MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyjątkowe spotkanie koleżanek z ostrołęckiej podstawówki. Skończyły ją 60 lat temu!

Beata Modzelewska
Od lewej: Ewa Nejman, Krystyna Sambris (z d. Lewandowska), Hanna Sulkowska (z d. Kowalska), Maria Zając (z d. Wołosz), Krystyna Rykowska (z d. Grabowska), Ewa Skalska (z d. Jezierska), Elżbieta Marzęcka-Falkowska, Jadwiga Łozińska (z d. Zielińska)
Od lewej: Ewa Nejman, Krystyna Sambris (z d. Lewandowska), Hanna Sulkowska (z d. Kowalska), Maria Zając (z d. Wołosz), Krystyna Rykowska (z d. Grabowska), Ewa Skalska (z d. Jezierska), Elżbieta Marzęcka-Falkowska, Jadwiga Łozińska (z d. Zielińska) Fot. Beata Modzelewska
W podstawówce były nierozłączne - osiem dziewcząt: dwie Krysie, dwie Ewy, Hania, Ela, Maria i Jadzia. Potem trudno było zachować relacje z pierwszego etapu edukacji. Jak to w życiu - nowe szkoły, nowe znajomości, później studia, praca, rodzina... W piątek, 2 sierpnia 2024, po 60 (!) latach od skończenia szkoły podstawowej, osiem koleżanek padło sobie w ramiona. Czy rozpoznały się bez problemu? "Nie do końca".

To było pierwsze rocznicowe spotkanie paczki z podstawówki. Odbyło się w Ostrołęce, gdzie do dziś mieszkają trzy panie: Krystyna Grabowska-Rykowska (byłą gospodynią spotkania), Elżbieta Marzęcka-Falkowska i Jadwiga Zielińska-Łozińska. Ewa Jezierska-Skalska i Ewa Nejman przyjechały z Warszawy, Maria Wołosz-Zając z Wrocławia, Hanna Kowalska-Sulkowska z Morąga, Krystyna Lewandowska-Sambris ze Szwecji.

Co sprawiło, że doszło do tego wyjątkowego spotkania?

- Właściwie "punktem zapalnym" była Krysia Sambris - śmieje się Maria Zając. - Wybierała się do Polski i miałyśmy się spotkać - we trzy, z Krysią Rykowską. A Krysia Rykowska mówi: czemu we trzy, może spróbujemy skrzyknąć całą naszą paczkę z podstawówki? I tak się właśnie ten pomysł narodził. Planowałyśmy się spotkać wcześniej, ale nasze plany pokrzyżowała m.in. pandemia oraz sprawy rodzinne. Krysia nam ze Szwecji do Ostrołęki jechała, jechała... 10 lat jechała - śmieje się Maria.

- Więcej! - mówi Krystyna Sambris. - Ostatnio byłam w Polsce w 1995 roku.

- Więc jak już zadeklarowała, kiedy konkretnie przyjeżdża do Ostrołęki, to ja zapowiedziałam, że też przyjeżdżam i zadzwoniłam do Krysi Rykowskiej. I tak się to wszystko potoczyło - mówi Maria.

- Jak śnieżna kula - dodaje Krysia Sambris.

Po gorącym powitaniu panie (i dwaj panowie: mąż Ewy Skalskiej i mąż Krystyny Rykowskiej) zasiedli w altanie na posesji państwa Rykowskich, ozdobionej na tę okazję setką kolorowych balonów.

- To była nasza paczka w latach szkolnych, czyli 60. ubiegłego wieku. Właśnie w tym roku mija nam 60 lat od ukończenia szkoły podstawowej. Było nas w klasie ponad 30 osób - a my stanowiłyśmy paczkę. I zastęp harcerski. Bardzo się cieszę, że koleżanki zgodziły się przyjechać na to spotkanie po latach - powitała gości Krystyna Rykowska i przeczytała umieszczony w altanie, adekwatny do tego wydarzenia, napis: Są chwile, co długo w pamięci zostają, choć czas upływa nie przemijają. Są też osoby, które poznane, nie będą nigdy zapomniane.

Panie kończyły Szkołę Podstawową nr 6 - to była nowiutka szkoła, panie uczęszczały tam od piątej klasy (a podstawówka była wówczas siedmioklasowa).

- Dziękujemy gospodarzom: Krysi i Andrzejowi, i bardzo się cieszymy, że mogłyśmy się spotkać. Na dodatek w tak pięknych okolicznościach - podkreśliła Maria.

- I że dotrwałyśmy do tego dnia - dodała Jadwiga.

Spotkanie zaczęło się od lampki szampana.

- A może zaśpiewamy? - padła propozycja. I panie zaśpiewały: "Upływa szybko życia, jak potok mija czas. Za dzień, za rok, za chwilę, razem nie będzie nas.."

- Opowiedzcie o swojej zawodowej drodze - rzuciła Maria.

Ewa pracowała w wydawnictwie, była redaktorem merytorycznym (od 2005 roku na emeryturze), Hania uczyła w średniej szkole matematyki przez 33 lata (była także dyrektorem szkoły), Jadzia przepracowała 37 lat w zawodzie nauczyciela (była też dyrektorem szkoły).

- Byłam i nadal jestem nauczycielką - podkreśliła. - Po liceum byłam rozkochana w muzyce, za sprawą naszego pana Górzyńskiego, więc dalszą edukację chciałam związać z muzyką właśnie. Dostałam się na studia, szukam się na liście przyjętych, szukam, i patrzę - jest moje nazwisko na kierunku nauczanie początkowe z muzyką. I tym to sposobem stałam się panią od klas młodszych, z muzyką oczywiście.

(Jan Mieczysław Górzyński (1909-1982), był nauczycielem muzyki w Liceum Pedagogicznym w Ostrołęce w latach 1959-1971. Założył Zespołu Pieśni i Tańca w LP, opracował na chór i orkiestrę wiele pieśni patriotycznych i ludowych. Współorganizator corocznych Dni Folkloru Kurpiowskiego. W latach wojny prowadził tajne nauczanie, był uczestnikiem ruchu oporu w szeregach Armii Krajowej - przyp. red.).

Ela jest lekarzem rodzinnym, od 1975 roku. Jako jedyna w tym gronie pracuje do dziś.

- Zawsze mówiła, że będzie lekarzem - wspomina Krysia Rykowska.

Ewa Nejman pracowała przez 47 lat jako diagnosta laboratoryjny (przez 30 lat była kierownikiem laboratorium). Na emeryturę odeszła dwa lata temu.

- Całe życie pracowałam w jednym budynku - na ul. Elekcyjnej w Warszawie - śmieje się.

- A ja z Ewą byłam w jednej klasie - od pierwszej klasy szkoły podstawowej do końca ogólniaka, 11 lat - wspomniała Krystyna Rykowska.

- Wy wszystkie poszłyście do ogólniaka, a ja jedna do Liceum Pedagogicznego - mówiła Jadzia. - Byłam tak zakochana w tym liceum i zapatrzona w Górzyńskiego i jego skrzypce, że nie mogło być inaczej. Nie żałuję oczywiście.

- Pana Górzyńskiego wspomina ciepło wiele osób. Przecież część z nas była chórzystkami. Pamiętacie ten chór 1500-osobowy? - mówiła Maria. I opowiedziała anegdotę związaną z chórem.

- Pan Górzyński co roku na Dni Ostrołęki zbierał chór. Ze wszystkich klas, ze wszystkich szkół. Przychodził do szkoły i robił przesłuchanie. Ja co roku byłam w chórze. Koleżanki i koledzy nam machali, a my staliśmy w upale. Któregoś roku postanowiliśmy z kolegą Krzyśkiem się wyłamać. On poszedł na przesłuchanie i cudnie... fałszował. Potem ja poszłam i też zafałszowałam. I nie zostaliśmy zakwalifikowani. I wtedy my machaliśmy do kolegów, którzy śpiewali.

Jakie były zawodowe losy Marii?

- Ponieważ miałam dysleksję, mogłam być tylko inżynierem - śmieje się. - Przez 44 lata pracowałam jako projektant w Kombinacie Miedziowym, dla przemysłu ciężkiego. To był nobilitowany zawód, choć niezbyt dobrze płatny. Ale dzięki swojej pracy zwiedziłam Europę i kawałek świata.

Krysia Sambris jest lekarzem stomatologiem, od 45 lat mieszka w Szwecji. Od 2017 roku na emeryturze. Krysia Rykowska przez wiele lat pracowała w sanepidzie (od 2005 roku na emeryturze).

- Trafiłam tam przypadkiem - wspomina. - Jako młoda matka szukałam pracy, ale proponowano mi wówczas albo zatrudnienie w kiosku Ruchu, albo pracę z dojazdem. Nie brałam tego pod uwagę. Pewnego dnia, w sklepie, usłyszałam jak kobieta w ciąży żaliła się ekspedientce, że "więcej tam jeździć nie będzie" - mówiła, że ma dobrą pracę, ale jeździć tam nie będzie. Wyszłam ze sklepu, poczekałam na tę panią i zapytałam ją, co to za praca, o której mówiła. Ona na to: w sanepidzie. Więc ja do niej: a co to jest? W taki oto sposób trafiłam do sanepidu: najpierw w Piszu, potem w Białymstoku i w Ostrołęce - tutaj byłam dyrektorem.

Potem panie wspominały szkolne lata. Hania przywiozła archiwalne zdjęcia, które krążyły z rąk do rąk. Dużo emocji wzbudziło zdjęcie z balu karnawałowego, który odbył się w styczniu 1962 roku (klasa piąta).

- A pamiętacie, jak tańczyłyśmy w strojach kurpiowskich w szóstej klasie? - mówiła Krysia Rykowska.

- A ja jedna bez tego stroju między wami - wspomniała Ewa Skalska.

- Bo ty nie chciałaś tańcować - śmieje się Jadzia.

- A na fortach Bema tańczyłyśmy poloneza w sukienkach, szytych z gazy opatrunkowej - ze śmiechem przywołuje wspomnienia Maria. - "Szóstka" była szkołą, gdzie było wiele zajęć pozalekcyjnych - artystycznych. Był taki młody nauczyciel - Nosek - który założył zespół taneczny. I myśmy tańczyły, m.in. tańce ludowe.

- A pamiętacie jak pan Czesław Nicewicz nam organizował wycieczki po okolicy? - podrzuciła także Maria. - Szliśmy za most i on nam pokazywał: o, tu była granica, tu była bitwa. On był matematykiem, ale uczył też geografii.

Wiele było jeszcze wspomnień ze szkolnych lat, wiele opowieści z przeszłości i teraźniejszości. Spotkanie rocznicowe nie zakończyło się w piątek. Panie umówiły się jeszcze w sobotę: do kawiarni i na spacer.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki