Przygotowania do wyburzenia. W ścianach wircone są otwory, w które zostanie włożony materiał wybuchowy
Jak nie Pan, to kto?
Ostatni właściciel wytwórni pasz w Wyszkowie, spółka Provimi Rolimpex", trzy lata temu zdecydował o zaprzestaniu produkcji i zamknięciu zakładu.
- Wszyscy byli zaskoczeni decyzją o likwidacji. Nikt się tego nie spodziewał - wspomina Wiesław Zakrzewski, który w wyszkowskiej wytwórni przepracował 30 lat i był jej ostatnim pracownikiem, odpowiedzialnym za proces sprzedaży zakładu.
Pamięta końcówkę 2009 roku, gdy zgłosił się do niego Kazimierz Kobiałka, wyszkowski przedsiębiorca, właściciel firmy świadczącej usługi transportowe i wykopy ziemne.
- Wcześniej wiele osób interesowało się zakładem. Przyjeżdżali, oprowadzałem ich i na tym się kończyło. Ogłoszenie o sprzedaży wisiało na budynku prawie trzy lata. Gdy swoje zainteresowanie zakładem wykazał pan Kazimierz, powiedziałem mu: "jak nie Pan, to kto to kupi?".
I tak Kazimierz Kobiałka w kwietniu tego roku został nowym właścicielem byłego "Bacutilu".
Zostanie tylko portiernia
Provimi Rolimpex zdemontował i zatrzymał wszystkie urządzenia, służące do produkcji, które mógł jeszcze wykorzystać w innych swoich wytwórniach. Sprzedał natomiast 2,7 hektara terenu z własną bocznicą kolejową i nieruchomościami, na które składają się m.in.: budynek magazynowo-produkcyjny wraz z 18 silosami żelbetowymi o pojemności 5400 ton, magazyny o powierzchni 6000 m kw., kompleks 17 silosów metalowych o pojemności 4000 ton wraz z wyłączoną z eksploatacji suszarnią, zbiorniki na paszę i inne budynki jak kotłownia, warsztat mechaniczny, portiernia wraz z wagą samochodową. Za kilka dni pozostanie tylko plac przy ul. Zakolejowej a na nim portiernia i kilka budynków warsztatowych. Wyburzone zostaną ogromne silosy, symbol wytwórni, i pozostałe, największe kubaturowo budynki.
- Niestety całość idzie do wyburzenia - mówi nowy właściciel wytwórni, Kazimierz Kobiałka. - Przez tyle lat spółka Provimi nie miała pomysłu, jak to wykorzystać i nikt inny nie miał. Ja w całej Europie naświetlałem problem, szukałem inwestora i nic.
Nowy właściciel przyznaje, że byłby bardziej zadowolony, gdyby mógł zakład wykorzystać do dalszej działalności produkcyjnej, ale nie udało się…
- To był zakład wybudowany w starej technologii. Przeżytek, stara technologia. Dzisiaj buduje się małe zakłady, nowoczesne. Koszty utrzymania tej wytwórni przewyższały zasadność jego dalszego trwania. To nie sztuka zburzyć, pobudować to jest zaszczyt - mówi Kazimierz Kobiałka i zaraz dodaje jednak: - Ale mam nadzieję, że być może powstanie w tym miejscu jeszcze jakiś nowy zakład, który będzie odpowiadał wymogom nowoczesności produkcji.
Póki co plac po wyburzeniu budynków nowy właściciel zamierza wykorzystać do rozwoju swojej firmy. Od dawna potrzebował większej bazy. Gruz po wyburzeniu skruszy i wykorzysta do budowy dróg.
Zakładają ładunki
Przygotowania do wyburzenia trwają od maja. Kazimierz Kobiałka wynajął specjalistyczną firmę z Warszawy, która ma doświadczenie przy takich zleceniach. Wyburzała m.in. część obiektów byłej fabryki mebli w Wyszkowie. Najpierw powstał szczegółowy projekt przedsięwzięcia. Wyburzenie planowane jest na najbliższy piątek, 30 lipca. Odbędzie się po zamknięciu dróg dojazdowych, w asyście policji, straży pożarnej. To ogromne przedsięwzięcie. Od kilku dni pracownicy firmy przygotowują już sam budynek do założenia ładunków wybuchowych. W ścianach wiercą dziesiątki niewielkich otworów, w które zostanie włożony materiał pirotechniczny. Nie trudno wyobrazić sobie, że zakład rozpadnie się w pył, setki ton pyłu, gruzu, resztek konstrukcji. To z pewnością największa dotychczas taka operacja w Wyszkowie.
Więcej w bieżącym papierowym wydaniu "Głosu Wyszkowa".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?