Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z archiwum TO: Nie uwierzysz jak się 30 lat temu kupowało buty

Redakcja
Z okazji jubileuszu TO publikujemy fragmenty tekstów z archiwalnych numerów naszego pisma. Zachęcamy Czytelników do powrotu z nami do Ostrołęki i regionu sprzed 30 lat

W numerze TO z 13 lutego 1983 roku opublikowaliśmy list naszej czytelniczki z Tobolic, w którym barwnie opisała swoje perypetie związane z kupnem butów. Dziś lektura tego listu może dostarczyć dobrej zabawy, ale 30 lat temu to nie były żarty! Wtedy - młodzi ludzie pewnie w to nie uwierzą - naprawdę tak się kupowało. Oto "Bajka o jednym bucie", jak zatytułowaliśmy ten list 30 lat temu.

Dnia 14.01.1983 r. stanęłam w kolejce po buty w sklepie w Rzekuniu o godzinie pierwszej po północy (to nie był nocny sklep z butami - 30 lat temu, żeby kupić rano buty, trzeba było po nie stanąć w nocy w kolejce - przyp. red.). Gdy doszła moja kolejka poprosiłam o buty - jedną parę męskich i jedną damskich. Sprzedawczyni oznajmiła, ż damskich czwórek jest jedna para, ale nie ma ona prawego buta. But ten był wzięty przez klientkę poza kolejnością. Klientka nie stała w ogóle w kolejce. Stały w tej kolejce przede mną dwie młode dziewczyny, pomiędzy które chciała się ta pani wcisnąć, ale jej się nie udało, bo ludzie z kolejki cisnęli. Dziewczyny były tej pani znane, gdyż operowała ich nazwiskami. I ta pierwsza poprosiła but do miary, który dała pani M. do miary. I powtórnie poprosiła o takie same buty druga młoda dziewczyna. Otrzymała, a potem nie zwróciła tego drugiego bo go oddała pani M.
Przyszła moja kolejka, gdy sklepowa oznajmiła, że jest ostatnia para. Pani M. zaczęła mówić, że jej te buty się należą, bo ona sama stała w kolejce.
- Ewa, przecież ja stałam - mówiła do sklepowej i wciskała jej przez głowy talon i pieniądze.
Ludzie z kolejki zrobili krzyk, że ta pani nie stała tylko ja. Jednocześnie za plecami te młode dziewczyny krzyczały, że ta pani M. stała w kolejce. Sklepowa jeszcze raz spojrzała na tłum ludzi, który krzyczał, że ta pani nie stała i przyjęła ode mnie pieniądze za te dwie pary butów, jak również dwa talony i zwróciła się do pani M., żeby zwróciła ten but. Ona odmówiła, sklepowa zwróciła się do kierowniczki, co ma robić. Kierowniczka odpowiedziała: - Która dała pieniądze i talon, tej się należy but i gódźcie się między sobą. Pani M. powiedziała, że spali a nie odda. Więc ja złożyłam skargę do prezesa GS "SCh" tego samego dnia. Jednocześnie wróciłam do sklepu po but, że może ta pani oddała. But nie był zwrócony.
Poprosiłam więc o rachunek, że pobrano ode mnie pieniądze i talon, a otrzymałam tylko jeden but. Rachunek taki otrzymałam i poszłam z tym do domu. 18.01.1983 roku poszłam się dowiedzieć w tej sprawie do prezesa, którego nie było w pracy. Poinformowano mnie, że dziś lub jutro będzie ta sprawa załatwiona, czyli wezwą kierowniczkę sklepu na przesłuchanie a mnie powiadomią, jak ta sprawa wygląda. Zaraz tego 18 stycznia 83 r. weszłam powtórnie do sklepu. Kierowniczka powiedziała, żebym poszła na milicję, niech oni ze mną przyjdą do sklepu i ona też pojedzie do tej pani po ten but. Jeżeli nie odda, to wlepią jej kolegium. Ja uważam, że mam prawo upominać się o but od sklepowej, od której otrzymałam tylko jeden, a zapłaciłam za całą parę. I dalej nie wiem, co mam robić, i gdzie szukać sprawiedliwości, żeby ten mój but do mnie wrócił. Więc zwróciłam się do Redakcji "Tygodnika" (…)

Więcej ciekawostek z archiwaliów TO w papierowym wydaniu Tygodnika

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki