Karol G. ma 26 lat. Zabił kilkadziesiąt lat starszego od siebie człowieka. Podobno za to, że dwa lata temu Jan D. publicznie mu naubliżał. W głowie się nie mieści!
O zabójstwie ojca policję powiadomiła Grażyna K., w poniedziałek, 25 stycznia, po południu. Mieszkali w jednym podwórku. Ona z dwójką dzieci zajmuje jedną izbę w oficynie. Ojciec mieszkał w domu po przeciwnej stronie obszernego podwórza.
W niedzielę krzątał się w obejściu
- W niedzielę w południe wuja jeszcze widziałem, krzątał się w obejściu - mówi Mieczysław Daniszewski, mieszkający obok kuzyn zamordowanego. - Kiedy kładłem się spać po godzinie 23.00 światło u niego w domu było zgaszone. Ale potem moja Halinka wstawała około pierwszej. I wtedy się świeciło. Aż do świtu, bo nad ranem też widzieliśmy światło.
- Około szóstej rano zgasło, a córka zamordowanego sąsiada mówi, że go nie zgasiła - mówi Halina Kulesza, mieszkająca wraz z Mieczysławem Daniszewskim. - Ona rano wyjechała, jak zwykle z dziećmi do szkoły. Wróciła około 15.00. Pies jak ją zobaczył, zaczął skakać na drzwi domu ojca. Jakby ją przywoływał. Drzwi były uchylone. Tak ona opowiadała. Weszła do domu ojca i usłyszała krzyk.
Za chwilę w obejściu była policja, karetka, prokurator. Jana D. znaleziono na łóżku, z tłuczonymi ranami głowy.
Ujęto go dwa dni później
Mimo braku świadków, w toku intensywnych działań i zebranych na miejscu zbrodni dowodów policja trafiła na ślad podejrzanego. Trop wiódł do Karola G., 26-letniego mieszkańca gm. Różan. Karanego już wcześniej za włamania, zniszczenie mienia i rozbój. Zatrzymano go we wtorek, 26 stycznia.
Już nastepnego dnia podejrzanemu przedstawiono zarzut zabójstwa. Karol G. przyznał się do winy i opisał zdarzenie. Oficjalnie prokurator postawił mu zarzuty w czwartek, 28 stycznia, po przeprowadzonej na miejscu zbrodni wizji lokalnej. W piątek sąd na wniosek prokuratury wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu Karola G.
Policja pierwotnie podejrzewała, że był to mord na tle rabunkowym.
- Jednakże ze wstępnych zeznań podejrzanego wynika, że chciał się on zemścić na Janie D. za to, że dwa lata temu publicznie mu naubliżał, podczas jakiejś scysji - informuje prokurator Artur Folga. - Ale na razie nie znamy do końca motywów. Postępowanie jest w toku. Dotychczasowy materiał dowodowy wyklucza udział jakichkolwiek innych osób w zabójstwie. Nie było też w domu Jana D. śladów libacji. Szczegóły sprawy wyjaśni dalsze śledztwo.
Jan D. zmarł wskutek obrażeń spowodowanych uderzeniami obuchem siekiery.
Miał trudny charakter
O zmarłych na ogół nie mówi się źle. Ale Jana D. ludzie w Kaszewcu najlepiej nie wspominają.
- Lubił dużo gadać, nie zawsze to co trzeba. Droczył się z ludźmi. Wielu ludzi to drażniło - przyznaje sołtys wsi.
- Siłacz z niego był, ale tylko w gębie - dodaje kuzyn mieszkający przez płot z zamordowanym. - Ale robił ludziom nieraz złośliwości.
- Szkoda mi jej, tej Grażyny - mówi sasiadka. - Męczy się w jednej izbie z dwójką dzieci, bez wody, bez wygód. Ojciec obok mieszkał w większym domu, choć zaniedbanym. Ale z nim trudno było żyć. Ani dzieci, ani wnuki go nie interesowały. O dobytek, o zwierzęta też nie dbał. Ale jednak człowiek. Stary. Powinien spokojnie umrzeć we własnym łóżku, a nie tak…
Ludzie w Kaszewcu po raz pierwszy przeżywają taką tragedię. Wieś jest raczej spokojna. Sporo tu ludzi starszych. Nie potrafią sobie wyobrazić, że można ot tak przyjść i zabić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?