Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Przasnyszu lewicy już nie ma

Anna Suchcicka
Złożyli legitymacje, bo nie podoba im sie przewodniczący struktur powiatowych SLD.

W przasnyskim SLD zostało obecnie czterech członków, a jak podpowiada nam była przewodnicząca miejskich struktur, koło może zawiązać co najmniej pięć osób. Formalnie więc lewicy w Przasnyszu już nie ma.

A jeszcze kilka lat temu było ich ponad 120.- Było kilka prężnie działających kół złożonych z ludzi wykształconych, na stanowiskach. Ale w miarę czasu ludzie się zniechęcali i odchodzili - opowiada Krystyna Janowska, ostatnia przewodnicząca miejskich struktur.

W jej opinii spór miejskich działaczy z przewodniczącym powiatowym trwa już co najmniej 10 lat. Wielokrotne interwencje "na górze" były, ale nic nie zmieniły.- Zawsze przed wyborami obiecują przyjechać i nam pomóc, a potem po wyborach znowu następuje cisza - mówi Janowska. Dlatego też przasnyscy lewicowcy postanowili złożyc legitymacje i nagłośnić sprawę

Kilkunastu ostatnich członków złożyło rezygnację pod koniec minionego roku. - Szkoda tylko tych zmarnowanych lat. Bo to się czarną robotę robiło dla SLD, te chodzenie, te zbieranie podpisów na listach poparcia, roznoszenie ulotek, naklejanie plakatów…- wspominają byli SLD-owcy.
I dodają. - A on zrywał plakaty swoich członków by nakleić swoje. Niszczył wszystkich, negował nasze pomysły, podkopywał naszą wiarygodności, stwarzał niemiłe sytuacje, rozsiewał plotki, a nawet rwał się do bicia. O kogo im chodzi. O przewodniczącego powiatowych struktur SLD Edwarda Kacprzaka. .

- Kacprzak był bezwzględny, bo za wszelką cenę chciał się utrzymać. Przy pomocy grupki ludzi, którzy działali pod jego dyktando robił wszystko, by nas skłócić. Wszystko dla niego było źle. I działał nieobliczalnie. Zamykał przed nami biuro SLD, przechwytywał dokumenty skierowane do miejskiego zarządu, nie informował nas o niczym, kontrolował korzystanie z telefonu, a nawet do bicia skakał… I to wszystko ciągle narastało. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że on niemiłosiernie kłamie. Patrzy w oczy i kłamię. Przez te 10 lat jedzie na kłamstwie i, co gorsza, wciąż ma potakiwaczy - mówi pani Danuta, emerytowana nauczycielka. Twierdzi, że wystąpiła z SLD, bo znużyły ją już intrygi i wysłuchiwanie brzydkich plotek.

- Czemu ci ludzie obarczają mnie za wszystko? Czemu tak mnie nie lubią? - zastanawia się sprawca tego całego zamieszania Edward Kacprzak? - Pewnie z zawiści, zazdrości …Ale nie wszyscy znowu mnie tak nie lubią. Najdobitniej świadczą o tym wyniki głosowań i fakt, że wciąż jestem przewodniczącym powiatowych struktur SLD - tłumaczy mężczyzna, który czerwony" jest od zawsze. W szeregi PZPR wstąpił zaraz po szkole, w 1967 roku. Potem był w SdRP, a następnie w SLD. Zbierał podpisy potrzebne do zarejestrowania SLD w kraju, a potem był pełnomocnikiem do budowania struktur SLD w Przasnyszu. Od początku jest też przewodniczącym powiatowym..

- Zarzuty, które są formowane przez panią Janowską zawsze pojawiają się przed wyborami, to odgrzewanie starych kotletów. Wszystkie te sprawy już dawno zostały wyjaśnione i załatwione przez mazowiecki i krajowy sąd partyjny. Są na to orzeczenia. Sprawę badał nawet krajowy rzecznik dyscypliny partyjnej. Niektórych sąd partyjny skreślił z szeregów naszej partii, gdyż startowali z innych niż SLD list wyborczych, a to nie jest zgodne ze statutem. .Teraz ci sami sterują innymi i wprowadzają opinię publiczną w błąd - tłumaczy Edward Kacprzak. Podkreśla przy tym, że przasnyska lewica istnieje i się nie rozpadnie, chociaż niektórzy bardzo by tego chcieli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki