Nasi znajomi maturzyści: Kasia Wołosz, Grzegorz Dylak, Ania Mierzejewska, Jarek Jankowski i Kasia Napiórkowska zgodzili, żebyśmy z aparatem towarzyszyli im przez weekend i na własne oczy zobaczyli, że zbliżające się egzaminy traktują naprawdę bardzo poważnie.
Weekend dla Kasi, Grzegorza, Ani, Jarka oraz drugiej Kasi, czyli maturzystów z matematyczno-fizycznej klasy IVb pierwszego Liceum Ogólnokształcącego w Ostrołęce, rozpoczyna się w piątek o 13.00. O tej godzinie kończy się ostatnia z sześciu lekcji.
Ania Mierzejewska
- Mój weekend zaczyna się trochę później, bo zaraz po lekcjach idę na korepetycje z matematyki.
Ania postanowiła zdawać na biotechnologię na Politechnice Warszawskiej i Politechnice Gdańskiej. Po korepetycjach wpada tylko na chwilę do domu, żeby coś szybko zjeść i biegnie na półtoragodzinny trening siatkówki.
- Resztę wieczoru spędzam w domu, bo wcześnie rano, w sobotę czeka mnie wyjazd do Warszawy na korepetycje z chemii.
Ania włącza sobie ulubioną muzykę i do ręki bierze "Inny świat" Gustawa Herlinga Grudzińskiego, lektury wszak kiedyś trzeba przeczytać.
A przed snem jeszcze powtórka z chemii. Na korepetycjach niestety, też zadają prace domowe.
Grzegorz Dylak
Grzesiek mówi, że już w pierwszej klasie liceum wiedział co chce studiować. Krótko wahał się czy będzie to ekonomia, czy prawo.
- Okazało się, że matematyka nie jest moją najmocniejszą stroną, z kolei historia i pokrewne jej nauki interesowały mnie coraz bardziej.
Dlatego dokumenty zawiezie na wydział prawa Uniwersytetu Warszawskiego.
- Poza tym prawnik to całkiem przyzwoity zawód - śmieje się. Dodaje, że kierunek wybrał sam.
W piątek, niespiesznym krokiem wraca po lekcjach do domu. Po obiedzie, obowiązkowo godzina snu, która pozwala zregenerować siły.
Najsympatyczniejszą częścią piątku zdecydowanie jest wieczór. Grzegorz spotyka się ze swoją dziewczyną. Jeśli nie ma nic ciekawego w kinie i w mieście raczej nic szczególnego się nie dzieje, idą gdzieś posiedzieć i porozmawiać, najczęściej do kawiarni w Galerii.
Kasia Napiórkowska
Po lekcjach spotyka się raz jeszcze z Anią Mierzejewską, w sali gimnastycznej na treningu siatkówki. Potem do domu i już do końca dnia nigdzie nie wychodzi. Jest czas, żeby porozmawiać z babcią, pooglądać telewizję. Jednak większość wieczoru Kasia spędza z matematyką. Egzamin na finanse i bankowość na Uniwersytecie Gdańskim z pewnością do najłatwiejszych należeć nie będzie. Ponadto w każdy sobotni poranek Kasia ma korepetycje, do których musi się przygotować.
Jarek Jankowski
- W piątek, po powrocie ze szkoły już nie dotykam książek, oczywiście wyłączając rozpakowanie plecaka - mówi przyszły student informatyki na Politechnice Warszawskiej. Po obiedzie wychodzi na bardzo długi spacer z psem. Wieczór spędza ze swoją dziewczyną, Kasią Wołosz, sympatią z tej samej klasy.
- Komputery od dawna są moją pasją. Już na początku trzeciej klasy wiedziałem co chcę studiować. Zastanawiam się też nad konkretną specjalizacją, byłyby to sieci komputerowe, zarządzanie nimi, bezpieczeństwo - planuje Jarek.
Kasia Wołosz
Kasia nie lubi jak wokół niej nic ciekawego się nie dzieje. Jest ciekawa świata, otwarta na ludzi, chętnie podejmuje nowe wyzwania, rozpiera ją energia. To właśnie u niej w domu najczęściej odbywają się klasowe imprezy.
- Ostatnio, w piątki po powrocie ze szkoły nałogowo układam pasjansa na komputerze - żartuje. - Naprawdę nie można się od tego oderwać. Jak skończę jedną partię, pojawia się pytanie "czy chcesz zagrać jeszcze raz?", wciskam tak i w taki sposób spędzam kolejne dwie godziny.
Wieczór zarezerwowany ma dla Jarka.
- Oglądamy filmy na DVD, jedziemy na pół godziny do jakiegoś lokalu, po czym stwierdzamy, że strasznie śmierdzi papierosami i wolimy wrócić do domu, ponarzekać, że w Ostrołęce nie ma fajnego miejsca w którym można posiedzieć - wylicza jednym tchem Kasia Wołosz, przyszła studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim.
- Po wyjściu Jarka, przed snem zaliczam jeszcze kłótnię z siostrą, oglądam jakiś film w telewizji.
Sobota
Grzegorz i Ania wstają bardzo wcześnie, żeby zdążyć na jeden z pierwszych autobusów do Warszawy. Jeżdżą na kursy przygotowawcze do egzaminów na studia.
- Pewnie sam też przygotowałbym się do egzaminu, ale dzięki tym kursom jest znacznie łatwiej, porządkują szkolną wiedzę. Poza tym poznaje się kontrkandydatów.
Do domu Grzesiek i Ania wracają późnym popołudniem, zmęczeni, ale nie na tyle żeby się nie spotkać w gronie przyjaciół.
Jednym z ulubionych miejsc naszych znajomych maturzystów jest lodziarnia.
Od korepetycji z matematyki zaczyna sobotę Kasia Napiórkowska. Po dwóch godzinach wraca do domu. Długość lekcji, zależy od stanu jej wiedzy, ostatnio są coraz dłuższe.
- Rozmawiam z mamą, tatą, zaliczam kłótnię z siostrą i mogę już pójść do swojego pokoju, żeby się uczyć.
W przerwach między kolejnymi zadaniami, Kasia chwyta gitarę i jak sama określa "próbuje grać na gitarze".
- Uczę się całą sobotę, po to żeby wieczorem móc pójść do mojego ulubionego pubu.
Jarek nadrabia zaległości w spaniu z całego tygodnia. Lekcje codziennie zaczynają się o 8.00. Jego kursy przygotowawcze już się skończyły. Po 11.00 jedzie na trening do hali sportowej w Wojciechowicach. Jarek gra w tenisa ziemnego.
- Zwykle po treningu wracałem do domu i zasiadałem przed telewizorem, żeby oglądać skoki Adama Małysza. Teraz oglądam coś na chybił trafił, a potem zaliczam kolejne cztery godziny nad zadaniami z matematyki i fizyki.
Wieczorem spotyka się z Kasią i znajomymi z klasy.
- Zdarza się że ja jeszcze później, w ostatniej chwili piszę jakieś teksty, polemiki, które muszę mieć przygotowane na swój kurs - przyznaje się Kasia Wołosz.
Niedziela
- Pierwszy raz od sześciu dni mogę dłużej pospać - mówi Grzegorz. - Zwykle zaczynam robić coś konkretnego dopiero po obejrzeniu w telewizji programu, który prowadzi Robert Makłowicz (Podróże kulinarne - przyp. mm). Na razie tylko oglądam, jeszcze nie gotuję - zaznacza.
Mówiąc coś konkretnego Grzegorz ma na myśli wypracowania, referaty, czyli prace domowe zadane przez nauczycieli. Na naukę poświęca właściwie już całą niedzielę.
- Wychodzę tylko do kościoła i na poobiedni spacer.
W rodzinnym gronie niedzielne popołudnie spędza Ania. Na obiad, razem z rodzicami jedzie do babci. Oczywiście najczęściej wywoływanymi przy stole tematami są te, o których każdy maturzysta chciałby zapomnieć - matura i studia. Każdego tygodnia należy rozliczyć się przed rodziną ze stanu posiadanej i brakującej jeszcze wiedzy.
Odpowiednio zmotywowana siłami wielopokoleniowej rodziny na resztę niedzieli Ania zamyka się w swoim pokoju i przygotowuje się do poniedziałkowych lekcji.
Również Jarek przyznaje, że niedziela jest dniem, kiedy najwięcej się uczy.
- Do obiadu spędzam czas z rodzicami. Jedziemy razem do kościoła, potem na działkę, którą trzeba po zimie uporządkować. Po obiedzie zamykam się u siebie i na kilka godzin słuch po mnie ginie. Mój umysł pracuje wtedy na najwyższych obrotach. Po takim maratonie schodzimy z ojcem do garażu, rozkładamy stół do ping-ponga i zawzięcie gramy.
* * *
Maturzyści z IVb twierdzą, że nie mają jakiś sprawdzonych, innych poza klasycznym wkuwaniem, metod na szybkie przyswojenie wiedzy. Żałują natomiast bardzo, że przynajmniej na rok przed maturą nie zapisali się na kurs szybkiego czytania, który teraz przydałby się i to bardzo. Spanie z książkami pod poduszką odradzają, bo zdążyli już ten sposób przetestować.
- Dodatkowej wiedzy, ponad tę którą już posiadaliśmy, nie przybyło a śpi się wyjątkowo niewygodnie - przekonują.
Sprawdza się za to korzystanie z innych niż podręczniki źródeł, zwłaszcza z różnych syntez i gotowych zestawień. A na poprawienie koncentracji, w zależności od upodobań dobra jest filiżanka kawy lub szklanka musującego Plussssza Activ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?