Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygonił z domu rodziców. Wymaga pomocy, ale nikomu nie otwiera drzwi

(mb)
Hanna M. przez dwa tygodnie mieszkała w niewielkim pomieszczeniu gospodarczym
Hanna M. przez dwa tygodnie mieszkała w niewielkim pomieszczeniu gospodarczym
Pierwszą noc spędzili w chlewie. Potem zamieszkali w parniku na sąsiedniej posesji.

Franciszek M. ma 73 lata, jego żona Hanna jest młodsza o 8 lat. Oboje mają emerytury rolnicze. Gospodarstwo i dom przekazali najmłodszemu synowi, który ma zagwarantować im spokojne dożywocie w jednym pokoju. Pozostałe trzy zajmuje on.

W poniedziałek, 10 października, Franciszek M. poszedł do lasu po drzewo. Potem dołączyła do niego żona. Gdy wrócili, drzwi domu były zamknięte na klucz. Pukali, syn był w środku, ale nie wiadomo dlaczego nie otworzył. Pierwszą noc spędzili w chlewie.

Odkąd umarli sąsiedzi, ich posesja stoi pusta. Weszli więc do niewielkiego budynku, w którym kiedyś parowało się kartofle. W pomieszczeniu był piecyk, w którym można napalić i trochę się ogrzać.

Gdy pojechaliśmy do Jarnut 24 października, Hanna M. wciąż mieszkała w pomieszczeniu parnika.

- Wygonił nas syn, ale to nie jego wina - opowiada kobieta . - On jest maltretowany przez sąsiadów, którzy chcą mu zrobić krzywdę.

- Jej się w głowie przewróciło tak, jak synowi - denerwuje się Franciszek M. - Syn nas wiele razy bił i coraz gorzej miał z głową. W końcu nas wygonił. To cała prawda.

Franciszek M. od tygodnia mieszka w opuszczonej szkole, po drugiej stronie drogi. Zajmuje gabinet dyrektora. Śpi na wersalce przywiezionej przez syna, który mieszka w Ostrołęce. Żeby się ogrzać, włącza elektryczny grzejnik.

- Jak się dowiedziałem o tym, pojechałem do wójta - mówi Tomasz Mierzejewski, sołtys wsi. -Po rozmowie z wójtem dałem im klucze do szkoły.

Jacek M. po skończeniu szkoły kolejarskiej jeździł pociągami osobowymi. Kiedyś został pobity i podobno po tym zdarzeniu coś porobiło mu się z głową. Po wyleczeniu ran otrzymał rentę, ale potem zaniedbał leczenie i pozostał bez pracy i pieniędzy. Jest dziwny, z nikim we wsi nie rozmawia. Przestał także utrzymywać kontakty z siostrą i bratem.

M. mają troje dzieci. Następnego dnia z redakcją skontaktował się syn z Ostrołęki.

- To bardzo duży problem dla nas - powiedział. - Siostra chciała zabrać rodziców do siebie, ale mama nie chciała. Wskutek naszych starań jeszcze wczoraj karetka pogotowia zabrała mamę do szpitala, jest na oddziale psychosomatycznym. Do czas rozwiązania sytuacji wójt obiecał tacie puste mieszkanie w domu nauczyciela. Jeśli chodzi o brata, to już podjęliśmy starania o leczenie przymusowe. To na pewno potrwa, ale mam nadzieję, że rodzice będą mogli mieszkać w swoim domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki