Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z archiwum TO: Siatkarze Narwi czerwoną latarnią II ligi

Redakcja
Z okazji jubileuszu TO publikujemy fragmenty tekstów z archiwalnych numerów naszego pisma. Zachęcamy Czytelników do powrotu z nami do Ostrołęki i regionu sprzed 30 lat

Siatkówka to od lat dyscyplina sportu, która ma w Ostrołęce wielu fanów, zdolną młodzież i - raz lepszą, raz gorszą - drużynę seniorów. 1983 rok, był jednym z tych chudych. Drużyna prowadzona przez Andrzeja Dudźca (tak tego samego) była czerwoną latarnią rozgrywek II ligi.

W TO z 23 stycznia 1983 roku - w tekście "Krótka ławka" - tak o ówczesnym stanie siatkarskiej drużyny Narwi pisał redaktor Józef Badecki.

Piłka siatkowa mężczyzn jest najwyżej notowaną sekcją w sporcie ostrołęckim. Od 1975 roku nasi siatkarze grają w II lidze. Teraz, po zakończeniu pierwszej rundy spotkań, zajmują ostatnie miejsce w tabeli ligi (…).
Wśród wielu sympatyków drużyny panuje niepokój o dalsze jej losy. Opinia o zawodnikach jest jednoznaczna, a złośliwi kibice nawet twierdzą, że MZKS grał w pierwszej rundzie tak, jakby nie zależało mu na pozostaniu w tej lidze. Nie mam zamiaru krytykować graczy. Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak grają, można znaleźć podczas wizyty na treningach.
- Zawodnicy nie przykładali się do treningów - mówi trener Andrzej Dudziec. - traktowali je często niepoważnie. Wyniki nie dały na siebie długo czekać. Dziś sami zawodnicy przyznają, że zdarzały im się niepotrzebnie przegrane mecze. Było też trochę nieporozumień w zespole (…). Zawodnikom zdarza się jeszcze naruszanie dyscypliny.
(…) Niezależnie od przyczyn kiepskiej postawy ostrołęckich siatkarzy przyznać trzeba, że niepowodzenia piłki siatkowej mają źródła jeszcze gdzie indziej. Od lat słyszymy te same argumenty wyjaśniające słabości naszego sportu - brak szkolenia od podstaw, pracy z młodzieżą. Wszyscy wiedzą o tym od lat i, o dziwo, nikt nie czyni nic konkretnego. Rzecz w tym, że w biednym sporcie ostrołęckim sukcesy można osiągnąć tylko wtedy, gdy zachowana zostanie ciągłość przygotowania zawodników. Obecnie dyscypliny uprawiane w szkołach, często nie pokrywają się z sekcjami w klubach sportowych. W szkołach, szczególnie średnich, jest dużo piłki ręcznej, koszykówki, a tych dyscyplin nie można kontynuować w naszych klubach. Poza tym, jeśli nauczyciel wychowania fizycznego jest miłośnikiem koszykówki, to wszyscy uczniowie rzucają do kosza.
Dlaczego trener Andrzej Dudziec musi drużynę wspierać zawodnikami, którzy przed laty odeszli z czynnie uprawianego sportu? Dziś wracają na boisko Waldemar Wołosz i Edward Górecki. Dobrze, że się zgodzili. Będziemy ich oglądać, może już nie w tak porywających akcjach, jak przed laty, ale ich doświadczenie i rutyna na pewno przyda się całemu zespołowi. Ile już razy w naszym sporcie przepraszano byłych zawodników, żeby wrócili do gry? Dlaczego nie ma młodych następców?
Piotr Szczotko (200 cm wzrostu), Jacek Małkowski (183 cm) mają po osiemnaście lat, są uczniami ZSZ nr 1 w Ostrołęce. Grają w piłkę siatkową, należą do kadry Polski juniorów.

Jeśli nawet siatkarze utrzymają się w II lidze, to będą kłopoty ze składem drużyny, a jeśli spadną, to powrót do tej ligi wbrew pozorom nie będzie wcale łatwy. Ławka następców jest po prostu za krótka - przewidywał w zakończeniu swojego tekstu redaktor Badecki.

Najważniejsze jednak, że trzy dekady minęły, a Ostrołęka wciąż siatkówką stoi - tutaj wychowali się Arek Gołaś i bracia Łomaczowie, tu wciąż jest drużyna ligowa. I_jest wciąż pragnienie kibiców, żeby było jeszcze lepiej.

Więcej ciekawostek z archiwaliów TO w papierowym wydaniu Tygodnika

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki