Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zatłukli go łopatami, w sądzie tłumaczyli, że to „za siostrę”

Anna Suchcicka
Bity nie bronił się, nie krzyczał, osłonił tylko głowę i twarz rękami, i tak leżał. A oni go bili, i bili – mówiła w sądzie Ewa K., która była świadkiem bestialskiego pobicia 28-letniego mieszkańca Przasnysza Mariusza Z. Publikujemy zeznania sprawców, świadków i siostry ofiary

Przypomnijmy, do zdarzenia doszło 25 marca. Marek W. i Paweł B. razem spożywali alkohol. Postanowili wymierzyć sprawiedliwość Mariuszowi Z., który uderzył siostrę pierwszego z mężczyzn. Do bójki doszło na posesji przy ulicy Świerczewo w Przasnyszu. Przez pół godziny tłukli swoją ofiarę łopatami. 28-letni Mariusz Z. zmarł na skutek poniesionych obrażeń 13 maja. 11 września odbyła się pierwsza rozprawa w Sądzie Okręgowym w Ostrołęce. Marek W. - jako prowodyr całego zajścia został skazany na 6 lat i 4 miesiące pozbawienia wolności, a Paweł B. - na 4 lata i 4 miesiące (Oskarżyciel proponował 7 lat dla Marka W. i 3 lata dla Pawła B.) Tego samego dnia zapadł wyrok. Jest nieprawomocny.

Zatłukli go łopatami. Usłyszeli wyroki: 4 i 6 lat

W sądzie kluczowe okazały się zeznania 55-letniej Ewy K.

– Usłyszałam, że jeden z mężczyzn powiedział do Mariusza, żeby ten wykopał sobie grób, a potem Marek W. uderzył. Mariusz Z. przewrócił się, a wtedy obaj mężczyźni zaczęli go kopać. Jeden z jednej strony, a drugi z drugiej. Potem w ruch poszły łopaty. Najpierw taka plastikowa od śniegu, a gdy ta się połamała, wzięli metalową. Bity nie bronił się, nie krzyczał, osłonił tylko głowę i twarz rękami, i tak leżał. A oni go bili, i bili. Czasami robili sobie przerwy, chwilę porozmawiali, a potem znowu bili. Trwało to długo, nawet do pół godziny.

Marek W. i Paweł B. przyznali się do winy.
– Nie zdawałem sobie sprawy, że dojdzie do takiej sytuacji. Ale każdy wie, że to było za kobietę. Mariusz Z. spożywał alkohol z tą kobietą, a potem okazało się, że zginęły pieniądze, a kobieta została pobita, a także mówiono, że zgwałcona – tłumaczył w sądzie Marek. W.

Do winy przyznał się także 27-letni Paweł B.
– Ta pokrzywdzona pani to moja siostra cioteczna, a Marka W. siostra rodzona. To bardzo bliska rodzina. Siostra została skrzywdzona, poszedłem więc za siostrą – tłumaczył. W kolejnych jednak zdaniach stwierdził, że niewiele pamięta, bo od półtora roku był „w cugu”, a tuż przez zajściem wypił cztery piwa, rozpił z kolegami 0,75 litra wódki i wziął działkę amfetaminy.

Przeprosiny i tłumaczenia sprawców nie trafiły także do siostry ofiary, Karoliny R.
– Mój brat był dobrym człowiekiem. Może i miał problemy z alkoholem, ale nigdy nikogo by nie skrzywdził. A gdyby wiedział, że zrobił coś złego, to by do mnie przyszedł i powiedział. Gdyby coś zrobił, to by uciekał. Ja znałam swojego brata, on nigdy nic złego... A tak to nawet psa się nie bije... – mówiła w dniu rozprawy, ze łzami w oczach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki