Obejmował Pan urząd wójta w smutnych okolicznościach...
Karol Dąbkowski: Mój poprzednik - Krzysztof Michalec był wójtem przez 16 lat. Pracowałem przy nim przez te lata. To była dla nas niespodziewana sytuacja i nie ukrywam, że to był ciężki dla mnie okres. Miałem dylemat czy startować czy nie, ale wielu mieszkańców i współpracowników (Karol Dąbkowski był wcześniej sekretarzem gminy – przyp.red.) bardzo mocno mnie do tego zachęcała. Zachęcała mnie też rodzina, dlatego podjąłem to wyzwanie. Cieszy mnie, że udało mi się osiągnąć dosyć satysfakcjonujący wynik, że ludzie docenili pracę, którą wykonywałem w urzędzie od kilkunastu lat.
Początek tamtej kadencji nie był łatwy: zmiana na stanowisku wójta, powołanie nowego sekretarza, a po kilku miesiącach straciliśmy skarbnika gminy… Z Dariuszem Wajszczykiem również współpracowaliśmy w urzędzie przez blisko 18 lat. Początek był trudny, ale mamy wspaniałych mieszkańców, sołtysów, radnych, współpracowników którzy mnie wspierają i udało się to wszystko poukładać i wcielamy w życie kolejne pomysły i projekty. W tegorocznych wyborach ludzie ponownie mi zaufali, pozytywnie ocenili moją dotychczasową pracę, za co bardzo dziękuję.
Wyniki wyborów w gminie Szulborze Wielkie nie były zbyt zaskakujące, prawda?
W naszej gminie miała miejsce dość niecodzienna sytuacja, ponieważ ani ja nie miałem kontrkandydata, ani kandydaci na radnych rady gminy – dlatego wszyscy radni, którzy zostali zgłoszeni automatycznie weszli do rady. To duże zobowiązanie, z którego zdajemy sobie sprawę i postaramy się nie zawieść zaufania mieszkańców.
Mieszkańcy nieraz pokazali, że wiedzą czego chcą. Chcieli odtworzyć gminę Szulborze Wielkie i w 1992 roku to się udało. Wcześniej nie było parafii w Szulborzu - mieszkańcy zadbali o to, żeby powstała. W konkursach frekwencyjnych, które były ogłaszane przy okazji wyborów raz zdobyliśmy samochód strażacki, a teraz zdobyliśmy milion złotych na remizę (na razie mamy zakontraktowaną połowę tej kwoty). Uważam, że decyzje mieszkańców dotyczące wyborów również nie są przypadkowe – wybrali to, co uważali dla gminy za najlepsze.
Pamiętam jak na poprzednim Święcie Plonów mówił Pan o tym, że mieszkańcy przychodzą do urzędu i oferują swoją pomoc. Zrobiło to na mnie duże wrażenie.
Dostrzegam w ludziach ogromne pokłady energii i dobroci, tylko może czasem brakuje okazji, aby je uwolnić. Dlatego staramy się tworzyć te okazje, podejmować różne działania, jak choćby turniej sołectw, który jest organizowany przy okazji Święta Plonów. Nagrodą w turnieju są pieniądze, które mieszkańcy mogą zainwestować w swoje sołectwo.
Szulborze jest jedyną gminą w pow. ostrowskim, gdzie można zobaczyć obtańcowanie wieńca dożynkowego.
Cały obrzęd chleba przygotowuje Koło Gospodyń Wiejskich w Szulborzu Wielkim. Nasze koło to pewnego rodzaju fenomen. Myślę, że niewiele jest Kół Gospodyń Wiejskich, którymi zarządza ksiądz proboszcz - prezesem KGW w Szulborzu jest ks. Tadeusz Masłowski, który jest też inicjatorem dożynek w Szulborzu. Dożynki to przedsięwzięcie, w które wkładamy całe serce. To jest praca wielu ludzi: gminy, parafii, ochotniczej straży pożarnej i koła gospodyń wiejskich. Angażują się panie ze szkoły, i przewodnicząca rady gminy. Działamy na zasadzie partnerstwa - tutaj nie ma żadnego zwierzchnictwa, współpracujemy, aby osiągnąć jak najlepszy efekt.
Chciałbym, aby Święto Plonów, czy też Dzień Kobiet, który organizujemy przyciągał mieszkańców gminy, bo to jest tworzone z myślą o nich. Myślę, że i nasz rajd rowerowy wpisze się w tradycję gminy. Ale nadal mam pewien niedosyt, że podejmujemy za mało działań „dla ducha”. Co prawda mamy też określone moce przerobowe, ale też bardzo ambitny zespół. Wystarczy rzucić hasło i pracownicy już myślą, jak plan wcielić w życie.
Jakie wyzwania stoją przed gminą w tej kadencji?
Na razie dużym wyzwaniem są dla nas zmiany kadrowe. Niestety, w tej kadencji, w przeddzień składania ślubowania na nową kadencję miał miejsce tragiczny wypadek - zmarł nasz kolega, wieloletni pracownik urzędu. Wiem też, że są osoby, które ze względów osobistych przez jakiś czas będę nieobecne w pracy. Dla małego urzędu, z niewielką liczbą pracowników to trudne zadanie, aby wszystko poukładać, przydzielić obowiązki, przyuczyć nowe osoby. Ale wiem, że wszystko się ułoży, lecz na to potrzeba trochę czasu.
Mamy dosyć ambitne cele - chcemy wybudować kompleks boisk sportowych przy Szkole Podstawowej, a ponadto pracujemy nad tym, aby stworzyć w Szulborzu miejsce do rekreacji. Zaczęło się od tego, że wspomniałem, że można by wykopać staw, tam gdzie są tereny podmokłe, a potem pomyśleć o dalszym zagospodarowaniu tego miejsca. Ku mojemu zdziwieniu właściciele tego terenu powiedzieli, że mogą przekazać gminie grunt pod tę inwestycję. Myślę że wkrótce będziemy zawierać akty notarialne. To pokazuje, że mieszkańcy chcą współpracować, chcą się angażować.
Stworzenie placu rekreacyjnego jest dla mnie jednym z priorytetów tej kadencji. Chciałbym, żeby w Szulborzu powstało miejsce, gdzie mieszkańcy będą mogli spotkać się i spędzić wolny czas. Pozyskanie terenu i wykopanie stawu to pierwszy etap i od niego uzależniamy dalsze działania.
Na finiszu są prace związane z modernizacją stacji uzdatniania wody co poprawi bezpieczeństwo dostaw wody. Ale nie będziemy na tym kończyć – chcemy też zautomatyzować system sczytywania liczników, wprowadzić rozwiązania, które ułatwią lokalizowanie awarii sieci wodociągowej.
W dalszym ciągu inwestujemy w przydomowe oczyszczalnie ścieków, myślę, że pod koniec roku będzie je miało ok. 95% mieszkańców gminy. Ponadto cała gmina (prócz pojedynczych przypadków) ma dostęp do wody z wodociągu.
Szulborze jest najmniejszą gminą w powiecie i niestety, nadal się kurczy, dlatego chciałbym zachęcić ludzi, aby tu zostawali, zakładali rodziny. Odpływ ludzi to jeden z najpoważniejszych problemów, ale staramy się jakoś temu przeciwstawiać. Pracujemy nad planem zagospodarowania przestrzennego Szulborza – na razie samej miejscowości Szulborze, ale przyjdzie też czas na resztę gminy. Spotykałem się z sytuacjami, że ktoś chciał się tu pobudować, ale plan zagospodarowania na to nie pozwalał. Takich terenów jest sporo. Brak możliwości pobudowania domu na swojej działce powodował, że ludzie decydowali się na zamieszkanie poza naszą gminą.
Pracujemy też nad utworzeniem instytucji „dziennego opiekuna”. Dzienny opiekun może sprawować opiekę nad mała grupą dzieci (od 3 do 5) do lat 3. Taki mini żłobek znajdowałby się w zaadaptowanych pomieszczeniach przy bibliotece. Mogłyby skorzystać z niego kobiety, które po urlopie macierzyńskim chcą wrócić do pracy, ale nie mają z kim zostawić swojego dziecka. Myślimy o jednym dziennym opiekunie, ale jeśli byłoby zainteresowanie taką ofertą, moglibyśmy stworzyć drugie stanowisko. Obecnie pracujemy nad pozyskaniem dofinansowania.
Czy są projekty, z których jest Pan szczególnie dumny?
Cieszę się z tego, jak ewoluowały nasze dożynki, jak udaje się wykorzystać potencjał tkwiący w ludziach. Realizowane są pomysły wielu osób: barwny korowód dożynkowy złożony z traktorów, motocykli i rowerów to pomysł przewodniczącej rady gminy Anety Niemiry. Natomiast pokazy koszenia sierpem czy kosą, młócenia cepem to pomysł sekretarz KGW w Szulborzu, Beaty Niemiry. A sam pomysł i pierwsze dożynki to ciężka praca parafii i księdza proboszcza Tadeusza Masłowskiego. Oryginalny obrzęd chleba corocznie przygotowuje koło Gospodyń Wiejskich w Szulborzu Wielkim. Organizacja takiego wydarzenia dla najmniejszej gminy w powiecie, a nawet najmniejszej w województwie to naprawdę wyzwanie. Wymaga zaangażowania wielu osób, dlatego chciałbym podziękować zarówno naszemu kołu gospodyń, jak również parafii i strażakom za ich wysiłek. Szulborskie Święto Plonów w ostatnich latach jak w soczewce pokazuje, że jako mieszkańcy potrafimy pięknie współpracować, a dzięki temu osiągać efekty często lepsze od zamierzonych.
Cieszę się także, że udało się utworzyć linię autobusową przez miejscowości, z których dotychczas dzieci nie miały zapewnionego transportu do szkoły. To Leśniewo, Świerże-Leśniewek i Grędzice. Dzieci z tych miejscowości nie były dowożone przez autobus, ponieważ gmina ma obowiązek dowozić dzieci tylko z miejscowości oddalonych od szkoły więcej niż 3 km, a te miejscowości są bliżej. Jednak mieszkańcy zgłaszali, że to jest problem, bo na drodze powiatowej prowadzącej do szkoły panuje duży ruch, nie ma tu ani chodnika, ani pobocza. To mogło źle się skończyć dla dzieci, które idą lub jadą tędy rowerem, tym bardziej, że kiedyś doszło tutaj do śmiertelnego wypadku, potrącono rowerzystę.
Pod koniec poprzedniej kadencji wystąpiliśmy do powiatu z prośbą, aby wykonać wzdłuż drogi ciąg pieszo-rowerowy i na pewno będziemy o to nadal zabiegać. Na razie, aby było bezpieczniej udało się pozyskać dofinansowanie z funduszu rozwoju przewozów autobusowych na utworzenie linii. Teraz, jeżeli rodzice boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci, mogą wysłać je do szkoły autobusem. Ale to jest rozwiązanie doraźne. Marzy mi się, aby przy drodze powiatowej powstał ciąg pieszo-rowerowy.
Dziękuję za rozmowę.
Przeczytajcie inne wywiady z samorządowcami z pow. ostrowskiego:
- Wywiad z Jerzym Bauerem, starostą ostrowskim
- Waldemar Brzostek jest wójtem gminy Ostrów Mazowiecka ponad 25 lat! Wywiad
- Wywiad z Hubertem Betlejewskim, burmistrzem Ostrowi Mazowieckiej
- Wywiad z wójtem gminy Nur Rafałem Kruszewskim
- Sebastian Oczkowski: postawimy na turystykę. Wywiad z nowym burmistrzem Broku
- Jędrzej Drewnowski, wójt gminy Boguty-Pianki o planach na drugą kadencję (wywiad)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?