Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapłacili za wesele, które się nie odbędzie. Kilkadziesiąt osób oszukanych

Sonia Tulczyńska-Starnawska
Sonia Tulczyńska-Starnawska
Nawet kilkadziesiąt osób mogło zostać oszukanych przy organizacji "wymarzonego dnia". Mowa o weselu, które pary narzeczonych planowały na warszawskiej Pradze i w Konstancinie-Jeziornie. Wpłaciły po kilka a nawet kilkanaście tysięcy zadatku/zaliczki na organizację swojego przyjęcia weselnego, jednak szybko okazało się, że z ich imprezy będą nici. Nie ma ani wesela, ani pieniędzy.

Jak wynika z naszych informacji, poszkodowanych w sprawie może być kilkanaście par, które planowały zorganizować swoje wesele na Pradze w Warszawie i w Konstancinie-Jeziornie. Właściciele tych miejsc nie mieli nic wspólnego z prowadzoną tam działalnością. Jak tłumaczą - podnajmowali powierzchnię firmie, która współpracowała z organizatorami imprez. Sprawą zajmuje się prokuratura.

Każda sytuacja jest inna, ale efekt taki sam - pary oglądały salę weselną, wpłacały pieniądze na poczet organizacji przyjęcia weselnego w przyszłości, a w efekcie dowiadywały się (niektóre nawet na jeden dzień przed przyjęciem), że ich wymarzona impreza - nie odbędzie się. Pieniędzy nie dostali do dziś. - Podpisaliśmy umowę z rzekomym przedstawicielem sali. Wcześniej sprawdzaliśmy opinię innych, umowę także sprawdziliśmy. Było z nią wszystko w porządku. Każda rzecz, która budziła nasze wątpliwości podlegała naszej zmianie, więc dodaliśmy wszystkie warunki imprezy, a także informacje o wszystkich wpłatach i zamieniliśmy sposób płatności z gotówki na przelew - relacjonuje jedna z poszkodowanych par, która dokonała płatności na kilka miesięcy przed ślubem za salę w podwarszawskiej miejscowości. Na dwa miesiące wcześniej dowiedziała się, że ich impreza się nie odbędzie. Są jedną z niewielu par, które dokonały przelewu na konto, niektórzy mieli zapłacić nawet po 50 tysięcy gotówką.

CZYTAJ TAKŻE: ILE DAĆ NA ŚLUB? ILE TRZEBA DAĆ NA WESELE W KOPERCIE? ILE PIENIĘDZY WŁOŻYĆ DO KOPERTY? ILE WYPADA PODAROWAĆ PIENIĘDZY NA ŚLUB?

Niektórzy zdecydowali się na warszawską salę. I tam, osoba zawierająca umowy z narzeczonymi, miała być dzierżawcą. - W przeddzień podpisania umowy z Panem Marcinem B. zobaczyliśmy obiekt i rozmawialiśmy o wynajmie, rezerwacji i szczegółach naszego pakietu. Nic nie wzbudziło naszych wątpliwości, szczególnie że po obiekcie "kręciła się" jego współpracownica i wspólnik. Zostaliśmy oprowadzeni, wszystko było otwarte, a Pan B. po ustaleniu większości rzeczy i upewnieniu się, że obiekt przypadł wszystkim do gustu zaprosił Nas do biura na piętrze w Hali nr 8, którą rezerwowaliśmy. Opinie w internecie były pochlebne, a wg danych jakie pozyskaliśmy interes podobno funkcjonował od dobrych 2 lat - relacjonuje inna z poszkodowanych par i jak dodaje, na ten moment straciła w sumie 23 tysiące złotych. Co więcej, Pan Marcin B. widniejący również jako właściciel firmy marketingowej.

Co ciekawe, poza negatywnymi doświadczeniami, jest sporo osób, które korzystały z usług "organizatora eventów" a ich imprezy należały do udanych. Tak miało się dziać od 2017 roku. Nikt nie wie, czemu dwa lata później, właściwie od czerwca (tak wynika z naszych informacji) nastąpiło załamanie. Wówczas też, jedna ze spółek dzierżawiących salę pod Warszawą zrezygnowała ze współpracy z Panem Marcinem.

- Lokal na Szwedzkiej był w zasadzie jedynym lokalem, który oglądaliśmy planując wesele i w zasadzie żadnym innym nie byliśmy już zainteresowani. Mieliśmy okazję pogadać chwilę z kucharzami, obsługą oraz gośćmi weselnymi. To wzbudziło nasze zaufanie i udaliśmy się do Konstancina, drugiego lokalu (wówczas Marcin twierdził że wszystkich tych lokali jest dzierżawcą). Tam spotkaliśmy Marcina, który opiekował się drugim weselem. W trakcie rozmowy byliśmy bardzo zmieszani, bo to zupełnie nie nasz poziom prowadzenia interesów. Był arogancki, chamski i kreował się na "milionera oraz potentata weselnego". Jednak po rozmowie z gośćmi weselnymi w tamtym miejscu zdecydowaliśmy się wpłacić zaliczkę. Dostaliśmy wówczas pisemne potwierdzenie daty i wpłaty zaliczki. W międzyczasie skontaktowaliśmy się również z parami, które miały wesele wcześniej i wszystkich wrażenia i wspomnienia były bardzo dobre - relacjonuje inna z par. - Na kolejnym spotkaniu wpłaciliśmy resztę pieniędzy i podpisaliśmy umowę. Umowa była przeglądana przez prawnika oraz naszą znajomą - menadżerkę restauracji i nikt nie miał wątpliwości, że wszystko jest w porządku. W identycznej sytuacji były inne pary dlatego nie ma się co dziwić, że przekazywali pieniądze bo na ten moment wszystko działało, umowy podpisane były przez obie strony. Pretensje można mieć jedynie do tego (lub do tych, dla nas sytuacja wcale nie jest jasna, że reszta wspólników o niczym nie wiedziała), który oszukał. Nasze wesele było wspaniałe, oprócz drobnych niedociągnięć, które zdarzają się zawsze i są nieuniknione. Goście zachwyceni, my również. Bawiliśmy się do rana, cały czas donoszone było jedzenie i działał open bar. Miejsce przygotowane idealnie, dekoracje oraz obsługa sali. Jedzenie było jak z najlepszej restauracji. Potwierdzają to pary, które miały wesela niedługo po nas...

W ostatnim czasie grupa, która powstała w mediach społecznościowych i składa się z narzeczonych, którym nie udało się zorganizować wesela, jak i par, które z powodzeniem zorganizowały przyjęcie, rozrosła się do ponad stu osób. Nasuwa się jednak pytanie - co można zrobić w takiej sytuacji?

CZYTAJ TAKŻE: ŚLUB KRZYSZTOFA RUTKOWSKIEGO Z MAJĄ PLICH W PODWARSZAWSKIM PAŁACYKU

Ślub Krzysztofa Rutkowskiego z Mają Plich

Ślub Krzysztofa Rutkowskiego z Mają Plich w podwarszawskim p...

Po pierwsze: różnica między zadatkiem a zaliczką
Na początku wyjaśnijmy czym różni się zadatek od zaliczki (obie formy pojawiają się w zeznaniach par). Taka forma przedpłaty często jest wymagana przez sprzedawców czy usługodawców w momencie, kiedy usługa czy produkt trafią do nas za jakiś czas. To gwarancja dla konsumenta, że otrzyma usługę a dla przedsiębiorcy - że otrzyma zapłatę. Przy wpłacaniu pieniędzy bardzo ważne jest ustalenie z przedsiębiorcą czy wpłacamy zaliczkę czy zadatek. Pierwsza - jest zwrotna, drugie - nie. Gdy wpłacamy zadatek i zmieniamy zdanie - wykonawca ma prawo go zatrzymać w takiej wysokości, ale gdy to on się rozmyśli a mowa nie zostanie wykonana z winy przedsiębiorcy, czyli np. restauracja odwoła naszą rezerwację, to wówczas: w przypadku zaliczki otrzymamy całą jej kwotę w zwrocie, ale zadatku - w podwójnej wysokości. Kwota zadatku czy zaliczki nie może wynosić 100 procent wartości usługi/przedmiotu. A przepisy, które to regulują to Kodeks Cywilny.

Po drugie: postępowanie cywilne czy karne?
Opisana powyżej sytuacja może być rozwiązana na wiele sposób. Ze względu na fakt, że pary płaciły za usługę, której nie wykonano i podpisywały umowy, bądź inne dokumenty poświadczające zapłatę (jeśli nie posiadają takich dokumentów a przy przekazywaniu gotówki obecne były dwie osoby z poszkodowanej pary, jedna z nich może pełnić rolę świadka), można by pomyśleć o nich w kontekście "kosumentów", a więc zastosować się do prawa konsumenckiego, cywilnego. Po rozmowie z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów, w zaistniałej powyżej sytuacji, zastosowanie prawa cywilnego może być "zbyt łagodne". Potwierdził to również prawnik, z którym rozmawialiśmy. Jego zdaniem, oczywiście, na adres osoby z którą podpisywano umowy można wysyłać wezwania do zapłaty i później odnosić się do niewykonania umowy, ale lepiej aby działania skonsultować z adwokatem lub radcą prawnym. W tej sytuacji bowiem dochodzi prawdopodobnie do oszustwa i umyślnego, złego działania, a nawet do mogło dojść do przestępstwa jakim jest posługiwanie się fałszywą tożsamością.

W przypadku podpisywania umów nie będąc do nich uprawnionym, przyjmowaniu pieniędzy za usługę, która nie została wykonana czy posługiwaniu się nieprawidłowymi danymi - należy odnieść się do Kodeksu Karnego. Jeśli mieliśmy do czynienia z którąkolwiek z takich sytuacji - należy zgłosić się na policję. A jeśli sprawa dotyczy więcej niż jednej osoby - tym bardziej ważne jest, aby każda z nich zgłosiła się na policję. Skala takiego procederu może wpływać na późniejsze orzecznictwo sądu. Prawnik doradza również, aby poszkodowane osoby "zawiązały się w grupę" i wspólnie zainwestowały w adwokata lub radcę prawnego, który po wglądzie w ich dokumentacje, wywiady z nimi, może być pełnomocnikiem i pomóc już na etapie początkowego postępowania policji.

Jedna z sal, w której miało odbywać się wesele zorganizowała spotkanie z poszkodowanymi osobami.

Jak relacjonują ci, którzy tam byli, "spotkanie nic nie wniosło do sprawy" a przedstawiciele sali "Szwedzka.com" mieli odnieść się do sprawy, jednak do dziś nie otrzymaliśmy od nich informacji.

Druga z sal, gdzie miały odbywać się wesela, poinformowała nas, że zerwała umowy z nieuczciwymi przedsiębiorcami i zaoferowała swoją pomoc poszkodowanym. Niektórym z par udało się szczęśliwie znaleźć inne miejsca na ślub.

Praska policja poinformowała, że do nich wpłynęły dwa zawiadomienia w tej sprawie oraz iż całą sytuacją zajmuje się prokuratura. Czekamy jeszcze na komentarz od śródmiejskiej jednostki policji.

POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Zapłacili za wesele, które się nie odbędzie. Kilkadziesiąt osób oszukanych - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki