Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok dla porywaczy

M. Bubrzycki
Oskarżonego Marka B. dowożono z aresztu w Ostrołęce
Oskarżonego Marka B. dowożono z aresztu w Ostrołęce M. Bubrzycki
Po pięć i po cztery lata więzienia - takie kary wymierzył ostrowski sąd pięciu porywaczom, którzy uprowadzili dzieci wiceprezesa młynów w Jelonkach.

Dwóch synów wiceprezesa zniknęło 3 czerwca 2004 roku. Robili nad zalewem w Przyborowiu zdjęcia na lekcję przyrody. Porwani zostali uwolnieni po dwóch dobach po wpłaceniu przez ojca milionowego okupu.

Pomysł porwania dzieci zrodził się w głowie Grzegorza G., który mieszkał niedaleko rodziny, która miała być ofiarą. Wspólnie z kolegami: Rafałem R., Janem Z. i Markiem B. skontaktowali się z niejakim Lońką - handlującym na Stadionie Dziesięciolecia Białorusinem, świetnie się ubierającym i jeżdżącym drogimi autami.
W ten sposób - zdaniem prokuratora - powstała zorganizowana grupa przestępcza. Do Przyborowia na rozpoznanie jeździli Sławomir W. i Robert G. To oni także - jak wynika z aktu oskarżenia - w czerwcu 2004 r. pojechali do Przyborowia, aby porwać dzieci.
Na ławie oskarżonych zabrakło głównych sprawców. Lońka przepadł jak kamień w wodę, natomiast Grzegorz G. przebywa za granicą, a policji nie udało się dotąd ustalić miejsca jego pobytu.
Z pięciu oskarżonych do popełnienia zarzucanych im czynów przyznali się tylko Jan Z. i Rafał R. To na podstawie ich wyjaśnień udało się odtworzyć przebieg wydarzeń, i to dzięki temu pozostali trzej porywacze zostali zatrzymani i aresztowani. Żaden nie przyznał się jednak do popełnienia zarzucanych mu czynów. Jedynie Marek B. przyznał się, że pomógł w skontaktowaniu się Jana Z. z Lońką, ale - jak od razu zastrzegł - nie wiedział, o co chodzi. Sławomir W. i Robert G. nie przyznają się natomiast do niczego.
Prokurator twierdzi, że za zarzutami postawionymi w akcie oskarżenia stoją dowody, a nie poszlaki. Zażądał następujących łącznych kar: dla Roberta G. - 7,5 roku pozbawienia wolności, dla Marka B. i Sławomira W. - po 7 lat, dla Rafała R. - 3,5 roku i dla Jana Z. - 4,5 roku. Dla wszystkich prokurator zażądał po 3000 zł grzywny. Ponadto wniósł, aby naprawili szkodę, czyli zwrócili okup: Rafał R. i Jan Z. mieliby oddać rodzicom porwanych dzieci po 30 tys. zł (do otrzymania takiej kwoty z okupu przyznali się), a pozostali trzej mieliby zapłacić solidarnie resztę (czyli po ok. 270 tys. zł).
Obrońca Jana Z. i Rafała R. wniósł o nadzwyczajne złagodzenie kary dla swoich klientów. Obaj oskarżeni przeprosili poszkodowanych.
Obrońcy pozostałych oskarżonych wnieśli o ich uniewinnienie.
Wyrok zapadł 19 grudnia, czyli tydzień później. W sali sądowej nie było oskarżonych ale tylko dwóch adwokatów. Nie było ojca porwanych dzieci, były natomiast trzy panie - żona Roberta G. i konkubiny dwóch innych oskarżonych - które pilnie notowały wyrok.
Sąd uznał oskarżonych za winnych porwania dzieci i pobrania okupu. Robert G. i Sławomir W., którzy brali bezpośredni udział w porwaniu, zostali skazani na kary po 5 lat pozbawienia wolności oraz po 2 tys. zł grzywny, natomiast Marek B., Rafał R. i Jan Z. na kary po 4 lata pozbawienia wolności i także po 2 tys. zł grzywny. Wszyscy zostali zobowiązani do solidarnego naprawienia szkody czyli zwrócenia ojcu porwanych dzieci okupu. Sąd uniewinnił wszystkich oskarżonych od zarzutu uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej.
- Wina oskarżonych nie budzi wątpliwości - powiedziała sędzia Małgorzata Jagielska-Bogucka, przewodnicząca składu orzekającego. - Zdaniem składu orzekającego, nie ma najmniejszych wątpliwości, że wszyscy oskarżeni dopuścili się zarzucanego im przestępstwa. Prawdą jest, że materiał dowodowy oparty jest na wyjaśnieniach Jana Z. i Rafała R., które zdaniem sądu są wiarygodne.
Jan Z. nie brał bezpośredniego udziału w przygotowaniach porwania i w samym porwaniu. Rafał R. natomiast złożył bardzo obszerne wyjaśnienia na ten temat w postępowaniu przygotowawczym. Przed sądem odmówił składania wyjaśnień, ale złożone wcześniej wyjaśnienia potwierdził w całości.
- Zdaniem sądu wymierzone kary pozbawienia wolności i grzywny są sprawiedliwe i adekwatne do popełnionych czynów - powiedziała sędzia M. Jagielska-Bogucka. - Sąd nie miał wątpliwości, że oskarżeni są winni i dlatego powinni ponieść surową karę.
Wyrok nie jest prawomocny. Jest niemal pewne, że apelacje złożą zarówno obrońcy, jak i prokurator.

Przedsiębiorcy chcą surowszych kar

Przebieg rozpraw obserwowali przedstawiciele Ostrowskiego Stowarzyszenia na rzecz Bezpieczeństwa Miasta i Powiatu, które powołali ostrowscy biznesmeni w dwa miesiące po porwaniu w Przyborowiu. Jak powiedział nam po wyroku Grzegorz Depta, prezes stowarzyszenia, zarówno on, jak i rodzice porwanych dzieci, są zaskoczeni, że proces zakończył się tak szybko. Orzeczony wyrok jest w miarę satysfakcjonujący. Ich zdaniem, w kodeksie karnym tego typu przestępstwa powinny być zagrożone znacznie wyższą karą pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki