Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójca żony wpadł w szał, gdy zobaczył na sali sądowej jej kochanka

(mb)
Mieczysław D. odpowiada za zabójstwo żony.
Mieczysław D. odpowiada za zabójstwo żony.
Przed Sądem Okręgowym w Ostrołęce po kilkumiesięcznej przerwie wznowiono rozprawę przeciwko Mieczysławowi D. z Ostrowi Mazowieckiej.

Mieczysław D. oskarżony jest o zabójstwo żony.

Przypomnijmy, że 4 listopada 2009 r., w Grądach k. Wąsewa, robotnicy pracujący przy wykańczaniu domu odkryli zwłoki właścicielki. 49-letnia Halina D. leżała w łazience, została uduszona.

Następnego dnia w Lipinach k. Lublina, w domu rodzinnym, zatrzymany został jej mąż. Mieczysław D. przyznał się do zabójstwa i opowiedział szczegółowo, jak do niego doszło.

Małżonkowie D. do niedawna mieszkali w Ostrowi. Halina D. postanowiła jednak rozbudować dom po rodzicach w Grądach. Kiedy doszło do tragedii, od kilku tygodni mieszkali już w nowym domu, robotnicy z ekipy budowlanej za kilka dni mieli zakończyć prace wykończeniowe.

Z wyjaśnień oskarżonego w czasie śledztwa (przed sądem nie chciał składać wyjaśnień) wynika, że do zabójstwa doszło wieczorem, po awanturze. Od pewnego czasu Mieczysław D. podejrzewał żonę o romans ze Sławomirem G., szefem ekipy budowlanej. To zazdrość przede wszystkim pchnęła go do tego, co zrobił.

27 maja, po przerwie spowodowanej ponowną obserwacją psychiatryczną Mieczysława D., sąd przesłuchał kolejnych świadków. Zanim do tego doszło, wprowadzany na salę rozpraw oskarżony wpadł w szał na widok jednego ze świadków.

- Ta k… tu jest! - krzyczał w kierunku Sławomira G.

Miotającego się Mieczysława D. rośli policjanci obezwładnili, a potem wyprowadzili. Sąd postanowił kontynuować rozprawę pod jego nieobecność. Jeszcze długo był agresywny, przez cały czas przebywał w więźniarce. Kiedy znów go przyprowadzono po przesłuchaniu świadków, wciąż był agresywny, mimo że Sławomira G. już nie było.

- Nie ma tej szmaty, on zj… mi całe życie! - krzyczał. - Nie mogę! Nie mogę!

Oskarżonego znów wyprowadzono i sąd zarządził, aby odwieźć go do zakładu karnego.

Więcej o tym przeczytasz w następnym wydaniu papierowym TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki