Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakażona ciężarna nie przekazuje koronawirusa dziecku. Prof. Sieroszewski: ale lepiej poczekać z zajściem w ciążę

Anna Gronczewska
Rozmowa z prof. dr. hab. Piotrem Sieroszewskim, kierownikiem I Katedry Ginekologii i Położnictwa Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników.
Rozmowa z prof. dr. hab. Piotrem Sieroszewskim, kierownikiem I Katedry Ginekologii i Położnictwa Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników. Andrzej Szozda/Polskapresse
Ciąża a koronawirus. Czy koronawirus w czasie trwania ciąży jest niebezpieczny? Czy koronawirus jest groźny dla płodu? Czy cieżarna matka chora na koronawirusa zagraża swojemu dziecku? Rozmowa z prof. dr. hab. Piotrem Sieroszewskim, kierownikiem I Katedry Ginekologii i Położnictwa Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników

Można powiedzieć, że teraz na świat przychodzi pokolenie koronawirusa czy Covid -19?

Prof. dr. hab. Piotr Sieroszewski: Jesteśmy w trakcie epidemii spowodowanej przez wirusa z rodziny koronawirusów. Znamy je od lat sześćdziesiątych XX wieku. Ten nazywa się SARS CoV 2 i powoduje chorobę, która nazywa się Covid 19, czyli zapalenie dróg oddechowych. Natomiast nie należy się rozpędzać i mówić o pokoleniu koronawirusa.

Dlaczego?

Tych potwierdzonych przypadków zakażenia kobiet w ciąży w naszym kraju jest niewiele.

Z czego to wynika? Wydaje się, że kobiety w ciąży mogą mieć niższą odporność.

Musimy pamiętać, że są to młode kobiety. Zwykle w ciążę zachodzą między 20. a 40. rokiem życia. Ich układ immunologiczny jest sprawny. Z reguły są to kobiety zdrowe, nie palą, bo palenie w ciąży szkodzi, tak jak picie alkoholu. Poza tym populacyjne rozpowszechnienie wirusa w naszym kraju jest stosunkowo niewysokie. Zwłaszcza gdy porównamy to z innymi państwami. To też sprawia, że zakażonych ciężarnych jest mało. Myślę, że skuteczne było szybkie zarządzenie lockdownu, czyli zamknięcie społeczeństwa w izolacji socjalnej. A kobiety ciężarne są bardzo wrażliwe na wszystko, co jest związane z bezpieczeństwem ich dziecka, a także ich samych. W związku z tym w bardzo zdyscyplinowany sposób stosują się do wszystkich zaostrzeń. I myślę, że ogranicza to zakażenia ciężarnych.

A jeśli kobieta w ciąży się zarazi, to zakażenie może przejść na dziecko?

Na szczęście nie jest to potwierdzone w badaniach naukowych. Pokazują to wszystkie badania, które publikowane są jako tzw. medycyna oparta na faktach (EBM - evidence based medicine). My śledzimy to na bieżąco, choćby w Polskim Towarzystwie Ginekologów i Położników, w którym m.in. tym się zajmuję. Nie ma potwierdzenia transmisji wertykalnej, czyli przejścia wirusa z organizmu matki do dziecka. Badane były wszystkie noworodki, które urodziły zakażone kobiety. Z danych, które uzyskaliśmy pod koniec ubiegłego tygodnia, wiemy, że na świecie było udokumentowane urodzenie blisko 300 takich dzieci. Monitorujemy te dane na bieżąco. Wiemy, że te noworodki zostały zbadane, zaraportowane i wszystkie miały wynik ujemny, choć ich matki były zakażone. Nie ma wobec tego dowodów zagrożenia, aby koronawirus w czasie ciąży przenosił się z matki na dziecko.

W szpitalu w Zgierzu urodziła się zdrowa dziewczynka, której rodzice byli zarażeni koronawirusem.

To potwierdza ten fakt. Zresztą to dziecko zostało ujęte w powyższej statystyce. Jeśli na świecie zdarzyły się przypadki, gdzie noworodki miały wynik pozytywny, to zarażenie nastąpiło później, po porodzie. Należy pamiętać, że dziecko trafia w ręce matki, opiekunów, rodziny. I najczęściej te nieliczne wyniki pozytywne notuje się jakiś czas po porodzie. Panuje przekonanie, że w takich przypadkach miało miejsce wtórne zakażenie, już po urodzeniu.

Czyli dziecko w brzuchu matki jest bezpieczne?

Z dużą ostrożnością, ale też wiarygodnością wynikającą z badań naukowych możemy powiedzieć, że tak jest. Dziecko jest niezagrożone. Nie ma na razie żadnych dowodów, by wirus przechodził do niego wewnątrzmacicznie.

Jak wygląda sytuacja już podczas połogu, opieki nad dzieckiem?

Tu mamy kontrowersje. Co innego mówi WHO, czyli Światowa Organizacja Zdrowia, inne są polskie rekomendacje. My jesteśmy bardziej ostrożni. WHO rekomenduje od razu opiekę zakażonej matki nad dzieckiem, z pełnym kontaktem, czyli skóra do skóry. My tak nie uważamy.

Dlaczego?

Zgodnie z polskimi rekomendacjami noworodka należy izolować. Natomiast można i powinno się go karmić pokarmem matki. Okazuje się bowiem, że mleko matki jest wolne od koronawirusa. Oczywiście o ile pobierane jest w warunkach aseptycznych, w maseczkach, rękawiczkach, odkażane są ręce. Mleko matki jest najlepszym pokarmem i powinno się go podawać dziecku. Jednak z tym przystawianiem do piersi bym nie ryzykował. Jest temu przeciwne Polskie Towarzystwo Neonatologiczne, a my też jako Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników uważamy, że należy poczekać, dopóki pacjentka nie wyzdrowieje. Zwykle choroba trwa 14 dni i po tych dwóch tygodniach pacjentka może mieć bezpośredni kontakt z dzieckiem i je normalnie karmić.

Pojawiły się przypuszczenia, że w wyniku tej narodowej kwarantanny zwiększy się w Polsce przyrost naturalny. Czy to jest dobry czas do zachodzenia w ciążę?

My też tak sobie po cichu myślimy. Do tej pory okresy izolacji, przymusowego zamknięcia tym skutkowały. Co zresztą bardzo przydałoby się w naszym kraju, bo mamy ujemny przyrost naturalny. Jednak nie wiemy, jak będzie. Nie mamy danych statystycznych. Nawet jeśli ciąże się pojawiły, to są na takim etapie rozwoju, że jeszcze nie można ich stwierdzić. To pokażą nam dane za kilka miesięcy. Nie mamy wobec tego badań mówiących, że zajście teraz w ciążę jest bezpieczne. Nie wiemy przecież na pewno, czy wirus ma wpływ na rozwój wczesnej ciąży. Sądzimy, że raczej nie ma wpływu, bo nie ma dowodów na to, by koronawirus przechodził przez łożysko. Chociaż z drugiej strony wiemy, że wiele chorób wirusowych może uszkodzić zarodek.

Jeśli ktoś planuje zajście w ciążę i urodzenie dziecka, to lepiej z tym poczekać?

Tak jest w rekomendacjach. Zaleca się, by jeśli to możliwe, poczekać, co będzie bezpieczniejsze zarówno dla matki, jak i dla dziecka.

Ile w Polsce było przypadków zakażonych kobiet w ciąży?

Nie mamy jako towarzystwo naukowe danych ogólnopolskich, ale wiemy, że w Polsce odbyło się niewiele takich porodów. Raczej rzędu kilkunastu, a nie kilkudziesięciu.

Koronawirus bardzo utrudnia pracę szpitalom położniczym, ginekologicznym?

Zdecydowanie tak. Nie tylko nam jako personelowi medycznemu. Sam okres porodu, połogu jest bardzo trudny dla kobiet ciężarnych i położnic, ponieważ wymaga całkowitej izolacji. I to zarówno w szpitalach jednoimiennych, przeznaczonych dla kobiet zakażonych, jakim u nas jest zgierska placówka, ale też takich jak nasz szpital. Jako ośrodek referencyjny, położniczy, mamy ścisłe procedury postępowania w trakcie epidemii. Każda pacjentka wchodząca do izby przyjęć jest testowana, przyjmujemy tylko nagłe przypadki. Kobieta kierowana jest potem do izolatorium w szpitalu. Czeka tam na wynik testu. Jeśli wynik jest negatywny, zostaje u nas, jeśli pozytywny, jest kierowana do szpitala w Zgierzu. Podczas pobytu w szpitalu, w czasie porodu i po nim kobieta jest sama. Nie ma męża, odwiedzin, porodów rodzinnych. To wszystko wprowadzamy, by ograniczyć możliwość transmisji wirusa. Jest to dla ciężarnych i rodzących trudne, ale robimy to dla ich bezpieczeństwa.

Porody rodzinne chyba szybko nie wrócą?

Dopóki zagrożenie epidemiologiczne nie minie, nie powrócą. Pomimo że ten wirus jest mniej groźny dla młodych ludzi, to nie wiemy, na ile dana konkretna osoba jest wrażliwa na to zakażenie. Może być obciążona chorobą przewlekłą, a nawet jeśli nie jest, to może być ryzyko, o którym nie wiemy. Z powodu wywołanego Covid zapalenia płuc umierają nie tylko osoby starsze. Względy bezpieczeństwa muszą być zachowane.

Gdy mamy do czynienia z zagrożoną ciążą, to ryzyko zakażenia jest większe?

Nie. Natomiast powiedziałbym, że istnieje inne niebezpieczeństwo, równoległe do tej epidemii. Mamy zdecydowanie gorszą dostępność do bezpośredniego, osobistego kontaktu z personelem medycznym. Większość konsultacji lekarskich czy pielęgniarskich odbywamy na zasadzie telemedycyny. O ile nie dzieje się nic poważnego, to nie badamy takich pacjentek. Takie jest zalecenie epidemiologiczne.

Ludzie boją się odwiedzać szpitale, poradnie?

Tak i jeszcze nakłada się na to paradoksalne zjawisko podnoszone przez media. Jest to przedziwna, przekorna reakcja części ludzi, którzy uważają, że lekarze i pielęgniarki przenoszą koronawirusa. Spowodowana tym została nieuzasadniona panika. A jest wręcz odwrotnie. To raczej my jesteśmy narażeni na zakażenie przez pacjenta bezobjawowego. Bezobjawowych pacjentów jest do 80-90 procent. My musimy dbać o swoje bezpieczeństwo. Jest nas mało i kiedy nas zabraknie, to kto będzie leczył?

Lekarzy, pielęgniarki traktuje się czasem jak trędowatych, miały miejsce nieprzyjemne sytuacje. Trudno chyba się z tym żyje?

Na pewno. Było oblewanie farbą drzwi lekarzy, wypraszanie z piekarni. Jest to dla nas przykre. Oprócz oklasków żadnych przywilejów nie dostaliśmy. Codziennie narażamy zdrowie i życie. Mamy taki zawód, jaki mamy, pracujemy z powołania, wiedzieliśmy, na co się decydujemy. Z drugiej strony chcielibyśmy, by świadomość społeczna była inna. Trzeba dbać o siebie, swoje zdrowie, przestrzeganie norm obowiązujących w czasie epidemii, a nie obwiniać personel medyczny, który jest bardziej zagrożony niż przeciętny zjadacz chleba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zakażona ciężarna nie przekazuje koronawirusa dziecku. Prof. Sieroszewski: ale lepiej poczekać z zajściem w ciążę - Dziennik Łódzki

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki