Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z GPS-em w ryju

Jarosław Sender
Rolnicy są bezsilni wobec dzików

Hektary zniszczonych upraw, kilkutysięczne straty, zmarnowany czas i śmieszne kwoty odszkodowań - bezsilni rolnicy z Bagienic Folwarku opowiadają o walce jaką od kilku miesięcy prowadzą z dzikami.

- W tym roku dzików jest tak dużo, że nie możemy dać sobie z nimi rady - kręci głową Jan Bobiński. Przeprowadził się do Bagienic z Bobina kilkanaście lat temu i jako jeden z pierwszych rolników w tych okolicach zaczął uprawiać kukurydzę, potrzebną w hodowli bydła mlecznego. W maju zasiał 9 ha.

Wcale się nie boją
- Zawsze były problemy z dzikami, bo przychodziło parę sztuk na jesień i wygryzały kolby. Ale w tym roku jest ich o wiele więcej i wyjadają z ziemi ziarno. To jest coś niesamowitego. Trzy razy obsiałem jeden hektar ziemi położony z dala od domu i za każdym razem dziki wyżarły wszystko - mówi pan Jan.- Potrafią chodzić jeden przy drugim i wyciągać po kolei każde ziarnko, jakby miały GPS w ryju - śmieje się w końcu, chociaż do śmiechu nie jest. Stracił około 4 tys. zł. przez dziki. Hektar ziemi jałowieje, nieobsiany.

- Dziki wygrały. Poddałem się. Próbowałem wszystkiego. Paliłem baloty siana, aby dym je odstraszył, nawet wokół pola polałem specjalnym środkiem, który miał je zniechęcić, nic nie pomogło, przeryły całe pole - mówi rolnik.

Problem dotyczy wielu rolników z gminy.

- Zwierzę do tego stopnia przyzwyczaiło się do człowieka, że niełatwo jest je wystraszyć. Jakby je wypuścili z miasta, wcale się nie boją - mówi Zbigniew Antosiak. Razem z synem zasiewa około 12 ha kukurydzy. Cała rodzina dniem i nocą pilnuje zasiewów.

- Nie śpimy całe noce, bo musimy odstraszać dziki. Jesteśmy podzieleni na kilka grup i pilnujemy każdego kawałka ziemi.

Śmieszne rekompensaty

- Zgłaszaliśmy problem do koła łowieckiego, ale otrzymaliśmy śmieszne kwoty za straty - mówią rolnicy. Jan Bobiński dostał 400 zł, Zbigniew Antosiak wraz z synem 650 zł.

- Ja nawet nie ubiegałem się o odszkodowanie, bo nie chciałem się denerwować - macha reką Mirosław Rosołowski. Sieje około 10-12 ha. Część upraw została zjedzona przez dziki.

- Mogliśmy się odwołać w kole, wtedy ponownie rozpatrzyliby nasz problem, ale co z tego, jeżeli musiałbym czekać, aż ktoś ponownie przyjedzie, zobaczy zniszczone pole, spisze protokół. To wszystko wymaga czasu, a ja nie mogę sobie na to pozwolić. Tam, gdzie mogłem dosiać ziarno natychmiast to zrobiłem, nie czekałem na ekspertów z koła. I tak kukurydza późno zasiana nie będzie już dobrej jakości - tłumaczy pan Jan.

- W gminie odsyłają nas do koła łowieckiego, a koło tłumaczy się, że mają limity odstrzałów. A dzików są setki i jeżeli czegoś się nie zrobi w tym roku, to w następnym będzie ich jeszcze więcej - uważa pan Mirosław. - Poza tym nie wyobrażam sobie jak to będzie wyglądało na jesieni, kiedy kolby będą dojrzałe. Wtedy dziki zamieszkają w kukurydzy.

Rolnicy starają się znaleźć rozwiązanie, ale sami nic nie zrobią.

- Najlepiej by było zredukować liczbę dzików, to jedyne wyjście, albo ogrodzić im teren. Jak to jest, że teraz zwierzęta mają większe prawa niż człowiek?- pyta pan Jan.

- Znany jest nam ten problem, jednak trudno znaleźć idealne rozwiązanie- przyznaje Jerzy Głowacki, prezes Koła Łowieckiego "Narew" z Bara¬nowa. - Rzeczywiście, w tym roku jest przyrost dzików, ale my nie możemy odstrzelić więcej niż mamy zaznaczone w planie pozyskania zwierzyny. Sporządzamy ten dokument wraz z nadleśnictwem raz do roku, określamy populację i decydujemy, ile dzików odstrzelimy w danym roku. W tym roku mamy do odstrzału 34 sztuki. Możemy wystąpić do nadleśnictwa z prośbą o zmianę tej liczby, ale musiałyby to być wyjątkowe okoliczności. Tutaj takich nie widzę. Dziki każdego roku niszczą uprawy. Musimy jednak pamiętać, że to także ich teren. Rolnik nie powinien siać ziarna zbyt blisko lasów. My ze swojej strony podejmujemy wiele działań, które mają zapobiec podobnym incydentom. Dzierżawimy od nadleśnictwa 6 ha ziemi w pięciu kawałkach, które znajdują się zazwyczaj w pobliżu lasu. Siejemy na nich między innymi owies, grykę, żyto czy topinambur. Kilka lat temu kupiliśmy środki do odstraszania dzikó
w, jednak tylko kilku rolników się po nie zgłosiło. Jesteśmy nastawieni na współpracę, nie chcemy przecież walczyć z rolnikami, ale dziki też muszą żyć. Prosimy zgłaszać do nas takie sytuacje, myśliwy przyjedzie i zestrzeli bądź wystraszy dziki. Możemy również kupić ponownie środki do odstraszania. Jeżeli rolnicy mają inne pomysły proszę nam je przedstawić. Nam również zależy na tym, żeby rozwiązać ten problem. W ubiegłym roku wypłaciliśmy 3 tys. zł odszkodowań, a nasz roczny budżet to raptem około 14-15 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki