorowi, który działa zgodnie z prawem budowlanym i miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, a tak było w tym wypadku - inaczej mogłoby być posądzane o bezczynność, a jego odmowne decyzje inwestor i tak zaskarżyłby do wyższej instancji i zostałyby uchylone. Raport o ocenie oddziaływań wykonany przez biegłego jest dla starostwa dokumentem wiążącym - podobnie jak plan zagospodarowania przestrzennego - jeśli inwestycja jest z nim zgodna, nie ma podstaw, by jej zaniechać.
Otwartą pozostaje natomiast kwestia, czy faktycznie takie maszty nie mogłyby być lokalizowane na peryferiach miasta, a nie w jego centrum. W wyszkowskim planie zagospodarowania przestrzennego miasta nie ma zastrzeżeń, że w mieście nie mogą powstawać inwestycje takie jak maszt telefoniczny - informuje szef wydziału strategii i rozwoju urzędu miejskiego Adam Mróz. W mieście funkcjonuje co najmniej pięć takich masztów.
- Nasz plan zagospodarowania jest bardzo elastyczny, określa ogólne zasady zagospodarowania, daje możliwość interpretacji dla architektów i służb odpowiedzialnych za budownictwo. Nie ma w nim przepisów uniemożliwiających budowę masztów, a skoro ich nie ma, to nie ma też podstaw do uniemożliwiania inwestorom ich budowania - tłumaczy naczelnik.
Inwestorzy wykorzystują te możliwości, stawiając maszty na budynkach, uciekając tym samym od ogromnych kosztów budowy konstrukcji dla masztu. Zdaniem naczelnika, być może lokalizacja masztów w centrum miasta nie jest najszczęśliwszym pomysłem, ale na razie nie ma formalnych ku temu przeszkód.
- Nie mam nawet pewności, czy można byłoby wprowadzić do planu zagospodarowania takie zastrzeżenia - zastanawia się Adam Mróz.
Dodaje także, że zmienione przepisy prawa budowlanego znacznie ograniczyły wpływ miasta na budowane w nim obiekty. Teraz nie potrzebna jest już do pozwolenia na budowę decyzja o warunkach zabudowy, a jedynie wypis z planu zagospodarowania przestrzennego. Interpretacja planu należy natomiast do architektów i służb odpowiedzialnych za budownictwo.
- Jeśli inwestor działa zgodnie z prawem budowlanym, posiada raport oddziaływania na środowisko, to my jako miasto nie możemy mu zakazać prowadzenia inwestycji - mówi wiceburmistrz Wyszkowa Zbigniew Wiśniewski. - Z tego co wiem, wcale nie jest takie proste uzyskanie pozwolenia na budowę masztu i często bywa tak, że inwestor zobowiązywany jest do wprowadzania poprawek w planie, jeśli okazuje się, że takowe są potrzebne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki