Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z archiwum TO: Buty są, ale niekoniecznie w rozmiarze

Redakcja
Z okazji jubileuszu TO publikujemy fragmenty tekstów z archiwalnych numerów naszego pisma. Zachęcamy Czytelników do powrotu z nami do Ostrołęki i regionu sprzed 30 lat

Sprawom handlu poświęcaliśmy 30 lat temu na łamach Tygodnika wiele miejsca. Bo i problemy były niemałe. Tym, którzy nie pamiętają tamtych czasów pewnie trudno w to uwierzyć. Przykład tamtejszych absurdów handlowych można znaleźć choćby w tekście opublikowanym w TO z 13 marca 1983 roku, zatytułowanym "Handlowa prasówka".

Z handlem nadal bardzo trudno dojść do ładu. O ile w miarę ustabilizowana została sytuacja w sprzedaży artykułów reglamentowanych, o tyle - jak stwierdził na konferencji prasowej poświęconej właśnie temu tematowi dyrektor WPHW, Zenon Bobiński - nadal nie ma na rynku artykułów przemysłowych. Pomimo najprzeróżniejszych działań podejmowanych przez resort handlu, sytuację w tym względzie opanować jest niezmiernie trudno.
Bo jeśli nawet wiadomo, że w kolejce po dywan na przykład stoi po raz któryś z kolei ta sama osoba, to oczywiście jest to fakt moralnie naganny, ale i prawem nie zabroniony. A tak jest z większością artykułów przemysłowych. Jeszcze towar nie trafi do sklepów, a już dobrze poinformowana kolejka wie, co będzie. Więc stoją: emeryci i renciści (dużo wolnego czasu), panie z biur (widać nie mają co robić) i, co gorsza, często gęsto również ludzie od maszyn. Potem przychodzi towar i… oglądamy obrazki jak ten niedawno przed i w sklepie "Ewa" po dostawie dywanów. Co robić? Oświadczenia o zachowaniu tajemnicy służbowej niewiele lub nic nie dają. Z prostej przyczyny - informacja pochodzi często od konwojentów, dostawców itp. Często też towar jest w magazynie, a nie ma faktur; ludzie wiedzą, że za parę dni "mają rzucić". Złotego środka więc nie ma. Nie usłyszeliśmy też odpowiedzi, co będzie robione, by sytuację uporządkować.

Na konferencji nie mogło zabraknąć tematu, z którym niestety handel uspołeczniony w pierwszej połowie lat 80. nijak nie mógł sobie poradzić.

No i buty - temat, o który pytali niemal wszyscy obecni na konferencji dziennikarze. Dowiedzieliśmy się mniej więcej tego, co już wiemy i co zapewne dla czytelników nowością też nie jest. Wiemy przecież, że ilościowe pokrycie talonów jest. Wiemy, że ludzie mają dziś jeszcze 55 tys. talonów. Mogą je przeznaczyć na zakup 40 tys. par obuwia, które jest w sieci lub 43 tys., które jeszcze na pokrycie talonów spłynie. Mogą, bo czy kupią, nie wiadomo. Nikt nikomu w Polsce do czasu, gdy nastąpił krach z obuwiem, wielkości stóp nie mierzył. Trudno się więc dziwić, że w przygotowanym na konferencję materiale informacyjnym zastrzeżono, że choć ilościowe pokrycie zapotrzebowania wynosi 100 %, to jednak nie ma gwarancji, że klient wybierze interesujący go wzór i rozmiar. Jak się bowiem okazuje, tak, jak całość przeznaczonego do sprzedaży obuwia podzielona jest na całoroczne, letnie i zimowe (w procentach), tak jego numeracja też rozdziałowi procentowemu się nie oparła. No i masz babo placek - konkludował dziennikarz TO 30 lat temu.

Więcej ciekawostek z archiwaliów TO w papierowym wydaniu Tygodnika

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki