Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieprzowina na wadze Temidy

Jacek PawŁowski
Barbara Mąkosa-Stępkowska
Barbara Mąkosa-Stępkowska Archiwum
Trzęsienie ziemi w ostrołęckim Sądzie Okręgowym! Aresztowana została urzędniczka, u której przestępcy za ćwiartki świniaka, a niewykluczone, że i za pieniądze, kupowali sobie wolność.

W tym tygodniu do Ostrołęki zjeżdża kontrola z Sądu Apelacyjnego w Warszawie. - Tylko poziom merytoryczny i etyczny powinien decydować o przydatności sądowego urzędnika do pracy, a nie związki koleżeńskie i koterie - tak ostrołęcką aferę komentuje Ministerstwo Sprawiedliwości.
Wydarzenia, które na długo podkopały wiarygodność ostrołęckiego wymiaru sprawiedliwości, rozegrały się we wtorek 29 listopada. Ale Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga już rok wcześniej wszczęła śledztwo w sprawie korupcji w Sądzie Okręgowym w Ostrołęce.
- Nasza jednostka została wyznaczona do prowadzenia tego śledztwa ze względu na potrzebę zachowania bezstronności - mówi rzeczniczka prasowa praskiej prokuratury Renata Mazur. - To rutynowe działanie w takich sytuacjach. Nie było żadnych sygnałów, że ostrołęcka prokuratura może tu nie być bezstronna. Zawsze w takich przypadkach postępowanie przejmuje jednostka z innego miasta, by nie było żadnych kłopotliwych sytuacji.
Śledztwo w sprawie korupcji w Sądzie Okręgowym w Ostrołęce było więc prowadzone od listopada ubiegłego roku. W wielkiej tajemnicy warszawscy śledczy gromadzili dowody, które w ubiegłym tygodniu pozwoliły zatrzymać podejrzanych i osadzić ich w aresztach.

Jest pani zatrzymana

Kierowniczkę sekcji penitencjarnej w ostrołęckim Sądzie Okręgowym Marię K. zapewne jak co ranka obudziłby budzik. Pracę zaczynała o 7.30.
Jednak we wtorek 29 listopada o szóstej rano pod blok na osiedlu Dzieci Polskich, w którym mieszkała, podjechały policyjne samochody. Od policjantów dowiedziała się, że jest zatrzymana do dyspozycji prokuratora.

Około dwóch godzin później dowodzący akcją policjant pokazywał w sekretariacie prezesa nakaz przeszukania pomieszczeń wydziału karnego Sądu Okręgowego w Ostrołęce. Nakaz wystawił prokurator okręgowy dla Warszawy Pragi, ale o akcji był poinformowany prokurator krajowy i tego dnia czuwał od rana w gabinecie. W tej akcji nie było miejsca na błąd. Sądy są bowiem nadrzędną instytucją nad policją i prokuraturą.
Na wszelki wypadek prowadząca śledztwo w sprawie korupcji w ostrołęckim sądzie Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga ogranicza przekazywanie informacji do niezbędnego minimum.
- Prokurator prowadzący sprawę nie pozwolił mi na ujawnianie szczegółów tego śledztwa - mówi rzeczniczka praskiej Prokuratury Okręgowej Renata Mazur.
Do oficjalnych informacji należy jednak to, że w dzień po zatrzymaniu prokurator postawił Marii K. zarzuty przyjmowania łapówek i przekroczenia uprawnień. Decyzją sądu Maria K. została osadzona na trzy miesiące w areszcie. Do aresztu trafiło również dwóch mężczyzn podejrzanych w tej sprawie. Jeden z podejrzanych odbywa karę więzienia, więc nie było potrzeby, by go aresztować. Trzech podejrzanych jest na wolności.
Z materiałów zgromadzonych przez prokuraturę wynika, że Maria K. załatwiała przestępcom odroczenia wykonania kary więzienia, przerwy w odbywaniu kar oraz przedterminowe zwolnienia z więzienia. Takie decyzje zawsze podejmują sędziowie, ale sprawny urzędnik może tak spreparować dokumenty, że sędzia podejmie decyzję korzystną dla przestępcy.
- Decyzję podejmuje sędzia - mówi rzeczniczka prasowa Sądu Apelacyjnego w Warszawie Barbara Trębska. - Ale dokumenty przygotowuje mu pracownik. Może coś podłożyć, może coś schować. Sędzia, który zwykle ma na głowie kilkaset spraw, nie jest w stanie ogarnąć całej dokumentacji. Opiera się na materiałach przygotowanych przez pracownika.
Z materiałów zgromadzonych przez prokuraturę wynika, że dzięki przekupieniu Marii K. przez kilka miesięcy wolnością cieszył się między innymi rolnik spod Ostrołęki, skazany na karę więzienia za to, że po pijanemu spowodował wypadek drogowy. Sądowa urzędniczka załatwiła mu odroczenie wykonania kary.
W ulżeniu doli rolnika pijanego kierowcy, mieli pośredniczyć dwaj ostrołęccy złodzieje, karani wcześniej za kradzieże i paserstwo - Krzysztof G. i Ireneusz Z. Oni mieli chwalić się, że mają kontakty w sądzie i załatwią odroczenie wykonania kary. Prokurator postawił im zarzut wręczenia łapówki i płatnej protekcji. To drugie przestępstwo polega właśnie na tym, że ktoś powołując się na wpływy u osób sprawujących władzę, wymusza od innych pieniądze za załatwienie jakiejś sprawy.
W czwartek 1 grudnia sąd postanowił, że zarówno Maria K., jak i Krzysztof G. i Ireneusz Z. będą czekać na proces w areszcie. Do aresztu nie pójdzie pijany rolnik-kierowca, bo odroczenie kary upłynęło i od kilku tygodni siedzi już za kratami. Trzy inne osoby podejrzane w tej sprawie pozostają na wolności. Są nimi: żona pijanego rolnika, konkubina jednego ze złodziei załatwiających skazanemu odroczenie kary i psychiatra ze szpitala w Łukowie. Ten ostatni miał wystawiać fałszywe zaświadczenia o chorobach psychicznych przestępców, którzy mieli pójść do więzienia na mocy orzeczeń Sądu Okręgowego w Ostrołęce.

Były kontrole, lustracje…

- Szok, szok, po prostu szok! - tak zatrzymanie swojej podwładnej komentuje prezes Sądu Okręgowego w Ostrołęce, a jednocześnie przewodnicząca wydziału karnego w tym sądzie Anna Łaszczych.
Sędzia Łaszczych, zazwyczaj bardzo zasadnicza i pewna wyrażanych przez siebie opinii, z trudem dobiera słowa i waży każde zdanie.
- Nic nie wskazywało na to, że taka sytuacja zaistnieje. Ta pracownica była u nas prawie trzydzieści lat, bo od 1976 roku. Były kontrole, lustracje… Nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. Nie mogę nic więcej powiedzieć na ten temat. Jako prezes Sądu Okręgowego wiem tylko tyle, że było przeszukanie pomieszczenia wydziału karnego. Resztę informacji znam z prasy. Czekam na odpis postanowień z prokuratury prowadzącej śledztwo. Może z nich dowiem się czegoś więcej.
Dzień po zatrzymaniu siedziba Sądu Okręgowego tylko na pozór wyglądała spokojnie. Jednak już przy wejściu strażnicy sądowi dopytywali interesantów o cel wizyty w budynku. W pobliżu siedziby sądu stały cywilne samochody sekcji kryminalnej ostrołęckiej policji. Oficer siedzący za kierownicą jednego z pojazdów powiedział nam tylko, że "czeka na kolegów".
- Czekał na kolegów, bo zabezpieczali oni dokumenty, tudzież dowozili pracowników sądu na przesłuchania, które odbywały się w komendzie na Kościuszki - powiedział nam rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu nadkomisarz Tadeusz Kaczmarek.
Policjanci, którzy na zlecenie praskiej prokuratury wykonywali czynności śledcze w Sądzie Okręgowym, nie byli jedynymi nieproszonymi gośćmi w tej instytucji wymiaru sprawiedliwości. Na ten tydzień zaplanowana została w Ostrołęce kontrola Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Sędzia- wizytator Józef Ciurko sprawdzi statystyki wydziału karnego.
- Chodzi nam o ustalenie ile i komu udzielono przerw w odbywaniu kary, odroczeń i przedterminowych zwolnień - mówi Barbara Trębska z Sądu Apelacyjnego. - Musimy sprawdzić, czy były to tylko działania pani kierownik, czy też w całym wydziale dzieje się źle.
Wydział karny, mimo tego, co się stało, pracuje bez większych zakłóceń.
- Sprawy są wyznaczane i rozpatrywane wedle kolejności - mówi sędzia Anna Łaszczych. - Trudno pracować w takich warunkach, ale pracujemy. Nie możemy przerwać pracy.

Zatrzymania niewykluczone

Prokuratura prowadząca śledztwo twierdzi, że sprawa jest rozwojowa i możliwe są dalsze zatrzymania.
- Nie wykluczam takiej możliwości - mówi Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga.
Zapytaliśmy Annę Łaszczych, czy ktoś z pracowników Sądu Okręgowego powinien się bać.
- Naprawdę nie mogę nic przewidywać. Proszę zrozumieć, że to co się stało to był dla mnie wielki szok - odpowiedziała sędzia-prezes.Prokuratura udzielała bardzo skąpych informacji o aferze korupcyjnej w ostrołęckim sądzie. Z braku rzetelnej wiedzy część mediów zaczęła dopowiadać sobie niektóre treści. Portale internetowe i część stacji radiowych podały za Polską Agencją Prasową, że aresztowana została sędzia. W prasie pojawiły się doniesienia, że dzięki korumpowaniu sędziów z Ostrołęki gangsterzy z mafii wyszkowskiej korzystali z ich pomocy. Tak mówił między innymi rzecznik mazowieckiej policji Tadeusz Kaczmarek, który jednak dzień później odwołał swoją wypowiedź.
Szum informacyjny doprowadził do tego, że rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Ostrołęce sędzia Jerzy Pałka wystosował oświadczenie adresowane do Polskiej Agencji Prasowej, w którym zarzucił części mediów zamiar zniesławienia sędziów.
Przypuszczenie, że mafia wyszkowska mogła próbować skorumpować sędziów z Ostrołęki wyrazil w wypowiedzi dla "Gazety Wyborczej" zastępca prokuratora okręgowego dla Warszawy Pragi Jerzy Kopeć i jak dotąd ze swojej wypowiedzi się nie wycofał.

Urzędnikiem sądowym nie może być każdy - mówi Barbara Mąkosa-Stępkowska, rzeczniczka prasowa Ministerstwa Sprawiedliwości.

Odsiać plewy na czas

TO: - Jakie mechanizmy, jakie procedury zawiodły, że doszło do takiej sytuacji w Sądzie Okręgowym w Ostrołęce? Czy ministerstwo zamierza wprowadzić w życie jakieś rozwiązania, które zapobiegłyby korupcji w wymiarze sprawiedliwości?
Barbara Mąkosa-Stępkowska: - Poprawa działania sądów jest jednym z najważniejszych zadań jakie wyznaczył sobie minister sprawiedliwości. Żeby zapobiec takim sytuacjom jak w Ostrołęce planowane jest wprowadzenie jakiejś formy przesiewu kandydatów do pracy w sądach. Kandydaci na sędziów i prokuratorów przed przyjęciem na aplikację zdawaliby nie tylko egzamin merytoryczny, ale również byliby szczegółowo sprawdzani pod kątem etycznym. Podobnie sądowi urzędnicy - przed przyjęciem do pracy powinna być oceniana również ich moralność, nie tylko kwalifikacje. Jak to zrobić - jest osobną kwestią. Na pewno należy doprowadzić do tego, że urzędnikiem sądowym nie może być każdy.
Konieczna jest również pryncypialna postawa prezesów sądów i ścisły nadzór nad pracownikami. Prezesi muszą się bardziej uaktywnić, żeby wyeliminować nawyki rutynowej pracy z poczuciem braku nadzoru. Należy bardziej uaktywnić system postępowań dyscyplinarnych. Nawet drobne niedociągnięcia muszą być piętnowane. Tylko poziom merytoryczny i etyczny powinien decydować o przydatności do pracy, a nie związki koleżeńskie i koterie.
TO: - Czy przypadki korupcji w sądach mają sporadyczny charakter, czy też istnieje jakaś ciemna liczba spraw sądowych, w których na kształt orzeczeń czy decyzji wpływ mają pieniądze lub dobra materialne?
B. M-S: - W ocenie ministerstwa przypadki korupcji w sądach mają sporadyczny charakter. Oczywiście fatalnie rzutują na cały wymiar sprawiedliwości, ale są to wyjątkowe sytuacje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki