Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów
3 z 6
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Ktoś powie, że to szanowanie piłki, inny stwierdzi, że...
fot. Bartek Syta/Polska Press

Wnioski po meczu Legia Warszawa - Rangers FC w eliminacjach Ligi Europy

Rangersi przyjechali pograć "w dziadka".

Ktoś powie, że to szanowanie piłki, inny stwierdzi, że zwyczajna gra na czas. W każdym razie zespół z Glasgow nie rzucił się do ataku. Mając w perspektywie mecz u siebie do znudzenia przetrzymywał piłkę. Ta krążyła między defensywnymi zawodnikami Rangers, irytując oglądających. Przyznać trzeba, że robili to niemal bezbłędnie. Kradli czas także przy każdej możliwej okazji. A to odkopnięcie piłki od miejsca, z którego legioniści mieli wznawiać grę, a to próbowali wzbudzić litość u sędziego, by na parę minut zatrzymał grę. Prym w tym wiódł zwłaszcza Alfredo Morelos. Po jednym ze starć padł jak ścięty. Gdy sędzia nie zareagował, a gospodarze zakończyli akcje, wstał jak gdyby nigdy nic i miał pretensje do sędziego oraz jego asystenta za brak reakcji. Po kolejnej przepychance turlał się jak Neymar w swoich najlepszych rolach. O ile takiego zachowania nie pochwalamy, o tyle szanowanie piłki legioniści mogliby podpatrzeć.

Zobacz również

Msza Krzyżma w Sandomierzu z biskupem Nitkiewiczem. Było kilkaset osób [ZDJĘCIA]

Msza Krzyżma w Sandomierzu z biskupem Nitkiewiczem. Było kilkaset osób [ZDJĘCIA]

Udogodnienie dla niesłyszących w Komendzie Powiatowej Policji w Krośnie Odrzańskim

Udogodnienie dla niesłyszących w Komendzie Powiatowej Policji w Krośnie Odrzańskim

Polecamy

Zaskakujący komunikat w Messengerze o ustawieniu kodu PIN. O co chodzi?

Zaskakujący komunikat w Messengerze o ustawieniu kodu PIN. O co chodzi?

Załęże Wielkie. Samochód wypadł z drogi, jazdę zakończył na polu

Załęże Wielkie. Samochód wypadł z drogi, jazdę zakończył na polu

San Antonio znów ze zwycięstwem. Bardzo dobry mecz w wykonaniu Jeremy'ego Sochana

San Antonio znów ze zwycięstwem. Bardzo dobry mecz w wykonaniu Jeremy'ego Sochana