Nie milkną spory w sprawie zagranicznych wyjazdów przedstawicieli miasta. Część samorządowców uważa, że są one kosztowne, a nie przynoszą wymiernych efektów.
Prezydent zabrał na Węgry dwie dyrektorki wydziałów w Urzędzie Miejskim: promocji - Mariannę Zaborowską i oświaty - Danutę Bielińską. Ryszard Załuska nie zaprosił do wyjazdu nikogo z radnych.
- Chyba nie było takiej potrzeby - mówi rzecznik Urzędu Miejskiego Krzysztof Szeląg. - Kontakty z Balassagyarmat odbywają się na szczeblu wykonawczym. W przeszłości do Ostrołęki również przyjeżdżał tylko burmistrz tego miasta i urzędnicy.
Część radnych wątpi w sens utrzymywania kontaktów zagranicznych Ostrołęki, jeżeli nie jest z nimi związana współpraca gospodarcza. Z tego powodu zagraniczną politykę prezydenta skrytykował publicznie m.in. Rafał Dymerski (PSL). We wrześniu ubiegłego roku radny Andrzej Kania (PO) wytykał, że w kontaktach Ostrołęki z niemieckim Meppen za dużo jest turystyki, a za mało wymiernych efektów ekonomicznych.
- Kontakty zagraniczne nie polegają tylko na przyciąganiu inwestorów, co samo w sobie jest zresztą bardzo trudne - mówi na to Krzysztof Szeląg. - To również wzajemne poznawanie się, wymiana doświadczeń, kontakty między szkołami, wyjazdy młodzieży. Jest to równie ważne jak zabieganie o inwestycje. Nie możemy zatrzasnąć bram do miasta i zamykać się przed Europą.
Prezydent był na Węgrzech od 27 do 30 stycznia. Delegacja wzięła udział w święcie miasta Civitas Fortissima. Współpracę z Balassagyarmat rozpoczął jeszcze w 1999 roku prezydent Arkadiusz Czartoryski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?