Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za 17 tys. zł długu komornik chciał zlicytować gospodarstwo warte milion złotych

Mieczyslaw Bubrzycki
Mirosław Milewski z dokumentami
Mirosław Milewski z dokumentami M. Bubrzycki
- On po prostu szmatę z nas zrobił - w tak mocnych słowach Mirosław Milewski z Gumowa mówi o postępowaniu komornika

Milewscy mają w Gumowie gospodarstwo rolne składające się z ponad 20 ha gruntów i zabudowań. W 2009 roku Mirosław Milewski podpisał umowę z Zakładami Mięsnymi Sokołów Podlaski na odchów 22 sztuk bydła. Przywieźli im 22 cielęta, które miały być odchowane w ich gospodarstwie do odpowiedniej wagi, a potem sprzedane zakładom. W umowie zapisane była cena 11 zł za kg.

Miało być po 11 zł, było mniej

Cielaki przywieźli za darmo, zabezpieczeniem transakcji był zastaw kaucyjny na ich gospodarstwie na kwotę 30 tys. zł sporządzony u notariusza.

W 2010 roku samochód z Sokołowa zabrał pierwsze 11 jałówek odchowanych do około 500 kg każda w oborze Milewskich. Gdy Milewski dostał fakturę, okazało się, że ceny za kilogram były niższe od umówionych 11 zł. Milewscy nie byli zadowoleni, ale wzięli to, co im zapłacili. Stracili ok. 6 tys. zł.

Kiedy do odpowiedniej wagi doszły pozostałe sztuki, czyli ostatnie 11 jałówek, Milewski postawił warunek, że odda je zakładom, jeśli oni uczciwie rozliczą pierwszą transakcję. Tak się - jego zdaniem - nie stało, więc sprzedał odchowane jałówki na rynku.

Komornik ośmieszył nas

Pertraktacje i korespondencja z zakładami nic nie pomogły. Zakłady w Sokołowie upomniały się o swoje pieniądze. Wkrótce potem do akcji ruszył komornik z Ostrowi Mazowieckiej, bo na hipotece gospodarstwa był dług w wysokości 30 tys. zł. Łączny dług wraz z kosztami wynosił 35-36 tysięcy złotych.

Spłacili część tej kwoty, ich gospodarstwo wyceniono na 967 tys. zł. 26 stycznia Milewski pojechał do komornika z pytaniem, ile ma jeszcze dopłacić. Usłyszał, że 17.500 zł, ale usłyszał też, że już za późno, bo gospodarstwo wystawione zostaje do licytacji i ogłoszenie ukaże się niebawem w "Tygodniku Ostrołęckim".

Od razu po ukazaniu się ogłoszenia Milewski pożyczył od szwagra brakującą kwotę (doszedł jeszcze rachunek za ogłoszenie w prasie) i zawiózł do komornika. Zanim to się stało, komornik poinformował go, że licytacja obejmie jednak tylko część gospodarstwa, a nie całe. Licytacja nie doszła jednak w ogóle do skutku, a wkrótce potem komornik przysłał pismo o zakończeniu postępowania egzekucyjnego.

- Komornik ośmieszył nas przed ludźmi - twierdzi Mirosław Milewski. - On po prostu szmatę z nas zrobił. Nikt nie wierzy, że chodziło w sumie o niewielką kwotę. Do tej pory ludzie myślą, że wpadłem w jakieś poważne kłopoty. A komornik po prostu zamknął sprawę, jakby nic się nie stało. Jak on mógł dopuścić się czegoś takiego?

Komornik działał zgodnie z prawem

Zrelacjonowaliśmy więc rzecznikowi prasowemu Rady Izby Komorniczej w Białymstoku Sebastianowi Dunajowi całą sprawę i zadaliśmy kilka pytań. Oto główne tezy odpowiedzi. Po pierwsze: dłużniczka miała dość czasu, aby spłacić wymagane zobowiązanie.

Po drugie: komornik mógł zarządzić licytację całej nieruchomości, zwłaszcza że tego domagał się wierzyciel, a komornik "jest związany wnioskami wierzyciela".

Po trzecie: licytacja odbywa się pod nadzorem sędziego; sąd sprawuje także nadzór nad całym postępowaniem egzekucyjnym i nie stwierdził w tej sprawie uchybień.

Więcej na ten temat przeczytasz w aktualnym numerze TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki