Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z dozorcy taksówkarz z poloneza mercedes

Anna Suchcicka
Arkadiusz Kupis
Arkadiusz Kupis A. Suchcicka
Taksówkarze i prostytutki się znają. Nie oznacza to jednak, że wszyscy taksówkarze wchodzą w układy z prostytutkami .

Pięć miesięcy spędził w areszcie Arkadiusz Kupis - ostrołęcki taksówkarz. Jest oskarżony o czerpanie korzyści z nierządu oraz grożenie nożem klientowi jednej z ostrołęckich prostytutek. Kupis twierdzi, że padł ofiarą zemsty ze strony siatki pedofilskiej, która jego zdaniem działa w mieście. Proces taksówkarza toczy się przed Sądem Rejonowym w Ostrołęce. Arkadiusz Kupis opuścił areszt śledczy w Ostrołęce we wtorek 14 listopada. Kilka dni później zjawił się w redakcji "Tygodnika". Przyszedł, by - jak twierdzi - przedstawić prawdę o ostrołęckim światku usług seksualnych. Skarży się, że policja i prokuratura ignorują jego odkrycia.

Z dozorcy taksówkarz z poloneza mercedes

Arkadiusz Kupis był przed laty dozorcą w domu kultury w Wojciechowicach. Pięć lat temu został taksówkarzem. Początkowo jeździł polonezem, potem mercedesem. - Taksówkarze i prostytutki się znają - mówi i wyjaśnia, że często panienki korzystają z usług korporacji.
Dowozi się dziewczyny w różne miejsca, a one z kolei proszą o kontakt, jakby się zjawił jakiś chętny klient. Robią tak miejscowe dziewczyny i te przyjezdne - głównie z Łomży czy Białegostoku. Nie oznacza to jednak, że wszyscy taksówkarze wchodzą w układy z prostytutkami.
- Te miejscowe dziewczyny wszystkie się zna, stare są. Znaczy w sensie zużyte. Jakie to atrakcje? Lepiej jechać do Łomży.
Tam burdele działają i nikt nic do nich nie ma. Dostaje się za taki kurs od klienta 100, 120 zł, czeka godzinę, i po sprawie - opowiada Kupis - mężczyzna, który został oskarżony o ułatwianie prostytucji dwóm kobietom: 29-letniej Agnieszce i 19-letniej Natalii. Kupis mówi, że to bzdura.
- Świadczę usługi przewozowe i pobieram stosowne opłaty. Nie jestem przecież instytucją charytatywną. Uzyskanymi dochodami dzielę się z Urzędem Skarbowym i ZUS-em - broni się Kupis.
- Czy pobranie należności za przewóz od każdego klienta płci żeńskiej oznacza, że osiągam korzyści materialne z uprawiania cudzego nierządu? Czy ja mam pytać każdą klientkę czy przypadkiem nie jedzie uprawiać płatnej miłości? - zastanawia się Kupis.

Taksiarz i prostytutka

Czarne chmury nad Kupisem zaczęły się zbierać jesienią ubiegłego roku. Zwiastunem pierwszej był dźwięk telefonu.
- Zadzwonił do mnie znajomy. Powiedział, że pod dworcem PKS będzie czekała na mnie dziewczyna. Chciał, bym ją zawiózł do hotelu pod Warszawą - wspomina Kupis. Po drodze taksówkarz i dziewczyna zaczęli rozmawiać. Dobrze im się rozmawiało, na do widzenia dziewczyna wzięła od kierowcy numer telefonu.
- Odezwała się po miesiącu czy dwóch. Raz, drugi… Zwykle prosiła, bym ją gdzieś podwiózł - opowiada mężczyzna.
Znajomość zaczęła się zacieśniać. Dziewczyna dzwoniła coraz częściej, a rozmowy stawały się coraz bardziej osobiste.
- Wiedziałem, że Natalia zajmuje się prostytucją. Niejednokrotnie o tym z nią rozmawiałem. Próbowałem ją nakłonić, by starała się z tym zerwać i spróbowała żyć jak każdy normalny człowiek - opowiada Kupis.
- Starając się jej pomóc, zapisałem ją do ochotniczej straży pożarnej i partii politycznej Samoobrona (Natalia kandydowała na radną w tegorocznych wyborach - przyp. red.). Chciałem w ten sposób zmobilizować ją do aktywnego życia społecznego. Nie mogłem jej jednak zabronić ani przeszkodzić w uprawianiu prostytucji, bo jak twierdziła, to było jedynym jej źródłem utrzymania.
Było mi przykro, ale nie mogłem jej już bardziej pomóc. Nie pozwalały mi na to moje skromne dochody osiągane na taksówce.
Kupis tłumaczy, że wielokrotnie dawał dziewczynie drobne kwoty pieniężne. Jak mówi, dawał jej te pieniądze z dobrego serca, a nie z chęci osiągnięcia jakichkolwiek korzyści.
- A teraz prowadzący śledztwo wmawiają mi, że dzieliłem się z Natalią pieniędzmi, które pochodziły z nierządu. To wielkie nieporozumieniem. Nie mógłbym tego robić, gdyż darzę dziewczynę wielkim współczuciem z powodu krzywd jakich doznała - podkreśla Kupis.
- Dowiedziałem się od niej, że zaczęła się prostytuować już jako 12-latka. Do procederu wprowadziła ją miejscowa prostytutka - Agnieszka, która załatwiała jej klientów i udostępniała swój dom - opowiada mężczyzna.

Pomocnicy czy zbóje

Finał znajomości z Natalią nastąpił 13 czerwca na komisariacie policji. Kupis twierdzi, że stał się kozłem ofiarnym. Przekonuje, że chciał dziewczynie pomóc w odebraniu długów od klientów. - Któregoś dnia Natalia zaczęła się żalić i opowiadać, że dwóch panów zalega jej z płatnościami. Panowie ci byli jednymi z pierwszych jej klientów, wykorzystywali ją od 12. roku życia. Nie płacili i oszukiwali. Dzwonili do niej np. twierdząc, że mają dla niej klienta. Gdy dziewczyna przychodziła, mówili, że klient się nie zjawił i kazali się obsłużyć. Oszukiwali i wykorzystywali - relacjonuje Kupis, który obiecał Natalii, że pomoże jej w odebraniu zaległej kasy. Z Andrzejem poszło dość sprawnie. - Gdy Natalia zagroziła, że wszystko opowie policji, kazał jej przyjechać na Mazowiecką. Pojechałem tam z nią. Oddał jej wtedy 400 zł. Kilka dni później dostarczył mi kolejne 200 zł - opowiada Kupis. Z Markiem Natalia umówiła się pod hotelem w Wojciechowicach. Jak twierdzi Kupis, by ściągnąć dłużnika, Natalia obiecała mu przywieźć 14-letnią dziewczynę. - Natalia poprosiła mnie o asystę. Nie znałem człowieka, więc dla własnego bezpieczeństwa wziąłem ze sobą swojego 21-letniego syna. Zajechałem po Natalię i podjechaliśmy. Klient czekał - opowiada Kupis. Marek miał obiecać dziewczynie, że odda pieniądze. Syn Kupisa wsiadł do jednego auta z Markiem. Po drodze syn taksówkarza, jak twierdzi Kupis, miał się bezwiednie bawić scyzorykiem, który leżał w widocznym miejscu w samochodzie. Arkadiusz Kupis jechał za nimi z Natalią. - Na skrzyżowaniu Witosa z Warszawską stał radiowóz. Marek zatrzymał samochód, wyskoczył i zaczął krzyczeć, że go napadli - wspomina taksówkarz. - Stanąłem tuż za nim. W radiowozie był jeden policjant i nie widział co z tym wszystkim ma robić. Mówię "dzwoń po posiłki". Po kilkunastu minutach przyjechali z kryminalnej. Pojechaliśmy na komisariat. Myślałem, że sprawa się zaraz wyjaśni i sobie wyjdziemy. Przesiedzieliśmy jeden dzień, drugi, cisza. W końcu przyszedł dochodzeniowy, szybko nas przesłuchali, a potem zaraz zawieźli nas do sądu. Sąd orzekł, że my zbóje i należy nas zamknąć.

Spisek pedofilów?

Arkadiusz Kupis, który przesiedział z synem w areszcie śledczym pięć miesięcy twierdzi, że sednem całej sprawy jest siatka pedofilska.
- Pedofil jeden z drugim wykorzystywali dziewczynę już jako dwunastolatkę, ja chciałem jej tylko pomóc. Nie byłem jej alfonsem. Ja chciałem by z tego wszystkiego wyszła.
To nie ja do tej prostytucji ją wciągnąłem, ale Marek i Andrzej - podkreśla Kupis. Posiadacz białego mercedesa twierdzi, że jest człowiekiem wrażliwym na krzywdę ludzką.
- Nie mogę się pogodzić z tym, że organa ścigania oskarżają mnie o czyny, których nie popełniłem. Ja wręcz odwrotnie, na ile mogłem starałem się pomóc tej dziewczynie. Dziewczynie skrzywdzonej przez ludzi zdeprawowanych o wyuzdanych upodobaniach, łamiących obwiązujące prawo i drwiących sobie z organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości - przekonuje Kupis.
Taksówkarz mówi, że złożył doniesienie o pedofilskiej siatce do prokuratury, ale dotychczas nikt go na tę okoliczność nie przesłuchał. Edyta Luchcińska, prokurator rejonowy w Ostrołęce twierdzi, że żadnego oddzielnego doniesienia dotyczącego siatki pedofilskiej złożonego przez Arkadiusza Kupisa nie było.
- Być może oskarżony zawarł je na przykład w materiałach dowodowych albo wniosku dotyczącym nieprzedłużania mu aresztu tymczasowego - mówi prokurator Luchcińska.
- Żadne postępowanie dotyczące siatki pedofilskiej się nie toczy. Aczkolwiek ze sprawy Kupisa został wyłączony wątek o molestowanie seksualne pokrzywdzonej, która, gdy to się działo, nie ukończyła 15. roku życia. Z Natalią nie udało nam się skontaktować. Ale z aktu oskarżenia nie wynika, by Kupis był dla niej wybawcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki